czwartek, 31 stycznia 2019

Katarzyna Kwiatkowska - Zgubna trucizna

Prawie arcydzieło!


Piszę prawie, bo nadal mam dylemat natury moralnej, czy książce tej należy się najwyższa, możliwa ocena, czy też dziewięć gwiazdek w zupełności wystarczy. Jakkolwiek jest liczy się to, że jestem pod wielkim wrażeniem tego wszystkiego, czego byłem świadkiem w moim trzecim już spotkaniu z Janem Morawskim. Nie znam dwóch z pięciu książek, które napisała Katarzyna Kwiatkowska, ale z tych trzech Zgubna trucizna to dzieło ze wszech miar wybitne i doskonałe.
Mnogość postaci i wątków, dynamika historii rozpisanej raptem na kilka dni, koloryt miasta na progu XX wieku, opowieść, którą się chłonie każdym porem skóry i każdą cząstką świadomości ludzkiej. Nikt lepiej by tego nie oddał, nie ujął. O ile dwie znane mi historie odległe już w czasie są pomimo zagadki dosyć spokojne to tutaj trzeba nieźle się nabiegać za bohaterami, aby nie zgubić wątku, nie stracić tropu, nie pogubić się w tym, kto z kim i dlaczego. Tak wielu postaci, które przewinęły się przez karty tej książki nie poznałem już dawno.

Moje Indie No. 07

Delhi, 15:02, 41°C
Katowice, 11:32, 7°C 

Dzień przed podróżą w Himalaje zwiedziłem ostatni z wielu możliwych do poznania i odkrycia obiekt architektoniczny, a jednocześnie ważny element historii Delhi, czyli Czerwony Fort. Monumentalny fort z czerwonego piaskowca i pałac wzniesiono w 1648 roku. 
Zasadniczo miejsce to jest jak zawsze ograniczone znakami stąd ponownie pojawiają się skróty myślowe, które zainteresowani mogą rozwinąć sobie w wielu innych źródłach. Historyczne założenie architektoniczne dzięki niefrasobliwej interwencji Brytyjczyków w XIX wieku straciło znacznie na swojej wartości dzięki licznym wyburzeniom natomiast rzeka, która wypełniała 10-metrowej głębokości fosę obecnie płynie kilometr dalej.
To na co jednak zwracałem uwagę w tym miejscu to ludzie. Okres pobytu uświadomił mi, że pomimo wielkiego kultu selfie, o czym pisałem wcześniej, aparat wycelowany w ich stronę przez wysokiego turystę, przybysza z odległej Europy nie był mile widziany. I choć starałem się szukać okazji do zdjęć czasem leżał na kolanach lub w plecaku.

Katarzyna Kwiatkowska - Zbrodnia w szkarłacie

W trakcie lektury Zbrodni w szkarłacie coś przez długi czas mocno mnie niepokoiło. Czy to nazwisko autorki, czy też pewna zbieżność tytułów z książką, którą kilka lat wstecz miałem już okazję poznać. W pewien bliżej nieokreślony sposób zagadka sama znalazła swoje rozwiązanie: kiedyś błękit, a teraz dominuje szkarłat. Swego czasu mroźna zima, teraz jesień okrywająca swym złotym całunem pola i parki. Jednak tu i tam świetnie zarysowana intryga, która znajduje swój zaskakujący pod każdym względem finał.
Katarzyna Kwiatkowska, poznanianka, siostra po kądzieli innej swojej krajanki Joanny Opiat-Bojarskiej i tak jak ona poszukująca spełnienia w zbrodni doskonałej. Choć w przypadku pani na Jeziorach wszystko, co dobre tworzy i zamyka się w kryminale retro. Stąd nie bez kozery są to słowa piękne, delikatne, wymuskane, bielone koronką i przyprawione doskonałą malinówką.

środa, 30 stycznia 2019

Łukasz Kielban - Mężczyzna z klasą

Dotarła do mnie niedawno. Nie jest to powieść, a raczej przewodnik, poradnik, vademecum mężczyzny z klasą. Łukasz Kielban pokazuje to, co było i to, co jest. Świat współczesnych dżentelmenów. Świat pełen określonych, nieprzemijających wartości, które tylko pozornie odeszły do lamusa.

Ten krótki wstęp już wiem, że zamieni się w kolejny, autorski cykl. Dziś zamknę go tymi słowami.

Dla ludzi z zewnątrz to wygląd, maniery i majątek były pierwszorzędnymi cechami gentelmena. Dla niego samego były to natomiast charakter i pozycja społeczna.

Dziś rozpocznę od krótkiego cytatu.

To charakter tworzy człowieka, a charakter mężczyzny z klasą wymaga mocnego kręgosłupa moralnego, hołdowania wyższym wartościom i nieporzucaniu ich w obliczu okazji na szybki zysk. Gentleman trzyma się swoich zasad, wytrwale dąży do celu i ma zainteresowania, które czynią z niego ciekawego człowieka i atrakcyjnego rozmówcę.

