piątek, 27 marca 2020

Magdalena Kordel - Anioł do wynajęcia

Anioł z nieba zstąpił,
lud się przed nim rozstąpił,
dziecię zakwiliło,
zimno mu wciąż było. (...)


Uświadomiłem sobie, że premiera tej książki nie powinna mieć miejsca 9 listopada, ale 6 grudnia. Niby miesiąc różnicy, a jednak właśnie ten miesiąc jakże wiele zmienia w naszej świadomości.
Zastanawiam się, jakie emocje odmalowały się na mojej twarzy, kiedy 6 grudnia późnym wieczorem w podróży po pracy odkrywałem ostatnie strony tej urzekającej historii. Emocje brały górę, temu nie przeczę, gdyż obecne były od samego początku.
Magdalena Kordel​ w znany tylko sobie sposób potrafi z prostych słów wyczarować opowieść, która chwyta za serce i rozbraja duszę. I nie inaczej jest w przypadku Anioła do wynajęcia. Bo to tutaj zziębnięta, tajemnicza istota z równie tajemniczym pakunkiem w ciemnym, pustym kościele poprosi o malutki cud.

Godziny (2002)

J
eśli szukamy głębi, wrażeń, które odcisną na zawsze piętno na naszej duszy nie możemy ominąć Godzin. To one właśnie stanowią o naszym życiu. Czas, który przemija zostawia niezatarte wrażenie, ze to lub tamto można było zmienić, można było zrobić zupełnie inaczej.
Przemija, a my nie zauważamy, ze zamiast minut, godzin są miesiące i lata. Aby zrozumieć istotę tego filmu, aby odebrać go w pełnym tego słowa znaczeniu warto wziąć pod uwagę fakt, że jest to obraz trudny, pełen nostalgii, filozofii, film, którego nie można potraktować z przymrużeniem oka. Tylko wtedy odbierzemy go w sposób pełny, zrozumiemy do końca, o co tak naprawdę chodzi w życiu. Jak często zmagamy się z nim nie wiedząc, jaka obrać drogę i dokąd się skierować. Jednak to, co w tym filmie jest najważniejsze, to starannie dobrana obsada, a ilość znanych i uznanych nazwisk sama w sobie jest czymś szczególnym.

Maja Wolny - Księgobójca

Stary Żyd Tag z jego karczmą na skrzyżowaniu trzech zaborów z niesamowitym obrazem pięknej kultury i niepewności jutra.
Władysław Szpilman płaczący na pustym Umschlagplatzu nad losem swojego narodu.
Józek z niedowierzaniem pytający starą zielarkę, Jesteście pewna matko!?? 

Powyższe słowa dały początek mojemu spojrzeniu na książkę, która głęboko mnie poruszyła. Maja Wolny w Czarnych liściach dotknęła każdego atomu mojej wrażliwej duszy.
Natomiast Księgobójca finalnie wprowadził mnie w stan twórczej apatii. Choć od zakończenia lektury minął już jakiś czas wciąż mam określony dylemat, jak spojrzeć na książkę, która ma w sobie coś głęboko niepokojącego. Coś, co sprawiło iż odetchnąłem z ulgą, gdy dotarłem do końca tej smutnej i nostalgicznej opowieści.
Miałem i mam dylemat, w jakiś bliżej nieokreślony sposób trudno było mi poczuć sympatię do któregoś z bohaterów tej amsterdamskiej podróży w czasie. Tego nostalgicznego zapatrzenia w Mariannę, tego skazywania się na cierpienie każdego dnia, tego odsunięcia się od świata, odgrodzenia się od niego przez lata brudną szybą księgarni. Wybór Wiktora nie pozostawiał złudzeń, co do tego, że to samookaleczenie duchowe i mentalne jest mu na rękę i nigdy bo go nie zmienił.

Ocalony (2014)

T
rzynaście lat temu Helikopter w ogniu nauczył patrzeć zupełnie inaczej na pewne sprawy. Pokazał, czym jest patriotyzm, honor i świadomość, że nikt nigdy nie zostaje z tyłu. Dziś wyciągając lekcję z tej wyjątkowej pod każdym względem historii z równie dużym uznaniem powinniśmy odebrać Ocalonego, gdyż bez wątpienia na to zasłużył.
Nie bez powodu nawiązuję do filmu Ridley'a Scotta z 2001 roku, gdyż łączy je kilka istotnych czynników. Przede wszystkim Ocalony jest wierną, mądrą, przemyślaną i dopracowaną w szczegółach rekonstrukcją nieudanej operacji Czerwone Skrzydło z czerwca 2005 roku. Plan zakładał identyfikację i neutralizację jednego z ważniejszych talibskich przywódców w Afganistanie. Jednak przypadkowych pasterzy nie udało się przewidzieć.
Od tego momentu sprawy zaczynają przybierać coraz gorszy obrót. Podobnie, jak w filmie Helikopter w ogniu operacja, która miała trwać krótko, nagle zamienia się w walkę o życie i przetrwanie z pozbawionymi skrupułów, przeważającymi siłami wroga. Jest tutaj wszystko, co powinno wyróżniać doskonały film wojenny, jednak podciągnięcie go pod ten gatunek będzie bardzo odbiegało od rzeczywistości.

Joël Dicker - Księga rodu z Baltimore

Rzadko się zdarza
, aby powieść miała tak niesamowitą konstrukcję, aby historia, którą opowiada wypełniała w tak szczególny sposób świadomość i duszę czytelnika, iż racjonować sobie trzeba dawki lektury, aby nadmiar doznań nie przyprawił o zawrót głowy, czy też, co gorsza – zawał serca.

Tymi właśnie słowami komplementowałem pierwszą poznaną przeze mnie powieść autora, Prawda o sprawie Harry’ego Queberta. Po drodze pojawiła się jeszcze doskonała powieść historyczna dotykająca okresu okupacji, Ostatnie dni naszych ojców. Natomiast Księga rodu z Baltimore chwilę musiała poczekać, abym mógł po nią sięgnąć i ponownie jest to dzieło doskonałe, które nie pozostawia złudzeń, co do tego, że Joël Dicker może nazywać się dumnie Pisarzem przez wielkie "P". 

czwartek, 26 marca 2020

Persona non grata (2005)

Z filmem Persona non grata jest tak, jak z bardzo głęboką studnią. Wrzucasz kamyk, a ten leci bardzo długo, zanim gdzieś tam daleko usłyszysz cichy plusk. Chodzi o to, iż pewne filmy, a także ich przesłanie, dociera do nas z pewnym opóźnieniem.

Tak jest też w tym przypadku. Cały czas się zastanawiam, jak do niego podejść, jak ubrać w słowa moje odczucia i przemyślenia z nim związane.
Są filmy, o których już po wyjściu z kina zapominamy, są takie, które dobrze nas bawiły i o tych opowiadamy znajomym, są wreszcie filmy, które kontemplujemy w samotności. Rozważamy zachowania aktorów, ich wzajemne relacje, a także wszystko to, co dzieje się wokół. Często też się zdarza, iż trudno nam zrozumieć puentę filmu, nie zgadzamy się z zakończeniem lub jest dla nas bardzo zaskakujące.

Per Petterson - Na Syberię

Podróż na krańce nieświadomości...

Od zawsze literatura skandynawska wywoływała we mnie dziwne uczucia. Od zawsze również podchodziłem do niej z dystansem. W sumie, nie wiem, dlaczego działo się tak, a nie inaczej. Per Petterson swoją powieścią „Na Syberię” diametralnie odmienił mój pogląd na moją dziwną, jakby na to nie patrzeć, literacką fobię.
Z dużą dozą nieśmiałości sięgałem po nią zastanawiając się, co dobrego przyniesie i czym mnie zaskoczy. Bardziej z obowiązku, niż z ochoty. A jednak dosyć szybko uprzedzenia poszły bokiem, nieśmiałość zmroziła zima, przysypał śnieg. Była i przeminęła.
Odnalazłem w niej tę samą lekkość, to samo źródło uśmiechu i radości, młodzieńczego wręcz zadowolenia i fascynacji, jakie towarzyszyło mi w trakcie odkrywania „Bezludnego raju” i to samo szczególne, ciche „Chodź, chodź”. Choć nic tych powieści nie łączy, a znacznie więcej dzieli, jednak tak właśnie było.
Od samego początku, od pierwszej strony, pierwszego akapitu, zupełnie w ciemno wiedziałem, że mi się spodoba. To się czuje, gdy bierzesz do ręki książkę i już po kilku stronach wiesz, że powieść popłynie lekko, że czytanie będzie przyjemnością, że da wielką radość z odkrywania opowieści, jaką podarował nam autor.

Chłopiec w pasiastej piżamie (2008)

Film z 2008 roku, historia, obok której trudno przejść obojętnie. Gdy poznałem go po raz pierwszy nie wiedziałem, co myśleć i jak się do niego odnieść, bo tragizm, jaki ze sobą niesie jest nieogarnięty, a jednak to nie fikcja, ani fantastyka.
Świat widziany oczami ośmioletniego dziecka, syna oficera SS jest zupełnie inny, niż otaczających go ludzi czasu wojny. Świadomość, że jego ojciec jest komendantem obozu koncentracyjnego zupełnie nie istnieje, a ludzie w „pasiastych piżamach” niczym się nie różnią od niego, może poza tymi dziwnymi ubraniami.
Poznany rówieśnik po drugiej stronie drutów staje się jego jedynym przyjacielem, kolegą, rozmówcą. Mały rówieśnik w pasiastej piżamie wegetujący za drutami odkrywa w Bruno swoją bratnią duszę. Ich rozmowy z perspektywy drutów są niezwykłe, niesamowite, dramat holokaustu i wojny, która ich otacza, dla nich nie ma żadnego znaczenia. Chcą żyć, śmiać się i bawić.
Finał tego filmu nie przynosi dobrego i ciekawego zakończenia, jednak nie wypada tu powiedzieć zbyt wiele. Bez wątpienia warto, gdyż ocena 8.2 ponad 120 000 widzów jest świadomym faktem odbioru tego wyjątkowego filmu.

To właśnie miłość (2003)

To ona wypełnia moją duszę!


Nie skłamię, jeśli powiem, że bardziej udanego, błyskotliwego, pogodnego, pełnego magii, wzruszającego do łez, filmu z gatunku romantycznych dawno nie widziałem. Jednocześnie ambitnego, pomysłowego i bardzo życiowego.
To właśnie miłość jest motorem napędowym życia, to ona daje nam siłę, pozwala przenosić góry, bez niej człowiek jest niczym. Bez niej życie nasze jest szare, pozbawione blasku, radości, uśmiechu. Kochać i być kochanym to coś wyjątkowego, nie bać się, że mogę kogoś pokochać, nie bać się, że ktoś odwzajemni moje uczucie.
Jesteśmy tylko ludźmi, bez względu na to, co robimy, kim jesteśmy i jakie stanowisko zajmujemy. Twórcy filmu nie bali się sięgnąć nawet po tak śmiałe rozwiązanie, jak pokazanie rozterek życiowych samego premiera, w tej roli coraz lepszy Hugh Grant.

Zagubiony czas (2011)

Kilkanaście godzin temu szukając zdjęcia, którym mógłbym w jakiś sposób pokazać Książkę tygodnia Czerń i purpura natknąłem się zupełnie przypadkiem na film dotykający tego samego miejsca i historii miłości w obozowym piekle Auschwitz. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest to dosyć nowy obraz nakręcony w 2011 roku przez Niemców. To oni opowiadają o miłości polskiego więźnia politycznego i niemieckiej Żydówki.

I co bardziej zadziwia, że jest to doskonałe, mądre i godne uznania kino dotykające jakże ważnego tematu, kino, które w Polsce zupełnie przeszło bez echa. Oglądając miałem wrażenie, że jest to przynajmniej projekt realizowany przy współpracy z kinematografią polską, ale zdjęcia nie były chyba kręcone w Oświęcimiu, więc poza udziałem kilku polskich aktorów ta współpraca na tym się kończy.

wtorek, 24 marca 2020

Alejandro Guillermo Roemmers - Powrót Młodego Księcia

niespokojne bicie
serca Małego Księcia

krok dalej
samotna Róża

krok bliżej
także Ona

o czym myśli
gdy zasypia dzisiaj..


