lud się przed nim rozstąpił,
dziecię zakwiliło,
zimno mu wciąż było. (...)
Uświadomiłem sobie, że premiera tej książki nie powinna mieć miejsca 9 listopada, ale 6 grudnia. Niby miesiąc różnicy, a jednak właśnie ten miesiąc jakże wiele zmienia w naszej świadomości.
Zastanawiam się, jakie emocje odmalowały się na mojej twarzy, kiedy 6 grudnia późnym wieczorem w podróży po pracy odkrywałem ostatnie strony tej urzekającej historii. Emocje brały górę, temu nie przeczę, gdyż obecne były od samego początku.
Magdalena Kordel w znany tylko sobie sposób potrafi z prostych słów wyczarować opowieść, która chwyta za serce i rozbraja duszę. I nie inaczej jest w przypadku Anioła do wynajęcia. Bo to tutaj zziębnięta, tajemnicza istota z równie tajemniczym pakunkiem w ciemnym, pustym kościele poprosi o malutki cud.