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Elżbieta Rodzeń - Zimowa miłość

W życiu
nie ma przypadków, są tylko mniej lub bardziej zaskakujące okoliczności, które sprawiają, że cokolwiek byśmy robili trudno zmienić przeznaczenie. Coś, co dawno temu zostało zapisane w gwiazdach tylko tam może być skorygowane.
Elżbieta Rodzeń nie należy do osób, które piszą, aby pisać. U niej słowa mają wartość większą, niż złoto. Bo po takiej lekturze ciężko milczeć, gdy cię nosi, gdy nadmiar emocji rozrywa twą duszę, gdy wreszcie serce przepełnione wzruszeniem przelewa się nieznacznie po brzegi kielicha.
Nie bez powodu też podzieliłem się poprzednimi dokonaniami autorki, gdyż jeśli znamy choć jedną jej powieść sięgnięcie po najnowszą będzie tym wszystkim na co czekaliśmy od dawna. Na to wszystko, co lubimy i cenimy, na to, na co czekaliśmy kolejny rok, aby skleić nasze serca i przygotować je na coś niezwykłego, co nie zdarza się często, co zdarza się raz na wiele lat. 
Wystarczy spojrzeć na chwilę na Dziewczynę o kruchym sercu:

Elżbieta Rodzeń - Dziewczyna o kruchym sercu

Kiedy poproszono mnie o objęcie patronatem książki Elżbiety Rodzeń był to los postawiony zupełnie w ciemno. Nie znałem jej pierwszej książki, Noc świetlików, miałem jedynie pewną świadomość tego, o czym będzie Dziewczyna o kruchym sercu. Jednak spontaniczność jest w cenie, a już po kilkunastu stronach wiedziałem, że los postawiony w ciemno zwróci się po tysiąckroć.
Chwilę wcześniej Anioł zawładnął mym umysłem w pewnej historii, chwilę później była to już zupełnie inna rzeczywistość, choć głęboko dotykająca odchodzenia i przemijania. Nie tak dawno uświadomiłem sobie, że jeśli Hopeless wprawiło wasze uczucia w niespotykane wcześniej wibracje, a Morze spokoju wypełniło umysły wasze od jednego jakże odległego brzegu po drugi bezmiarem nieopisanych doznań, to jestem pewien, że historia Uli i Janka zaskoczy was bardziej, niż może się to tylko wydawać.

Jacques Ravenne - Siódme życie Markiza de Sade

Proszę mi wierzyć, to nie mój sposób myślenia doprowadził do mego nieszczęścia, lecz mentalność innych.


Tak w istocie jest esencja życia Markiza de Sade. Już za życia miał tyle samo zwolenników, co zajadłych przeciwników. Dla niego nie istniało tabu, co jednych gorszyło, dla innych stanowiło mniej lub bardziej wyrafinowaną podnietę.
Jacques Ravenne w doskonały sposób kreśli portret Markiza de Sade i jakże wymowne jest motto na okładce książki, o którym wspominam powyżej. Postać markiza odmalowana jest na kartach tej książki w fascynujący sposób pokazując w tle przemiany polityczne i społeczne, jakie za życia de Sade miały miejsce we Francji. A przyznać trzeba, że działo się wiele.

niedziela, 27 stycznia 2019

Hanni Münzer - Marlene

Nie spodziewałem się, że kiedy rok wcześniej dotknąłem ostatnich stron wyjątkowej pod każdym względem książki Miłość w czasach zagłady będzie mi dane czytać jej ciąg dalszy. Nie wiem, czy autorka pierwotnie miała w planach takie właśnie rozwiązanie, czy też była to wyższa konieczność, jednak 29 marca przynosi również premierę wydawniczą książki Marlene.
I choć posiada ona wiele odniesień do tego, co wydarzyło się rok wcześniej sugeruję poznać Miłość zanim poruszy i onieśmieli nas charyzmatyczna osoba Marlene. O samej Miłości w czasach zagłady swego czasu pisałem w ten sposób.

(...) Autorka podarowała czytelnikom powieść wybitną – starannie przeanalizowała przemiany, jakie zachodziły w Niemczech od samego początku, od chwili, gdy nikomu nieznany Hitler zaczął coraz śmielej sobie poczynać. W konsekwencji to, co rodziło się w jego pokręconej głowie miało mieć wpływ na losy milionów Niemców, z czasem też innych ludzi na świecie, a przede wszystkim Żydów, których los w określonym miejscu i czasie został przesądzony.
Losy jednostki odbijają się w oczach milionów, choć pewna młoda dama przez długi czas zupełnie nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i terroru, który na każdym kroku ją otacza. Przez długi czas jest to jedynie dobra zabawa, liczne podróże wraz z Albrechtem, który w sprawach Rzeszy podróżuje po całej Europie. Dopiero pewni ludzi, których pozna i spotka w Krakowie na zawsze odmienią jej spojrzenie na otaczającą ją brutalną, ale i brunatną od mundurów, rzeczywistość.

W lipcu 1944 roku po nieudanym zamachu na Hitlera Niemcy jakby odżyły. Choć wojna była bliska końca fanatyzm czarnych koszul, determinacja starców i dzieci, to dopiero miało się pojawić, ale kolejne miesiące miały być wielkim życiowym wyzwaniem dla Marlene. Łącznie z koszmarem Auschwitz i temu wszystkiemu, co miała przeżyć i czego miała doświadczyć.
Hanni Münzer poruszyła każdą strunę mej wrażliwej duszy. 

Hanni Münzer, Miłość w czasach zagłady, Wydawnictwo Insignis Media, Kraków 2016 
Hanni Münzer, Marlene, Wydawnictwo Insignis Media, Kraków 2017 


Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

sobota, 26 stycznia 2019

Hanni Münzer - Miłość w czasach zagłady

Jakiś czas temu dostrzegłem ją w Internecie, chwilę później jakby wychodząc naprzeciw moim oczekiwaniom sama dotarła do mnie pocztą. Niewypowiedziane życzenia czasem same potrafią się spełnić.
Jednak odkładając na bok tę krótką dygresję bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że Miłość w czasach zagłady stała się w zupełnie przypadkowy sposób kolejną po Paryskim architekcie pasjonującą podróżą w przeszłość. Do wciąż niezbyt odległych czasów, kiedy w Europie dominowały w dużej mierze jedynie dwa kolory – brunatny i czerwony. Przez dwanaście lat fale nazizmu, zniszczenia i zagłady docierały coraz dalej i coraz mocniej wdzierały się do świadomości milionów ludzi w podbitych i okupowanych krajach.
Hanni Münzer napisała powieść osadzoną w wojennych realiach Monachium, kilku innych miast Europy, aby finalnie na dłużej zatrzymać się w Krakowie. Choć fikcyjna w obszerny sposób czerpie inspirację ze świat panów życia i śmierci, za jakich przez długi czas uważali się nazistowscy oprawcy. Szczególnie ci, którzy wywodzili się ze struktur SS i Gestapo.

czwartek, 24 stycznia 2019

Jan Jakub Kolski - Las, 4 rano

O
statni raz poczułem coś podobnego zagłębiając się w literacki matecznik Joanny Fabickiej. Wtedy jej Second Hand rozlał się po duszy stopniowo się z nią łącząc, choć nie były to doznania miłe, gdyż w upodlonym do granic bólu i cierpienia świecie trudno odnaleźć coś miłego. A jednak trwale poraził i nie pozwalał o sobie przez długi czas zapomnieć.
Gdyby Jan Jakub Kolski pokusił się o adaptację książki Joanny Fabickiej byłoby to dzieło doskonałe, gdyż nikt inny nie ma w sobie tak szczególnej wrażliwości, jak Kolski. Stąd w żaden sposób nie dziwi fakt, że książka Las, 4 rano jest tym wszystkim, do czego już od dawna nie tyle przyzwyczaił nas reżyser, co nauczył odbierać kino moralnego niepokoju w swój prosty, chłopięcy sposób. 
Nie potrzebowałem stron pięćdziesięciu, aby rozsmakować się w tej opowieści, aby w historii Dziada odnaleźć się tak, jakbym obudził się rano we własnym życiu. Wystarczyło raptem pięć stron, abym wiedział, że będzie to dzieło pod każdym względem doskonałe.

Moje Indie No. 06

Delhi, 19:47, 36°C
Katowice, 16:17, 9°C


W ten sposób mamy już sześć kartek z podróży. Nie sądziłem, że uda mi się napisać trzy, a tu proszę, niespodzianka. Jeśli odkrywasz to spojrzenie po raz pierwszy polecam pozostałe moje opowieści z tych kilku dni pobytu w tym niezwykłym i pięknym mieście. 
Za mną chyba najbardziej intensywny dzień, biorąc pod uwagę fakt, że nie spałem dziś zbyt wiele. Ale obudziłem się rześki, wypoczęty. Jednak o ile wcześniej było ciepło, to dziś 44-46 stopni w tym indyjskim lazurze pozornie błękitnego nieba z wielką gorącą lampą mogło faktycznie wykończyć. Choć kończę ten wątek o 23:11, więc nie jest tak źle.
Moje dzisiejsze poznawanie tego miasta rozpocząłem od wyprawy po zasilacz do laptopa mojego brata. Jest to drugie pod względem wielkości skupisko przestrzeni handlowej w dużej mierze w asortymencie IT. Wszelakiej maści sklepy, stoiska, stragany, sprzedaż odręczna. W tamtym momencie szybkie skojarzenie z warszawskim Bazarem Różyckiego. Choć nawet nie wiem, czy jeszcze prosperuje. Tak, czy inaczej zasilacz do laptopa za 1000 rupi, czyli 14 euro. Jakby nie patrzeć, bardzo dobra cena.

Anna Klara Majewska - Melanżeria

Uderzając w metaforę lub waląc prosto z mostu, jakkolwiek ujmując rzecz oczywistą Melanżeria pióra Anny Klary Majewskiej to mocna ósemka, to książka, z której bez cienia wątpliwości może być dumna.

Kiedy docierałem do ostatnich stron tego emocjonalnego dramatu, choć napisanego lekkim, barwnym słowem, społeczeństwo reprezentowane przez Izę, Anitę i Tomasza (jakże pozbawione charakteru to imię) zawieszone jest w świecie melanżu, który bez względu na konsekwencje wciąż trwa i nigdy się nie kończy. Choć zdarzają się określone wyjątki od tej reguły we wspomnianej osobie Tomasza.
Ludzie, dla których świat zaczyna się na tym, aby być i mieć. Znacznie częściej być na evencie, otwarciu tego lub owego i koniecznie MIEĆ zdjęcie na ściance. Bez tego można nigdy nie zaistnieć. Lekko przejaskrawiam fakty, może odrobinę naciągam, jednak, jeśli spojrzeć na to z boku sytuacja staje się bardzo klarowna.
Dorastałem z bohaterami Melanżerii, formalnie i w trakcie lektury. Wraz z nimi przypominałem sobie odległe mroczne lata PRL-u, gdzie znaczenie być i mieć diametralnie się różniło od obecnego stanu rzeczy. Bo wtedy wystarczyło jakże niewiele, aby się wyróżniać w szarej masie tłumu.

środa, 23 stycznia 2019

Kristin Hannah - Słowik

Dziś swoją światową premierę ma adaptacja tej niezwykłej książki, choć o samym filmie nie ma zbyt wielu informacji. Również o tym, kiedy i czy w ogóle pojawi się w polskich kinach. Poniżej napisane swego czasu słowa.

Pierwotnie miało być to poetyckie spojrzenie na pewien filmowy tryptyk. Jednak musi poczekać. Ta noc, 6 rano, gdy lektura wciąż trwa i ze względu na dzień pracy spotka ją krótka lub dłuższa przerwa. Jakkolwiek będzie Słowik zyska trzy moje spojrzenia.
I jak to już bywa ostatnie jest pierwszym, a to będzie ostatnim. Pewna chronologia, która nabrała już określonego sensu. Zbyt długo czekała na swoją dobrą chwilę. Po drodze pojawiały się lektury lepsze lub gorsze, a tak naprawdę powinienem rzucić wszystko i sięgnąć właśnie po nią. Kristin Hannah napisała podobno wiele powieści, faktem jednak jest, że nie znam innych oprócz tej, którą teraz czytam.

niedziela, 20 stycznia 2019

Daria Czarnecka - Największa zagadka Polskiego Państwa Podziemnego

Książkę Darii Czarneckiej przeczytałem w dwóch podejściach w jeden dzień. Ciągły brak czasu sprawia, że mogę się do niej odnieść dopiero z pewnym opóźnieniem, choć w żaden sposób na to nie zasługuje.
Pozostaje żałować, że na takich postaciach, jak Stanisław Gustaw Jaster, Hel nie opierał się scenariusz serialu, który wszyscy doskonale znamy i w większości zapewne bardzo lubimy. Choć ten właśnie scenariusz sprawił, że Czas honoru zbyt mocno naginał historyczną czasoprzestrzeń. A przecież wojna z szalejącym terrorem w Warszawie nie była słodka i cukierkowa, jak niejednokrotnie pokazywał to serial.
Wspominam o nim dlatego, że w trakcie lektury pojawiły się w pamięci kolejne odcinki i zdarzenia, których wspólnym mianownikiem była komórka, grupa dywersyjna, w której służył Hel, ale też serialowi bohaterowie.

Łukasz Modelski - Dziewczyny wojenne

Utracona na zawsze niewinność!

 
Krystyna Skarbek, Elżbieta Zawacka, te dwa nazwiska są dosyć znane i o tych paniach zapewne jesteśmy w stanie coś powiedzieć. Coś słyszeliśmy, coś przeczytaliśmy, coś gdzieś nam wpadło w oko. 
 
Ale jakże wiele jest tych bezimiennych bohaterek okresu ostatniej wojny i czasów powojennych. Młodych dziewczyn, którym okoliczności i wydarzenia historyczne bardzo szybko odebrały wiek młodzieńcy, niewinność, ambitne plany na przyszłość. Niewiarygodnie szybko musiały podejmować życiowe decyzje, od których zależało życie nie tylko ich, bo to nie było najważniejsze, ale życie bliskich, rodziny, kolegów z organizacji, w których walczyły.
Łukasz Modelski w swojej książce Dziewczyny wojenne dokonał czegoś niezwykłego. Dotarł do wielu bezimiennych bohaterek, do młodych dziewczyn okresu wojny i zebrał wyjątkowe, szczere, dosadne, szczegółowe, interesujące wspomnienia i relacje. Wysłuchał wspomnień kobiet, które u kresu swego życia sięgnęły w przeszłość z odwagą wracając do chwil trudnych, dramatycznych, do chwil bólu, cierpienia, terroru, do działań Niemców, Rosjan, ale też Polaków. Nadał bezimiennym bohaterkom imiona i nazwiska, podkreślił doniosłość ich dokonań. Ostatecznie pokazał sylwetki jedenastu z nich, zróżnicowane pod względem pochodzenia, wykształcenia, miejsca zamieszkania i działania w czasie wojny.

Jodi Ann Bickley - Milion Cudownych Listów

Przyszła wczoraj
, (w zasadzie kilkanaście dni wcześniej), choć wczoraj światło nie było zbyt korzystne, aby się nią podzielić. Dobre światło to również dobre zdjęcie, a na takich mi zawsze zależy. Ale nie o zdjęcia tu idzie, ale o listy. Autorka pyta we wstępie kiedy ostatnio napisałaś swój list? A kiedy Ty miałeś okazję sięgnąć po kartkę i długopis, później włożyć list w kopertę i nakleić znaczek? Nigdy go nie przyklejałeś do koperty? Niemożliwe.
W odległych czasach, kiedy Internety były niedostępnym zjawiskiem w Internacie, w którym mieszkałem przez dwa lata szkoły napisałem ich kilkaset. Czasem korespondując z siedmioma, ośmioma koleżankami równolegle. I zawsze był czystopis, bez przepisywania. I nigdy się nie pomyliłem pisząc nie to, co trzeba tam gdzie nie powinienem.

piątek, 18 stycznia 2019

Wiktor Suworow - Samobójstwo

17
września 2015 roku minęła 76 rocznica wkroczenia Armii Czerwonej do Polski. Wtedy dokonało się to, co prawie miesiąc wcześniej, 24 sierpnia, zostało zawarte w tajnym dokumencie, który zawierał jedynie 280 słów. Konsekwencja wydarzeń z 17 września 1939 roku diametralnie odmieniła geopolityczny układ sił w Europie, ale i na świecie.
O 17 września nie mówiło, a tym bardziej nie pisało się zbyt wiele. Stąd pojawienie się książki Paktów diabłów, której autorem jest brytyjski publicysta i historyk Roger Moorhouse, uznać warto za doskonały dowód na to, że o tym wydarzeniu nie tylko warto mówić, ale też dzielić się ze światem zapomnianym, jednak jakże ważnym etapem historii. Tak Polski, jak też świata.
Pierwotnie miał być to tekst poświęcony wyłącznie tylko jednej pozycji, Paktowi diabłów. Jednak kończąc lekturę najnowszej publikacji Wydawnictwa Znak Horyzont stanąłem nagle przed książką Samobójstwo Wiktora Suworowa, która, co istotne nowością nie jest i uświadomiłem sobie, że bardzo chciałbym ją poznać. Czytając kolejne rozdziały Paktu diabłów podświadomie pewne aspekty porównywałem z tym wszystkim, co Wiktor Suworow przedstawił w Lodołamaczu, a także w odkrywanym obecnie Samobójstwie.

Roger Moorhouse - Pakt diabłów

 
17 września 2015 roku minęła 76 rocznica wkroczenia Armii Czerwonej do Polski. Wtedy dokonało się to, co prawie miesiąc wcześniej, 24 sierpnia, zostało zawarte w tajnym dokumencie, który zawierał jedynie 280 słów. Konsekwencja wydarzeń z 17 września 1939 roku diametralnie odmieniła geopolityczny układ sił w Europie, ale i na świecie.
O 17 września nie mówiło, a tym bardziej nie pisało się zbyt wiele. Stąd pojawienie się książki Paktów diabłów, której autorem jest brytyjski publicysta i historyk Roger Moorhouse, uznać warto za doskonały dowód na to, że o tym wydarzeniu nie tylko warto mówić, ale też dzielić się ze światem zapomnianym, jednak jakże ważnym etapem historii. Tak Polski, jak też świata.
Pierwotnie miał być to tekst poświęcony wyłącznie tylko jednej pozycji, Paktowi diabłów. Jednak kończąc lekturę najnowszej publikacji Wydawnictwa Znak Horyzont stanąłem nagle przed książką Samobójstwo Wiktora Suworowa, która, co istotne nowością nie jest i uświadomiłem sobie, że bardzo chciałbym ją poznać. Czytając kolejne rozdziały Paktu diabłów podświadomie pewne aspekty porównywałem z tym wszystkim, co Wiktor Suworow przedstawił w Lodołamaczu, a także w odkrywanym obecnie Samobójstwie. 

środa, 16 stycznia 2019

Iwona Banach - Maski zła

Babki nie lubiliśmy, ale w sumie nie bardzo wiedzieliśmy, jak to jest kogoś lubić, więc nie było różnicy.
- Lubić to coś takiego, jak masz talerz zupy i wiesz, że ją zaraz zjesz, ale jeszcze nie zamoczyłeś w niej łyżki. To jest lubić - mówiła czarownica.
- A jak już zamoczysz?
- To jest kochać.


Zastanawiam się, czy Iwona Banach dostała już Złote Klucze do miasta Bolesławiec. Ta wszechstronnie utalentowana autorka i tłumaczka powinna być prezentowana na miejskich pocztówkach, o ile ktoś jeszcze je wysyła. Takie ze znaczkiem.
A tak bardziej poważnie miałem już przyjemność poznać wcześniejsze dokonania autorki, jednak to, co pokazała i zaprezentowała w Maskach zła, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To poruszyło Ziemię przesuwając znacząco jej punkt ciężkości.
Thriller ma to do siebie, że jest czymś pomiędzy powieścią sensacyjną, a horrorem. Odrobinę strasznie, ale z umiarem, z mocno rozbudowaną warstwą psychologiczną, która tu nie ma sobie równych. Dawno nie odczuwałem tak wyjątkowej przyjemności w lekturze. Dawno tyle emocji nie przelało się przez moją duszę sprawiając nieopisane wręcz wrażenie mentalnego uniesienia.

poniedziałek, 14 stycznia 2019

C.W. Gortner - Mademoiselle Chanel

Do momentu, w którym zetknąłem się z najnowszą powieścią C.W. Gortnera, Mademoiselle Chanel, moja świadomość, kim była i co wniosła do świata mody Gabrielle ‘Coco’ Chanel nie była zbyt wielka. Coś nie coś wiedziałem, jednak lektura książki uświadomiła mi, że moja wiedza na temat tej pasjonującej pod każdym względem postaci była nazbyt skromna.

Jak dotąd autor dał się poznać, jak twórca powieści historycznych dotykających dworów królewskich, przebiegłych intryg, spisków i ciągłych knowań. Teraz jest to niesamowita historia osoby, która nie mając nic zyskała wszystko. I co bardzo lubię u C.W. Gortnera to opowieści w pierwszej osobie. Tutaj czuję, jakby to sama Coco prowadziła nas ścieżkami swojego życia, które przynajmniej na początku nie były proste, ani łatwe do pokonania.

Moje Indie No. 05

Delhi, 2017.04.12, 01:20, 29°C
Katowice, 2017.04.11, 21:50, 3°C


Bezsenność w Delhi.
Bo jak zapewne można zauważyć powyżej u mnie jest już środek nocy w przeciwieństwie do lodowatych jak na tę porę roku Katowic, które dopiero kładą się spać, jeśli można to ująć w ten sposób. Poza tym ktoś prosił o więcej zdjęć, a dzięki nowym możliwościom jakie daje to miejsce będę mógł spełnić to życzenie.
Odwiedzane w poniedziałek mauzoleum Humajuna, którego akurat nie znajdziecie na tych slajdach to piękna budowla z czerwonego piaskowca uznawana za najświetniejszy przykład architektury mogolskiej w Delhi. Tak przynajmniej sygnalizuje przewodnik Berlitza i trudno się z tym nie zgodzić. Był jednocześnie inspiracją dla twórców Tadż Mahal, gdyż ten ostatni jest bardziej okazałą i większą kopią mauzoleum.
Natomiast widoczna na pierwszym, ale też drugim zdjęciu wieża to zespół Kutub Minar wzniesiony w XIII wieku przez pierwszego muzułmańskiego władcę Delhi. Jednym z elementów tego obiektu jest żeliwny filar z IV wieku, który w stanie nienaruszonym, bez śladu rdzy stoi spokojnie w tym samym miejscu. Wspomniana na początku wieża ma skromne 72 metry. Jednak, co najciekawsze w tym i innych miejscach kultu to KULT SELFI. I nie ma w tym grama przesady, bo to, co mogłem oglądać i co zapewne jeszcze mnie spotka woła o pomstę do nieba.

Lara La Voe - 3 płatki kamelii

A JEŚLI SPADNIE ŁZA JEDNA, 
ONA ODMIENI TWĄ DUSZĘ 

Nie odnalazłem zdania, które swego czasu zwróciło moją uwagę. Jednego wyjątkowo mądrego zdania z tej wielkiej słowem i siłą emocjonalną, książki. Czym jest to jedno zdanie w morzu bogactwa emocjonalnego, które niosą ze sobą 3 płatki kamelii?
Z całą pewnością czymś ważnym, gdyż nadal o nim myślę, jednak znając już ostatnie słowo tej książki i wkład pracy, jaki poświęciła autorka, aby efekt był właśnie taki, a nie inny, jestem zaskoczony, urzeczony i przyznam się również, poruszony, tym wszystkim, co podarowały mi Klara i Veronica.
Niezwykła i piękna muza utalentowanej malarki, jednak nie bez znaczenia jest też obecność tuż obok byłej narkomanki Kathy Kalwin i marynarza Thomasa Cadavre. Każda z tych postaci wywiera na inne szczególne piętno. Jest między nimi więź mocniejsza, niż marynarski węzeł, więź miłości, oddania, braterstwa i przyjaźni. Na dobre i na złe, dopóki śmierć nas nie rozłączy.  

niedziela, 13 stycznia 2019

Marzena Rogalska - Wyprzedaż snów

Ukryta w człowieku tajemnica. Wszystko jest po coś. Wszystko ma swój sens, nawet, jeśli myślimy, że go nie ma. Słowa, pragnienia, uczucia. Być i mieć, a jednak samo być nic nie znaczy. Wplatam słowa pewnego wiersza, szukam myśli prostej, szukam określonego spojrzenia. Dziś, wczoraj. Zawsze. 
Proza, której dotykam, którą się dzielę, która wnosi do mojej świadomości coś prostego, zwiewnego, intensywnego. Historia Agaty, która kusi, pobudza do myślenia, odkrywania miasta. Dotykania tego wszystkiego, co ma ładunek mentalny, emocjonalny. Pisanie obszernych recenzji nie przychodzi mi ostatnio zbyt łatwo, odnalazłem się jednak w tych, krótkich intensywnych, emocjonalnych formach, a skoro jesteśmy bliżej, niż dalej warto zostawić sobie jeszcze coś na finał. 
Rozsypany na drobne kawałki świat trudno będzie pozbierać, a co za tym idzie starannie posklejać. Najpiękniejsza klejona filiżanka już nigdy nie będzie taka sama. Rozsypane w drobny mak życie to nie filiżanka, a jednak określone życiowe dramaty w istotny sposób kreślą na nowo sens życia i istnienia. Choć wszystko, co dobre może jeszcze nastąpić.

Marzena Rogalska, Wyprzedaż snów, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Marzena Rogalska, Gra w kolory, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
Marzena Rogalska, Druga miłość, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018

Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

Marzena Rogalska - Gra w kolory

Zastanawiam się od jakiej myśli zacząć, po jakie słowa sięgnąć. Wiem jedno, każdy, kto choć na chwilę zanurzył się w Wyprzedaży snów chwilę później zatonął w niej na zawsze. Gra w kolory stanie się już za moment, dni kilka raptem wyczekiwanym od dawna mentalnym spełnieniem, kołem ratunkowym. Historią, która ponownie zburzy spokój duszy. I pewien akapit tego, co już było, co swego czasu już się wydarzyło.

Nacisnęła "wyślij". W ośmiu telefonach jednocześnie zabrzmi sygnał, wiadomość, że zrobili dla niej wielką rzecz. Wierzyła, że nie zawiodą, że pojawią się u niej, że będzie jak dawniej. I wiedziała, że ma wobec nich dług, który trudno będzie jej spłacić.

Tak to się wtedy zaczęło, choć nie był to początek i nie była to dziesiąta strona.

---------------------------------------------------

Marzena Rogalska - Druga miłość

To, co było, odeszło, to, co się pojawiło, pozostało na dłużej, tak, jak inspiracje, pragnienia i uczucia, które dotykają nas raz na jakże długi czas. Druga miłość jest już odległym w czasie wspomnieniem, jest jednak historią, która ukryła się we mnie głęboko z tym wszystkim poznanym na tych stronach, a także wcześniej, gdy Gra w kolory dotykała mej duszy, a Wyprzedaż snów poruszyła wrażliwość młodzieńca.
Sobotni poranek, pora jeszcze wczesna, godzina 07:01, zimowy dzień niezbyt przyjazny dla ciała i czasem również dla duszy. Rytm dnia odmierza podróż z miasta A do miasta B, by wieczorem bieg ten odwrócić. Z sensem, czy nie wszystko ma swój cel.

Wszystko jest po coś. Zrozumiała, dlaczego ojciec czytał jej wtedy ukochanego Herberta i co znaczą te słowa. Zakopać zmarłych nie za głęboko, nie za płytko. Nie zapomnieć o nich całkowicie, ale także nie żyć tylko samą przeszłością. Jego zakopała zbyt głęboko, starała się zapomnieć, by nie czuć bólu. Kostka - zbyt płytko, zdawało się jej, że już nic, że już nigdy, bo Kostek.

Dzień się budzi w kolorze słońca, w otwartych bramach miast czas czasem zwalnia, pląsa.
I jeszcze kadrów kilka byśmy doszli do końca.

Marzena Rogalska, Wyprzedaż snów, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Marzena Rogalska, Gra w kolory, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
Marzena Rogalska, Druga miłość, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018

Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

piątek, 11 stycznia 2019

Alexandra Richie - Warszawa 1944. Tragiczne powstanie

Warszawskie dzieci pójdziemy w bój...

”Powstanie warszawskie rozpoczęło zimną wojnę między Wschodem a Zachodem” – napisał pułkownik Teske, jeden z oficerów sztabu Modela. Miał rację. Wstrząsająca bitwa o polską stolicę była nie tylko walką o wolność całego kraju, ale też jednym ze starć między Wschodem a Zachodem, które wpłynęły na kształt powojennego świata. Powstanie obnażyło różnicę między Polską, mającą nadzieję na czerpanie wzorców z zachodniej demokracji, a Związkiem Radzieckim i brutalnymi ambicjami Stalina na sowietyzację powojennej Europy Środkowej i Wschodniej. To wtedy właśnie po raz pierwszy w otwartym konflikcie starły się ze sobą dwa odrębne światopoglądy. Ta ideologiczna potyczka zakończy się dopiero wraz z upadkiem muru berlińskiego w 1989 roku.

czwartek, 10 stycznia 2019

Zbigniew Czajkowski-Dębczyński - Dziennik powstańca

Pałacyk Michal, Żytnia, Wola, 
bronią jej chłopcy od „Parasola”...

Słowa znanej piosenki są doskonałym wprowadzeniem do książki, która jak dotąd doczekała się jedynie dwóch wydań, choć od zakończenia powstania warszawskiego minęło właśnie 75 lat. Stąd nie bez znaczenia jest fakt, że staraniem Wydawnictwa Marginesy pojawia się wydanie sygnowane, jako pierwsze w tej edycji, choć chronologicznie trzecie, a jednocześnie najbardziej obszerne i starannie wydane.
Dziennik powstańca, którego autorem jest Zbigniew Czajkowski-Dębczyński, powstał spontanicznie w ostatnich miesiącach wojny i zasadniczo nigdy nie był pisany z zamysłem jakiejkolwiek publikacji. I może właśnie, dlatego jest to dzieło niezwykłe, pisane przez autora dla niego samego, o tym, co czuł i czego doświadczył przez wszystkie 63 dni powstania, a także jakiś czas później.

#pokażswójstyl

#pokażswójstyl & @songofstyle 

Dziś zaglądamy do środka w pierwszym, a jednocześnie ostatnim z trzech spojrzeń na to wyjątkowo pięknie wydane wydawnictwo. W dużej mierze skierowane do Was Drogie Panie, ale piszący te słowa już odnalazł w niej coś dobrego.
Nie bez powodu ma kwadratowy format, bo to kwadrat stanowi o istocie tego miejsca, które mnie, ale również Ciebie coraz bardziej przyciąga.
#aimeesong wykreowała swój styl właśnie tu na Instagramie. Czytelny, jasny, kreatywny przekaz i wyjątkowo pięknie wydane to małe coś, co właśnie teraz podkreślam ponownie krótkim słowem.
Album dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Instagramem, ale też dla tych, którzy chcieliby jeszcze bardziej uwypuklić i podkreślić swój przekaz by docierać jeszcze dalej i skupiać wokół siebie jeszcze więcej spojrzeń. Korzystając z bogactwa porad, zdjęć, ale też samodzielnych ćwiczeń w stopniowym doskonaleniu się w kreowaniu wizerunku tego miejsca.

Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

#pokażswójstyl

#pokażswójstyl & @songofstyle 

Dziś zaglądamy do środka w drugim z trzech spojrzeń na to wyjątkowo pięknie wydane wydawnictwo. W dużej mierze skierowane do Was Drogie Panie, ale piszący te słowa już odnalazł w niej coś dobrego.
Nie bez powodu ma kwadratowy format, bo to kwadrat stanowi o istocie tego miejsca, które mnie, ale również Ciebie coraz bardziej przyciąga.
#aimeesong wykreowała swój styl właśnie tu na Instagramie. Czytelny, jasny, kreatywny przekaz i wyjątkowo pięknie wydane to małe coś, co właśnie teraz podkreślam ponownie krótkim słowem.
Album dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Instagramem, ale też dla tych, którzy chcieliby jeszcze bardziej uwypuklić i podkreślić swój przekaz by docierać jeszcze dalej i skupiać wokół siebie jeszcze więcej spojrzeń. Korzystając z bogactwa porad, zdjęć, ale też samodzielnych ćwiczeń w stopniowym doskonaleniu się w kreowaniu wizerunku tego miejsca.

Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

#pokażswójstyl

#pokażswójstyl & @songofstyle

Dziś zaglądamy do środka w pierwszym z trzech spojrzeń na to wyjątkowo pięknie wydane wydawnictwo, choć nie jest wykluczone, że będą kolejne. Nie bez powodu ma kwadratowy format, bo to kwadrat stanowi o istocie tego miejsca, które mnie, ale również Ciebie coraz bardziej przyciąga.
Aimee Song wykreowała swój styl właśnie tu, na Instagramie. Czytelny, jasny, kreatywny przekaz i wyjątkowo pięknie wydane to małe coś, co właśnie teraz podkreślam ponownie krótkim słowem.
Album dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Instagramem, ale też dla tych, którzy chcieliby jeszcze bardziej uwypuklić i podkreślić swój przekaz by docierać jeszcze dalej i skupiać wokół siebie jeszcze więcej spojrzeń.
To, co lubię i cenię. Intensywne piękno pokazane w oryginalny i urzekający sposób. Jest z czego czerpać i jest czym się dzielić, wzorce w kreowaniu swojej osobistej przestrzeni na Instagramie.


Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…