Ponad pół wieku temu, w 1943 roku, światło dzienne ujrzała mała, niepozorna powieść, „Mały Książę”. Nie minęło wiele czasu, gdy zachwycił się nią cały świat. O tym, co wniosła do kanonu literatury światowej pisać nie trzeba. Jej literacka wartość nie ma sobie równych.
I nagle stało się coś szczególnego – A. G. Roemmers w ciągu dziewięciu dni przywołał Młodego Księcia ponownie do nas. Dlaczego zajęło mu to tylko dziewięć dni, a może aż dziewięć? Może właśnie tyle Młody Książę potrzebował, aby dotrzeć ze swojej planety na Ziemię, aby ponownie nas onieśmielić i zaskoczyć. I przyznać trzeba, że warto było na niego czekać.

Zina Rohan - Córka oficera

Nie tak dawno minęła siedemdziesiąta rocznica wkroczenia wojsk radzieckich na ziemie polskie, dzień, który na dobre zapisał się w pamięci niezliczonej liczby Polaków. Rodzimy się ze świadomością, że los będzie stawiał przed nami wciąż nowe wyzwania, mam nadzieję, że obecnie zupełnie inne, niż miało to miejsce we wrześniu 1939 roku.
Piszę o tym wszystkim nie bez powodu, gdyż z pełną świadomością sięgam po książkę, której szukałem jakiś czas, a jak już znalazłem przeczytałem wyjątkowo szybko i momentami ze łzami w oczach. „Córka oficera” została wydana w 2009 roku, więc nie jest tytułem, który znaleźć można w dziale „nowości”, co nie zmienia faktu, że nadal jest dostępna w sprzedaży.
Historia naszego kraju ma to do siebie, że ciągle wystawiani byliśmy na próbę patriotyzmu, charakteru, niezłomności zasad. Od jednego zrywu do drugiego, od powstania od powstania, co chwilę najeżdżani lub napadani. I gdzieś w tym wszystkim obok walczących mężczyzn zawsze były kobiety – żony, matki, córki.
Marta - młoda, ambitna dziewczyna, harcerka. Gdyby tylko urodziła się mężczyzną, byłaby tak samo dzielnym, walecznym oficerem, jak jej ojciec. Jednak urodziła się kobietą i jej front przybrał zupełnie inny obraz. Jej okopem był jej nieugięty charakter, a orężem niezłomna wola.

Marcin Ludwicki - Niezatapialni i łódź podwodna

Nazwisko - Rodowicz - może poza Marylą, najlepiej kojarzone jest z jakże barwną postacią okresu okupacji, Janem Rodowiczem „Anodą”, o którym swego czasu pisałem w ten sposób:

(...) Od dłuższego czasu dostrzegam pewną szczególną alegorię. Umęczony „Rudy” i jego dzielna Matka, która stała się z czasem Matulą Polskich Harcerzy. Określone biblijne skojarzenie wydaje się jakże proste, ale też wyjątkowo wymowne. „Zośka”, „Rudy”, „Alek”, dalej „Anoda” i kilku innych stojących na piedestale. Jeszcze za życia za sprawą Aleksandra Kamińskiego opisywani piękni, bohaterscy, walczący.
„Rudy” stał się symbolem, męczennikiem za sprawę. Słowo „męczennik” może odrobinę jest na wyrost, ale jakże trafnie odnajduje się w tym kontekście. I to jego imiennik, Janek Rodowicz „Anoda” pierwszy rzucał butelki w akcji pod Arsenałem. Akcji, która również stała się symbolem, która odcisnęła swoje piętno na okupacji. „Anoda” po akcji odszedł spod Arsenału swobodnym krokiem, jakby nic się nie stało, jakby przed chwilą nie brał udziału w walce.

poniedziałek, 23 marca 2020

Marek Edelman - I była miłość w getcie

Kiedy czytam
, że ktoś spodziewał się czegoś innego czytając I była miłość w getcie to zastanawiam się czego ten ktoś szukał w tej książce sięgając po nią i czego nie znalazł po lekturze.

Przeczytana kiedyś raz, choć bez wątpienia powinien być drugi i kolejny. Sięgnąłem po nią teraz, gdy sięgałem po inną na mej półce stojącą tuż obok. Bo z nią jest tak, jak z Małym Księciem, jakże mała objętość, a jakże wielkie, przeogromne bogactwo duchowe i emocjonalne. Wychowałem się w mieście, które przed wojną było w dużej części zamieszkane przez Żydów, od zawsze, jeśli tylko mam możliwość zanurzam się w Austerii i nie potrafię zrozumieć, że tej kultury już nie ma.
Teraz, gdy myślałem, co napisać pojawiły się trzy nazwiska, trzy symbole, trzy hasła - Korczak, Szpilman, Edelman. Żaden z nich nie może powiedzieć, że przyszło mu żyć w ciekawych czasach, bo choć dwóch przeżyło czasy to były koszmarne, czasy, które nam ludziom Facebooka zupełnie są nieprzystępne. A jednak historia, którą wspomina i opowiada autor budzi szczery podziw i na taki zasługuje.

Powstańcza impresja - Dominika

1 sierpnia, 16:26

Pierwsze strzały już padły, mieszkańcy Warszawy już zdają sobie sprawę, że coś ważnego dzieje się ich w mieście. Jeszcze nie wiedzą, co takiego się dziś wydarzy, ale wiele długich płaszczy w środku upalnego lata, pełne młodych dorożki zatrzymujące się w tym lub innym miejscu, to nie tylko warszawiakom dawało do myślenia. W powietrzu czuło sie nerwową atmosferę...

16:31

Coraz więcej strzałów w różnych częściach miasta, choć na razie jakby niepewne. Godzina 'W' ma wybić juz za chwilę. Łączniczka Dominika, siedemnastoletnia dziewczyna, od rana odwiedza konspiracyjne lokale, widzi podniecenie i radość na twarzy chłopaków, już za godzin kilka, warszawskich powstańców. Sama jeszcze nie wie, co o tym myśleć, czuje, że dziś zmieni sie wszystko.

sobota, 21 marca 2020

Stefan Zweig - Dziewczyna z poczty

30 lat po niemieckim wydaniu, które dzięki staraniu wydawcy powstało z rozproszonych fragmentów rękopisów i blisko 70 lat od tragicznej śmierci autora Wydawnictwo W.A.B. daruje nam książkę niezwykłą. Dziewczyna z poczty, której autorem jest Stefan Zweig poruszy umysły, dotknie duszy, rozpali zmysły, sprawi, że nie będzie można się od niej oderwać. 
Premiera książki na polskim rynku wydawniczym miała miejsce 20 czerwca 2012 roku, a doskonały przekład zawdzięczamy Karolinie Niedenthal. To dzięki jej staraniom, książka ma właśnie taki, a nie inny charakter, co bez wątpienia wartym jest podkreślenia.
Często się zdarza, że książka, a tym samym powieść, która ma dużo, bardzo dużo opisów jest trudna do odbioru, z reguły jesteśmy przyzwyczajeni do dialogów, a przynajmniej do równoważnego rozłożenia obu tematów. Tutaj tych dialogów jest niewiele, jednak sposób narracji, mnogość i różnorodność opisów, przebogate słownictwo - wszystko to sprawia, że razem z autorem słyszymy przyśpieszone bicie serca Christine, gdy wyrwana za swojego okienka pocztowego po krótkiej podróży przenosi się do świata, który całkowicie ją odmieni... 

Niebo rozpękło się na pół

Niebo rozpękło się na pół
a z niego złość Boga
pomknęła ku ludziom

niebo rozpękło się na pół
a w dole trwała
złość ludzi do ludzi

niebo rozpękło się na pół
by zabrać jego, ją
i wielu innych ludzi

niebo rozpękło się na pół
nie zostało nic
tylko cisza, gruzy

a gdzieś tam łomot serca...

Powstanie '44 w aplikacji Wattpad.

czwartek, 12 marca 2020

Katarzyna Majgier - Kuchennymi drzwiami. Światło i cień

Do niedawna miałem wrażenie, że nic i nikt nie jest w stanie przebić doskonałej pod każdym względem sagi rodzinnej, Stulecie Winnych. A tak naprawdę pod koniec minionego roku wydarzyło się coś, co sprawiło, że musiałem przyznać, iż się myliłem. Właśnie wtedy zaistniał w mojej świadomości pierwszy tom doskonałej historii Kuchennymi drzwiami, o której pisałem w ten sposób:


(...) Bardzo jestem ciekaw tego, jak rozwiną się losy rezolutnej kilkunastoletniej Klimy i niewiele starszego od niej Olka. Ich dwoje może jeszcze wiele namieszać w tej opowieści.
Kuchennymi drzwiami przenikamy do XIX-wiecznego Krakowa, do miasta, które ma wiele do zaoferowania, do miasta, które odmienić może losy kilku młodych osób. To początek pasjonującej sagi i jestem przekonany, że jeszcze wiele dobrego się wydarzy.

Psałterz sierpniowy

Jeden z niewielu wierszy, co do których pamiętam czas, miejsce i okoliczności jego powstania.

8 sierpnia Piesza Warszawska Pielgrzymka dociera do Sanktuarium Świętej Rodziny w Studziannie-Poświętne. Matecznik pierwszego, polskiego partyzanta, majora Henryka Dobrzańskiego, „Hubala”. Sanktuarium, które w kilku ujęciach pojawiło się również w filmie Hubal, w tym wejście całego oddziału na Pasterkę.
Właśnie tam, w upalny, letni dzień powędrowałem myślami do walczącej Warszawy, z której, co roku wychodzi pielgrzymka do Pani Jasnogórskiej i właśnie tam powstał, Psałterz sierpniowy. Właśnie tam i właśnie wtedy poczułem wszystko to, co mogło się wydarzyć 8 sierpnia 1944 roku.

Katarzyna Majgier - Kuchennymi drzwiami. Gra pozorów

Do niedawna w gatunku literackim jakim jest saga rodzinna bezsprzecznie wiodła prym Ałbena Grabowska. Zapewne byłoby tak dalej, gdyby nie kuchenne drzwi, którymi z hukiem wkroczyła Katarzyna Majgier dzieląc się rok wcześniej z czytelnikami pierwszą częścią swojej powieści.
Kuchennymi drzwiami przenikamy do XIX-wiecznego Krakowa, do miasta, które ma wiele do zaoferowania, do miasta, które odmienić może losy kilku młodych osób. Tutaj kształtuje się charakter rezolutnej Kilmy, tutaj Olek dojrzewa równie szybko. Tych dwoje zaistniało już znacząco na kartach tej książki i choć są wokół nich inni to właśnie Klementyna i Aleksander grają pierwsze skrzypce w tym wyjątkowym literackim eposie.
Lekkie pióro, swoboda w pisaniu, opowieść, która musiała nieść autorkę i unosić ją wysoko, ją samą już bezsprzecznie wypełniając emocjami, to wszystko procentuje już od pierwszych stron. I nie potrzebowałem ich wiele, aby z wypiekami na twarzy czytać kolejne strony tej pasjonującej opowieści. W oczekiwaniu na część drugą, a zapewne też trzecią.

Katarzyna Majgier, Kuchennymi drzwiami. Gra pozorów, Zwierciadło, Warszawa 2016 

Internetowa cela to powieść obyczajowa o bólach przeszłości, o magii zaklętej w teraźniejszości i o przyszłości, 
która budowana na gruzach historii i tajemnic, wcale nie zdaje się być taka pewna…

Rzeź Woli

To była ostatnia noc dla tysięcy mieszkańców Woli. Dzieci spały niespokojnie, dorośli próbowali odnaleźć się w nowej, powstańczej rzeczywistości, pomimo nocy słychać było strzały, wybuchy.

Warszawa walczyła już czwarty dzień i dla wielu bez wątpienia było to duże zaskoczenie. To wciąż był ten etap, kiedy serca wypełniała radość i euforia. Za kilka godzin radość nad Wolą miała zgasnąć nagle, jak zapałka.

Pamiętajmy każdego dnia o dumnej i walczącej Warszawie.

Powstanie '44 w aplikacji Wattpad.

Monika B. Janowska - Gra o pałac

Zalecenia: bardzo wygodny fotel, lampka wina pod ręką, a kto wie, czy nie cała butelka. 

