niedziela, 28 kwietnia 2019

Bestie z południowych krain (2012)

Od premiery filmu minęło blisko pięć lat, filmu, który wtedy zaskoczył mnie w tak niezwykły sposób, iż jeszcze długo po seansie nie potrafiłem się otrząsnąć. Wreszcie filmu, którego mała bohaterka została najmłodszą nominowaną aktorką do Oscara... a to, co pokazała.. tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć.
Sześcioletnia Hushpuppy żyje w zapomnianej, odciętej od świata buntowniczej społeczności. Otaczający ją świat dziewczynka postrzega jako delikatną strukturę pełną żywych, oddychających, wzrastających i wpływających na siebie rzeczy.  Kiedy więc największy od stuleci sztorm spada na miasto, Hushpuppy wie, że naturalny porządek wszystkiego, co jest dla niej ważne został zachwiany. Zdeterminowana by naprawić walącą się strukturę świata, ocalić chorego ojca i uratować tonący dom, mała bohaterka swoją siłę i niezwykłą mądrość przeciwstawi nadciągającemu niebezpieczeństwu.
Nie jest to kino komercyjne, obraz powstał w oparciu o skromne środki, nie ma tu szaleństwa efektów specjalnych, wielkich popisów kaskaderskich, jest żywioł, z którym zmaga się grupa biednych ludzi, a wśród nich mała Hushpuppy.
 

Brak komentarzy: