czwartek, 30 sierpnia 2018

Tadeusz A. Kisielewski - Janczarzy Berlinga

Nie zdążyli do Andersa…

Chłopaków od Berlinga można obecnie poznać w filmie, Miasto 44. Krótki epizod walk na Czerniakowie trafnie pokazuje tych, którzy z 1 Armią Wojska Polskiego przez Lenino dotarli aż do Berlina.
Tadeusz A. Kisielewski jest mistrzem w propagowaniu i przybliżaniu historii okresu II wojny światowej. Jego opracowania dotykające Katynia, tragicznej śmierci generała Władysława Sikorskiego, a także innych zagadnień to od zawsze dokładna kwerenda wszelkich dostępnych dokumentów, a także fachowa ich analiza. I nie inaczej jest w przypadku, Janczarów Berlinga, obszernej monografii 1 Armii Wojska Polskiego. Tych wszystkich, którzy nie zdążyli do Andersa i trafili pod opiekuńcze skrzydła Berlinga.
Od zawsze miałem świadomość wyjątkowo skomplikowanej sytuacji politycznej Polski po 1918 roku. Okres dwudziestolecia międzywojennego, kiedy młode, niepodległe państwo budując swoją narodową tożsamość nagle z dnia na dzień zupełnie ją traci. Wybuch II wojny światowej, kampania wrześniowa, pakt Ribentrop-Mołotow, a w efekcie IV rozbiór Polski. Wkroczenie wojsk sowieckich do Polski tragicznie odbiło się na losach oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego.

niedziela, 26 sierpnia 2018

Wiktor Mrok - Mała baletnica

Daleki jestem
od dobrej, literackiej formy, która od pewnego czasu zrobiła sobie wakacje, a skoro niedługo się kończą, więc mam nadzieję, że i ona wkrótce powróci. Stąd trudno o obszerną recenzję, jaką potraktowałem Czerwony Parasol:


Czerwony Parasol, przewrotny tytuł, oryginalna nazwa pewnej organizacji, a przy tym bardzo ciekawa gra słów. Czerwony parasol nie chroni od deszczu, ma raczej zgoła odmienne zastosowanie, choć bez wątpienia również ochronne. W dramacie, który dotyka Tatianę, w tym wszystkim, co tak szybko dzieje się wokół niej każda inna nastolatka wpadłaby w histerię i rozpacz. Doznała szoku i nie potrafiłaby zrobić choć jednego kroku. Każda, lecz nie Tatiana. Nagle okazało się, że pewne letnie obozy, wszystko to, czego nauczył ją wujek Avram, rygor treningów gimnastycznych z znienawidzoną Carycą, dały jej bodziec do szybkiego, efektywnego działania, pomimo wielkiej straty i bólu serca nad zamordowaną z zimną krwią rodziną. W beznadziei w jakiej się znalazła pozostał tylko Grisza, z którym nie tak dawno rozmawiała w autobusie. Wszystko inne miało ułożyć się samo, z pomocą pewnych ludzi i pewnej organizacji. Ktoś szybko i sprawnie rozłożył nad Tatianą Czerwony Parasol.

Teraz warto powiedzieć jedno, Wiktor Mrok zyskał w mojej osobie oddanego fana, a jego swobodne operowanie słowem na przestrzeni blisko 600 stron dawno nie było tak dobre, przenikliwe, doskonałe, poruszające i niezwykłe, jak właśnie w przypadku Małej baletnicy. Nie wiem, czy dane mi będzie jeszcze mocniej zidentyfikować się z tym tytułem poświęcając mu jeszcze więcej uwagi, nie wiem, czy pojawią się odpowiednie słowa, jednak jeśli tak się stanie warto będzie powrócić tu z jeszcze lepszym i bardziej przenikliwym tekstem.

Wiktor Mrok, Mała baletnica, Wydawnictwo Initium, Kraków 2018

piątek, 24 sierpnia 2018

Waldemar Piasecki - Jan Karski. Jedno życie (tom II)

Prawdą jest stwierdzenie, że takiej publikacji, takiej biografii nigdy wcześniej nie było i nigdy już nie będzie. A czyta się ją jak najlepszą powieść!

Pierwszy tom liczy sobie blisko 900 stron i dotarłem do połowy, aby sięgnąć po ten drugi, którego objętość jest jeszcze większa i obejmuje TYLKO sześć lat życia tego herosa, dla którego nie istniało niemożliwe, który nie był obojętny na los bliźnich, którzy tak, jak on żyli pod tym samym sztandarem i byli dumni z bycia Polakami. To jednak dopiero miało nastąpić, wcześniej była wrześniowa klęska i porzucenie przez aliantów, którzy mieli wielkie szanse zakończyć wojnę w jeden miesiąc, a tak było to sześć lat śmierci i terroru.
Jan Karski nie zdawał sobie sprawy, jak wielkie zadania postawi przed nim los i jak wiele przyjdzie mu doświadczyć zanim doczeka wyzwolenia, a może raczej zakończenia wojny, bo dla nas raczej było to zniewolenie. O tym jacy byli Rosjanie Janek Kozielewski przekonał się już w październiku 1939 roku. Książka do której bez wątpienia będę jeszcze wracał.

Waldemar Piasecki, Jan Karski. Jedno życie (tom II), Wydawnictwo Insignis
 

czwartek, 23 sierpnia 2018

Małgorzata Rogala - Grzech zaniechania

Na początek ciekawostka
: tak się interesująco złożyło, że dwie polskie autorki, których nazwisko zaczyna się na tę samą literę, a podstawa semantyczna nazwiska jest prawie identyczna, co również istotne, obie Panie mają te same inicjały i obie w określonym miejscu i czasie powołały do życia bohaterkę, która ma to samo imię, a jej najbliższym przyjacielem jest kot.

Tak, jak policjanci, których na kartach tej książki poznałem po raz pierwszy, gdyż jest to moje pierwsze spotkanie z prozą Małgorzaty Rogali, a którzy stanęli przed nie lada wyzwaniem po zabójstwie doktor Antoniny Brzozowskiej, tak ja czytając Grzech zaniechania odkrywałem w sobie określone skojarzenia, gdy imię Agata zaczęło pojawiać się w mojej świadomości. Gdzieś w trakcie lektury odłożyłem jednak te myśli na bok, bo o ile moja zagadka została rozwiązana to sprawa zabójstwa gmatwała się coraz bardziej, a Agata Górska została postawiona w stan oskarżenia po zabójstwie jej byłego partnera Michała Stępnia. Ktoś bardzo chciał ją wyeliminować z gry i robił wszystko, aby stało się to możliwe.

Joanna Opiat-Bojarska - Gra o wszystko

Historia O. nie pozostawia złudzeń, co do tego, że dzieje się tak dużo, iż emocje przepełniają czarkę po wielokroć, a to, co siedzi w nas głęboko ma szansę ujrzeć światło dzienne. O ile starczy ci odwagi, o ile fantazje i pragnienia nie pozostawią cienia, nie wzbudzą zwątpienia. Tylko wtedy masz szansę poczuć i doświadczyć. Poznać i zrozumieć.

----------------

Joanna Opiat-Bojarska bez skrępowania dotyka Twojego, a może też mojego pragnienia. Ulotną fantazję, głębokie wynaturzenie, trudne do ogarnięcia ludzkim rozumem zboczenie. A jednak jakkolwiek to nazwiemy nie wzięło się z powietrza, nie spadło z deszczem, nie przywiał go wiatr. Głęboko ukryty w Tobie fetysz, taki, o którym nie wiesz, że istnieje, a może wiesz, jednak boisz wypuścić go na światło dzienne. Jak jest w istocie? Pojawia się również skojarzenie z pewnym filmem, choć tam do głosu dochodziły inne powody wejścia w strefę mroku.

wtorek, 21 sierpnia 2018

Terry Goodkind - Gniazdo

Oko.
To, czego umysł nie widzi dostrzega dusza. Mówi się wszak, że oczy są zwierciadłem duszy. Jeśli przed lekturą Gniazda można było mieć co do tego jakiekolwiek wątpliwości, to chwilę po zamknięciu książki jakaś część nas, ta głęboko ukryta, ta mniej sceptyczna uświadomiła sobie, że jest w tym więcej prawdy, niż pierwotnie mogłoby się wydawać.
Wystarczyło kilka początkowych stron i miałem wrażenie, jakby objawił się nam na nowo Dean Koontz. Ta jego metafizyczna sfera dotykania mentalnego odniesienia, kreowania ludzkiego losu i świata zainspirowała i poruszyła mnie przed laty. Teraz pojawia się Gniazdo i jeśli kiedykolwiek wcześniej mieliście choć jedno spotkanie ze wspomnianym przeze mnie powyżej autorem to teraz już wiecie, czego w pewien sposób możecie oczekiwać.

Fotograficzna świadomość

W napisanym nie tak dawno tekście zrobiłem pierwszy, ważny krok w stronę odkrycia tego, co tak naprawdę od lat pociąga mnie w fotografii i dlaczego za każdym razem, gdy mam ku temu możliwość sięgam po aparat. Jednak, czy kiedykolwiek dotrę do miejsca, w którym znajdę odpowiedź na to nurtujące mnie od dawna pytanie, tego nie wiem, nie zmienia to jednak faktu, że warto poszukiwać tej odpowiedzi bez względu na okoliczności. Dążenie do doskonałości ma to do siebie, że poszukiwanie punktu „D.” czasem prowadzi nas na skraj szaleństwa, czasem jednak odkrywamy coś, o czym nigdy byśmy się nie przekonali, gdybyśmy nie zrobili określonej liczby zdjęć za każdym razem dostrzegając w nich coś nowego.
Epoka aparatów cyfrowych dostępnych w telefonach komórkowych sprawiła, że świat został zalany obrazami, Facebook i inne portale społecznościowe, a przy tym Internet dodały kropkę nad „i”, zostaliśmy przygnieceni obrazami. Setki milionów kadrów, w których znaczna większość nie przekazuje nic godnego uwagi, tzn. twórcom się zdaje, że tak właśnie jest, a jednak prawda okazuje się znacznie bardziej bolesna. Źle się dzieje, kiedy momentami zalewa nas kicz.

(…) Epoka, w której wykonywanie zdjęć wymagało drogich i trudnych w obsłudze urządzeń-zabawek dostępnym zawodowcom, bogaczom i obsesjonatom, wydaje się bardzo odległa od epoki zgrabnych aparatów kieszonkowych, zachęcających wszystkich do „pstrykania”. [s. 14]

niedziela, 19 sierpnia 2018

Michał Larek - Furia

Wszyscy odjechali. Zniknęli policjanci, zniknęły zwłoki Marianka. Znowu zapadła cisza. Została sama - z bolesnymi wspomnieniami, spośród których najżywsze dotyczyło zatrzymania jej syna.

Szara, codzienna rzeczywistość, choć już nie taka szara, odrobinę kolorowa, odrobinę zaskakująca swą innością, przyciągająca uwagę, dająca do myślenia. Coś rodziło się w społeczeństwie, jakaś chęć sięgania po te nowinki z Zachodu, po kasety video, po świerszczyki, nie koniecznie dla dzieci. Dochodziły do głosu żądze, krew zaczynała się burzyć, coś umierało w swojej ostatniej podróży niebieskim karawanem.
Był taki czas, gdy straszono mniejszych i większych czarną Wołgą, był, jednak nastał nowy porządek, zbrodnia odkryła przed rodzącą się dopiero policją zupełnie nowe, nigdy wcześniej nieznane oblicze. W ciemnej, wilgotnej nocy przemykał niebieski Żuk. Kierowca wydawał się zupełnie niewidzialny.

sobota, 18 sierpnia 2018

Romain Sardou - Fräulein France

France wyłoniła się nagle, jak Feniks z popiołów. 
I dosyć szybko stała się niekwestionowaną atrakcją okupowanego Paryża.
 
Zanim poznałem Fräulein France moją uwagę przykuła opinia, jaka to słaba, nijaka i nic nie znacząca powieść. Jakby autor zupełnie się nie przyłożył i podarował czytelnikom literacki paszkwil. Tak w dużym skrócie ująć można słowa czytelniczki. Czy przy tak skrajnym spojrzeniu można mieć obawy przed lekturą?
Zapewne tak, choć sam nastawiłem się na pozytywny odbiór i nie minęło wiele, jak dotarłem do końca tej opowieści. Nie było chęci, aby się jej pozbyć, czy też w złości rzuć w kąt. Wręcz przeciwnie.
Pewna niepozorna historia, która stanowi otwarcie tej powieści, jedna z wielu, które wydarzyć się mogły w trakcie wojny, nie zostaje na dłużej w pamięci żadnego z jej uczestników. Chwilę później docieramy do Paryża, który pomimo okupacji tętni życiem towarzyskim w wielu eleganckich lokalach. W jednym z nich z uwagą śledzić będziemy śmiałe poczynania France.

piątek, 17 sierpnia 2018

Beck Weathers, Stephen G. Michaud - Everest. Na pewną śmierć

Umrzeć i zmartwychwstać...

Gdy znajdziemy się w Strefie Śmierci, powyżej ośmiu tysięcy metrów nad poziomem morza, myśl o jedzeniu zwykle wywołuje u nas obrzydzenie. Nawet, jeśli zmusimy się do przełknięcia jakiegoś pokarmu, nasz żołądek i tak go nie strawi. Jednocześnie spalamy około dwunastu tysięcy kalorii dziennie, co oznacza, że aby utrzymać się przy życiu, organizm musi pożerać własną tkankę - ponad kilogram mięśni dziennie.

Na kilkadziesiąt stron przed końcem lektury w nieplanowany zupełnie sposób miałem okazję poznać filmową wersję książki, Everest. Na pewną śmierć. Teraz już wiem, że jest to jeden z niewielu przypadków, gdzie film i książka stanowią integralną całość wzajemnie się uzupełniając.

czwartek, 16 sierpnia 2018

Julie Kavanagh - Dziewczyna, która kochała kamelie

Podszedłem do tej pozycji zupełnie w ciemno. Wcześniej, jak dotąd nie miałem okazji poznania Damy kameliowej Aleksandra Dumasa (syna), a to oznacza, że nie mogłem w trakcie lektury niczego porównywać z tym, o czym czytałbym już wcześniej. Jakkolwiek się stało, Dziewczyna, która kochała kamelie przerosła moje najśmielsze oczekiwania.

Za sprawą Julie Kavanagh jest to bardzo dokładna podróż śladami młodej wieśniaczki z Normandii, która pewnego dnia postanowiła odmienić swoje życie. Jej marzeniem było zostać damą, otaczać się luksusem, być osobą, której towarzystwo będzie dla wielu jedynym w swoim rodzaju wyróżnieniem. W ostatnich chwilach przed śmiercią wciąż zabrakło jednego, kogoś naprawdę bliskiego, kto trzymając ją za rękę odprowadzałby ją na drugą stronę. 

poniedziałek, 13 sierpnia 2018

Tammara Webber - Dobrze ci tak!

To już trzecia książka w cyklu Między wierszami i przyznać trzeba, że w niczym nie ustępuje pozostałym, utrzymując ten sam wysoki emocjonalny poziom, do którego przyzwyczaiła już Tammara Webber. Książki pisane potencjalnie dla młodego odbiorcy, jednak piszący te słowa jest już dwie klasy dalej i przyznać muszę, że miał jakże wiele przyjemności w lekturze. Swego czasu tak pisałem o pierwszej książce, właśnie Między wierszami:

(...) 1 sierpnia swoją premierę wydawniczą miała książka, Między wierszami i to ona otworzyła zupełnie nowe rozdanie. Między wierszami pozostawiając miejsce na myśli, pragnienia, zaskakujące aż nadto w swej materii emocje. Między wierszami sprawiło miłą niespodziankę, ale tam gdzie ty tam muszę być też ja. Ta gra tytułami nie jest bez znaczenia dla szczególnego w swej materii radosnego zbliżenia dwojga młodych ludzi. Tych, którzy nie sądzili, że coś dobrego może z tego wyniknąć.

W każdej z książek dzięki autorce poznajemy określone relacje młodych ludzi, którzy na samym początku spotkali się na planie filmu i już wtedy coś określonego zaczęło się między nimi dziać. Teraz Reid Alexander za swój nie lada wyczyn skasowania nowego porsche na ganku pewnego domu dostaje w nagrodę miesiąc prac społecznych pod okiem Dori Cantrell. I już od pierwszych stron, jak to u Webber bywa dzieje się wiele dobrego, emocje rosną, pęcznieją, bawimy się w lekturze, cieszymy się nią. I to serce między stopami, ktoś będzie musiał wykazać się nie lada pokorą, aby się po nie schylić i zapracować na względy młodej damy, co do której zupełnie nie był i nie jest przekonany. Jednak, jak to zwykle bywa przeciwieństwa lubią się przyciągać.

niedziela, 12 sierpnia 2018

Męskim okiem – Quo vadis, człowieku?

- Mam idealne życie.
- Więc czego tu szukasz?

Krótki, ale jakże wymowny cytat z filmu Kobieta, która pragnęła mężczyzny, filmu trudnego w odbiorze, filmu, który dosadnie obnaża nasze słabości pokazując, kim jesteśmy i jacy jesteśmy. Wreszcie filmu, który stawia wiele życiowych pytań, lecz daje jakże mało odpowiedzi. Źli są mężczyźni, ale i złe są kobiety, gdyż jest taka myśl, jakże mądra, jednocześnie bardzo dosadna, jak suka nie da to pies nie weźmie.
Cokolwiek myślimy, prawda gorzka i bolesna zawsze wyjdzie na jaw. Można kombinować, mówić półprawdy, ćwierć prawdy, można nie mówić nic, ale z czasem kielich goryczy się przelewa, gąbka sumienia nasiąka tak mocno, że w którymś momencie tonie, wtedy nie pomaga już nic. Ułuda, fałsz, kłamstwo, wszystko to sprawi, że świat wymknie się z rąk, a cudowny chłopiec zostanie sam, jak palec nie zdając sobie nawet z tego sprawy. 
Szczerość i zaufanie, dwie cenne cechy, niestety coraz częściej umykające, odchodzące na bok, w bagnie wirtualnych złudzeń przestają mieć znaczenie, na szczęście nie dla wszystkich, bo gdyby tak się stało... byłoby naprawdę już z nami bardzo źle.

Krzysztof Domaradzki - Detoks

Jakiś czas temu
Czarne liście przesłoniły na długo mój mentalny horyzont. Właśnie wtedy historia dwóch kobiet połączonych dramatem, który na długie lata odcisnął swoje piętno w świadomości Polaków, nie pozostawiła złudzeń, co do tego, że jest to literatura dobra, doskonała, taka, której długo, bardzo długo się nie zapomina.


(...) Od tego, który dał początek do tego, który jest rozrachunkiem z bolesną, wstydliwą, tragiczną, czy może wręcz haniebną przeszłością. O pewnych sprawach nie da się zapomnieć, gumka nie pomoże oczyścić sumienia.

Teraz, kilka wiosen i jesieni później, zupełnie niedawno, raptem kilkanaście dni wstecz wydarzyło się coś równie dobrego, intensywnego, poruszającego mentalnie wszystkie płaszczyzny ludzkiej świadomości. Coś, co tak naprawdę daje początek znacznie większej całości, gdyż jest to preludium, pierwsze zaskakujące pod każdym względem spotkanie z czystym złem, a także, a może przede wszystkim z komisarzem Kawęckim.

piątek, 10 sierpnia 2018

Wiktor Mrok - Czerwony Parasol


To już nie Nikita, to Tatiana.

Kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z opisem tej książki miałem już świadomość, że czeka mnie coś niezwykłego, inspirującego, coś, co poruszy zmysły i nie pozostawi obojętnym na jakiś czas. Nie spodziewałem się jednak, że będzie tak w istocie. Nie spodziewałem się, że Wiktor Mrok, równie tajemniczy autor, jak jego książka, podaruje mi powieść, którą czyta się na jednym oddechu, dosłownie.
Z informacji, jakie udało mi się uzyskać na temat autora Wiktor Mrok nigdy nie pisał książek i nie zamierzał zostać pisarzem. Bardzo lubi czytać, ale jest zdeklarowanym technokratą, a to, jego zdaniem, wyklucza bycie człowiekiem sztuki. Natchnienie przyszło po tym, jak na pokładzie samolotu zobaczył młodą, piękną kobietę. Kilka godzin później, bladym świtem, usiadł do komputera i zaczął pisać. Wspomnienia ludzi, miejsc i zdarzeń zaczęły się układać w pewien logiczny ciąg. Tak powstał Czerwony parasol. Do konstrukcji fabuły posłużyła mu wiedza o zdarzeniach z dawnych lat i fragmenty jego życiorysu – również zawodowego. Konstruując postać głównej bohaterki, posłużył się własną – jak sam mówi, „charakterną” − córką.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Sebastien De Castell - Cień rycerza

Walk, które liczą się najbardziej, 
nie wygrywa się umiejętnościami.
Wygrywa się je…

Swego czasu napisałem takie słowa, w momencie, kiedy nie rozumiałem jeszcze w jak przewrotną i niezwykłą rozwinie się ta opowieść:

Aleksander Dumas byłby dumny z poczynań literackich Sebastiena De Castell i nie jest wykluczone, że gdyby Trzej muszkieterowie powstali w XXI wieku mogliby mieć właśnie taki charakter, jaki dzięki inwencji autora posiadają Falcio, Kest i Brasti. To oni, Wielkie Płaszcze, bronią prawa i honoru i w to ich rękach spoczywa los maluczkich, którzy wobec niegodziwości książąt nie mają żadnych szans.

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Susan Sontag - O fotografii

Z perspektywy czasu książka O fotografii to wyjątkowe pod każdym względem spojrzenie na to, czym jest fotografia, jak była postrzegana kilkadziesiąt lat wstecz i czym tak naprawdę stała się obecnie.


(…) Koniec końców, przeżycie utożsamiamy z utrwaleniem przeżywanego momentu na zdjęciu, a uczestnictwo w głośnym wydarzeniu staje się coraz częściej równoznaczne z oglądaniem tego wydarzenia na fotografii. Najlogiczniejszy spośród dziewiętnastowiecznych estetów, Mallarme, powiedział, że wszystko na świecie istnieje po to, aby znaleźć się w książce. Dzisiaj wszystko istnieje po to, by znaleźć się na fotografii.
[s. 33]


Od napisania cytowanych słów minęły bez mała prawie cztery dekady, jakże wiele się w tym czasie zmieniło, jak mocno zmieniła się również nasza świadomość postrzegania świata i wszystkiego, co nas otacza. Artystyczna wizja kreowania rzeczywistości, której początek datowany jest na 1839 rok została zabita przez wszechobecne telefony komórkowe, a także coraz bardziej popularne tablety. Zamiast odbierać i przekazywać dalej emocje wolimy je uwieczniać na wszystkim, co wpadnie w rękę nie zawsze mając świadomość, że później i tak nie będzie nie tylko nic widać, ale tym bardziej oglądać. I przewrotne w tym wszystkim jest ujęcie Placu Św. Piotra dziś i osiem lat wstecz, wtedy dłonie nie były zajęte, teraz blask wszelkiego rodzaju wyświetlaczy był większy, niż światło otaczających plac lamp.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Elizabeth Gilbert - Botanika duszy

Poszukiwanie właściwych słów ma to do siebie, iż nie zawsze pisząc jesteśmy świadomi tego, że są to te właściwe. Że to właśnie nimi chcielibyśmy się podzielić oddając świadomie wszystkie te uczucia, które pojawiły się w trakcie lektury, Botaniki duszy.
 
Długo zwlekałem, aby wydobyć na powierzchnię ziemi niesamowitość, niezwykłość, radość i wreszcie wzruszenie, jakiego zaznałem dzięki jedynemu w swoim rodzaju literackiemu talentowi Elizabeth Gilbert. Bo, to, czego dokonała za sprawą swojej powieści na długo odebrało mi mowę i nawet teraz, gdy minął bez mała tydzień od czasu, gdy zamknąłem książkę, wciąż nie do końca wiem, jak prostym słowem opowiedzieć historię kobiety, której życie poruszyło mnie do żywego.
Alma Whittaker już od małego była kształtowana przez rodziców na wykształconą, mądrą, oczytaną w przyszłości kobietę, której osoba będzie wyprzedzała epokę. I poniekąd tak się stało, tylko jak wielkim kosztem.

sobota, 4 sierpnia 2018

Mona Kasten - Begin Again

Begin Again ma w sobie wyjątkową siłę, już od pierwszych stron, od samego początku, od pierwszego rozdziału, a przede wszystkim od pewnej playlisty coś dobrego się dzieje i to Coś towarzyszy nam cały czas, buduje w nas emocje, nadaje im określone znaczenia.


Bardzo dużo dzieje się tej zimy. Emocje przybierają różne kształty, różną formę, jakże szeroki ich wachlarz niejednokrotnie przywracać może o zawrót głowy, a jednak nikt i nic nie jest w stanie odsunąć ich ode mnie. Mógłbym sięgnąć ponownie po pewną myśl, która świadomie bądź nie powraca do mnie, jak bumerang, jednak tym razem swoje myśli, pragnienia i uczucia wyrazić pragnę w sposób, do którego być może dojdę w momencie, gdy postawię ostatnią kropkę w tym tekście.
Wydawać by się mogło, że w nurcie New Adult nic już nie może nas zaskoczyć, bo przecież wszystkie życiowe scenariusze zostały przerobione, przepisane i ponownie pokazane w tej lub innej formie. Jednak, czy tak jest w istocie? Czy każda forma relacji międzyludzkich została już ograna i wykorzystana? Mona Kasten bez większego wysiłku udowadnia, że jeszcze wiele jest do napisania i przekazania. Tej zimy, która już przewrotnie pachnie wiosną  Begin Again otwiera nową formułę literackich doznań.

czwartek, 2 sierpnia 2018

Blair Holden - Bad Boy's Girl 2

Jest coś niemożliwego w tej historii, jest Baryła, której czas dawno się zatrzymał, jej otyłość była jej przekleństwem, trzy lata szkoły były dramatem, który trudno było przetrwać. Jest też Cole, który przez długi czas drwił z tej dziewczyny, sprawiał jej przykrość, jeśli coś złego się wydarzyło to wiadomym było, że to jego sprawka. Później nagle zniknął i przez cztery lata nikt go nie widział.
 

Tak dosyć niedawno pisałem o tej książce i znając już jej drugą odsłonę nie zmieniam zdania, a jedynie utwierdzam się w przekonaniu, że Blair Holden dokonała czegoś miłego, czegoś dobrego, czegoś, co zaskakuje i onieśmiela, a także sprawia miłą niespodziankę na długi czas.
Nie bez znaczenia jest też wszystko to, co oglądamy na okładce pierwszej, drugiej, czy już za chwilę oglądać będziemy na okładce trzeciej książki. Tessa i Cole kończąc swoją szkołę stoją na progu dorosłości, która tak naprawdę za Oceanem zaczyna się po ukończeniu 21 lat, jednak znaczenie wcześniej większość amerykańskich nastolatków staje przed jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu. Wybór college'u dla Tessy i Cole'a to również coś ważnego, coś istotnego, coś, co może mieć istotne znaczenie dla być albo nie być dla ich związku.

Piotr Lipiński - Anoda. Kamień na szańcu

„Jak tam musi być klawo w tych niebieskich zaświatach, jak tam teraz są wszystkie nasze najklawsze chłopaki, jak tam musi być przyjemnie i wesoło, chętnie by się tam człowiek wybrał”.
 

Aleksander Kamiński, Armia Krajowa,
Artur Kamiński...

Niby nic wielkiego, prosta zbieżność inicjałów, to samo nazwisko, choć raczej brak wspólnych korzeni, a jednak jest jakaś bliżej nieokreślona więź z tymi ludźmi. Z okresem okupacji, wreszcie z Armią Krajową i Powstaniem Warszawskim.
Temat, który cenię i lubię, który zgłębiam, o którym piszę dzieląc się prozą i powstańczym wierszem. Temat, którego dotykam od dawna, jednak w okresie ostatnich kilku lat z jeszcze większą pasją. Stąd nie bez znaczenia są dwie edycje konkursu literackiego – Kartka z Powstania Warszawskiego już z nastawianiem i oczekiwaniem na kolejną. Po krótkim artykule będącym fragmentem większej całości nieuniknionym było zatrzymanie się na dłużej przy „Anodzie”. Bo to jeden z tych pięknych Kolumbów dwudziestoletnich.