Sądzę bowiem, że na lampce może się nie skończyć, gdyż wędrując w trakcie lektury ulicami Legnicy i wraz z Klarą Czempińską zgłębiając zagadkę tajemniczego pałacu niepostrzeżenie możemy dotrzeć zarówno do dna butelki, jak i do końca książki. 
Z debiutami bywa różnie. Nigdy nie wiemy, na co możemy trafić i jaki zamysł może mieć autor tej lub innej książki. Mam jednak szczęście, bo dane mi było w ostatnim czasie czytać i poznawać już drugi doskonały literacki debiut. Monika B. Janowska z niepozornej w sumie historii stworzyła powieść, którą czyta się z uśmiechem na ustach - jednym tchem.
Klara Czempińska jadła już chleb z niejednego pieca. Wiele w życiu doświadczyła i równie wiele przeszła, choć nie należy do postaci tragicznych, nad którą trzeba usiąść i płakać... O nie! W życiu miała ciężko, ale dzięki temu to samo życie wiele ją nauczyło i dało wiele ciekawych lekcji, a to oznacza, że może oprowadzać niemieckich turystów po swoim ukochanym mieście. Zna jego historię na wylot, jej lekkość pióra docenia kochana redakcja „Piastowskich Wieści”. Gdyby tylko jeszcze trafiła na właściwego faceta, ale nie można mieć wszystkiego na raz.

Długa 13 sierpnia

Po tym, co wydarzyło się kilka dni temu przy Długiej, a może kilka ulic dalej, nadal tak koszmarnie dudni w uszach. I te zmasakrowane, wszędzie porozrzucane szczątki.
Jeszcze wczoraj dwie dłonie, jakby splecione w uścisku, męska z zegarkiem, który zatrzymał się na 17:12 i prawie dziewczęca, smukła i delikatna, te dwie dłonie Janek znalazł na kwaterze przy Barbakanie.
Choć pluton wysłany do sprzątania tych wszystkich ludzkich szczątków, nadal chłopaki nie potrafią nic przełknąć, choć Szkop zupełnie na to nie zważa. Od rana nalotom nie ma końca.
17 sierpnia chyli się ku nocy, Apel Jasnogórski odśpiewany w towarzystwie niewiele starszego od nas paulina bardzo nam pomógł.
Co będzie jutro? Jaki dzień nas czeka? Czy wytrwam i nie zginę zanim zajdzie słońce?

~~~ © ~~~ © ~~~

13 sierpnia, spoglądam na Wisłę z bulwarów wiślanych. Kilkaset metrów dalej jest miejsce naznaczone tragedią tego dnia. Niefrasobliwość wzięła górę nad rozsądkiem, Bowgard stał się czołgiem, chwilę później zniknęło 300 dusz, kilkaset innych zostało rannych.

Powstanie '44 w aplikacji Wattpad.

Guy Sajer - Zapomniany żołnierz

Niech Bóg, którego wspominam, zaczerwieni się ze wstydu, że tolerował takiego rzeczy, a jeżeli w swej pysze Wszechmogącego przyzwala na tak przerażający spektakl, przybijmy Go jeszcze raz do krzyża i spalmy, aby nie zdołał zmartwychwstać.


Cytat, który już ktoś przede mną docenił i dobrze się stało, bo na przestrzeni blisko 650 stron to jedno zdanie ma szczególny w swej ludzkiej materii wyraz. Słowo, które ciałem się stało i na polach bitew każdego dnia w złowieszczy czyn się przemieniało, słowo, którym dzieli się Guy Sajer nie pozostawia obojętnym na to, co działo się ponad siedemdziesiąt lat wstecz.
Wcześniej Kompania braci, zachodnia Europa widziana z perspektywy wojsk amerykańskich, teraz genialny, niezwykły, nietuzinkowy, ponadczasowy, poruszający, niesamowity Zapomniany żołnierz. Dzieło monumentalne, historia, która nie jest literacką fikcją tylko wiernym, bolesnym, trudnym wspomnieniem młodego żołnierza, który w ciągu kilku krótkich lat kampanii wschodniej, wojny z Rosją, przeszedł trudną do wyrażania prostym słowem, osobistą metamorfozę.