Perła Indii

Tadż Mahal, Agra, Indie - 2017.04.08
Canon EOS 7D, 4.0, 1.3200s ISO 100
Piszę te słowa z odległych Indii, gdzie miarą porażki może być blisko 23% społeczeństwa, które nadal nie ma dostępu do prądu, a co szósty mieszkaniec tego państwa nie potrafi pisać, ani czytać. Krótka puenta poprzedniego wpisu jest formą otwarcia ku temu, co przed laty pisałem z innego końca świata, uroczego stanu Idaho. Teraz jednak nie są to Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, a państwo do którego dotarłem niespełna 40 godzin wstecz. Do państwa, którego symbolem jest to miejsce, piękny i monumentalny Tadż Mahal.
Świadomość, że ma się obecnie rodzinę w tym mieście wiele ułatwia. Wczoraj po odespaniu godzin podróży, nigdy jak dotąd nie udało mi się zasnąć w samolocie, choć lubię latać i nie odczuwam stresu, spacer z bratem po parku w Dehli, pełnym ludzi, ale też mnóstwa ptaków. Kiedy słyszy się po raz pierwszy ten niekończący się świergot trudno zamknąć buzię ze zdumienia. 
A jednak.
Tadż Mahal, Agra, Indie - 2017.04.08
Canon EOS 7D, 5.0, 1.1250s ISO 100
Wykorzystując sobotę, dzień wolny od pracy, wspólna wyprawa do miejsca, które jest symbolem miłości i wierności aż po grób. Tak wyjątkowy grób jest jeden na całym świecie. Mumtaz Mahal zmarła w trakcie porodu, choć co ważne, w wieku 36 lat wydała na świat 13 swoich pociech. Poród czternastego dziecka okazał się śmiertelny. Zrozpaczony mąż złożył wiele obietnic i wszystkich dotrzymał. Na obrzeżach miasta Agra postawił pomnik miłości, jedyny w swoim rodzaju. 
Oglądać to miejsce na zdjęciach, czy w filmie to jedno, ale móc go dotknąć to zupełnie inna historia. Choć chyba większe wrażenie zrobił na mnie pobliski Czerwony Fort. Do zwiedzania udostępniony jedynie mały fragment wielkiej czerwonej budowli.
Tadż Mahal, Agra, Indie - 2017.04.08
Canon EOS 7D, 5.0, 1.1250s ISO 100
Boję się, że po dzisiejszych twórczych zmaganiach ciężko będzie przywieźć choć kilka dobrych zdjęć. Nie liczę na Word Press Photo, ale jestem bardzo wybredny w tym względzie. Doskonalenie się w tym fachu nie idzie na marne. Jednak warunki nie są w tym względzie sprzyjające.

Są jednak trzy zdjęcia, które może nie zasługują na Word Press Photo, ale są ciekawym i interesującym akcentem z tamtej podróży w kwietniu 2017 roku. Słowa pisane na gorąco w tamtym miejscu i czasie oraz zdjęcia wtedy robione, to wszystko pojawi się w kolejnych ośmiu kadrach.

Brak komentarzy: