środa, 21 listopada 2018

Moje Indie No. 03

Delhi, 2017.04.10, 00:40, 26°C
Katowice, 2017.04.09, 21:10, 11°C


Jako pierwsze pojawiło się własne zdjęcie, bo na takie przede wszystkim stawiam.
Jako druga pojawiła się mapa, bo to ona najlepiej oddała wątek dotykający komunikacji.
Wreszcie jako trzecia pojawia się okładka książki, którą choć widziałem jakiś czas temu w rodzinnym domu, dopiero teraz tutaj w gościnie u brata mam okazję od niedawna odkrywać i poznawać. 
I chociaż znam dopiero niespełna czterdzieści stron to wiem już, że drzemie w niej niesamowity potencjał myśli i wartości i tego wszystkiego, co naocznie mam teraz okazję poznawać i odkrywać. Ten początek, to wspomnienie farm to wczorajsze przyjęcie na trawie w pięknej posiadłości, właśnie na pewnej farmie, która jeszcze do niedawna była poza granicami miasta. Jednak olbrzymi wpływ urbanizacyjny i droga szybkiego ruchu, która wyrosła po sąsiedzku, na szczęście bez szkody dla ciszy i spokoju tego miejsca, to wszystko sprawiło, że ta farma stała się również integralną częścią tego miasta.
Za chwilę pojawi się pewien fragment, który już na początku zwrócił moją uwagę, wcześniej jednak pragnę zauważyć, że takiego natężenia ruchu, jak pojawia się na okładce nie udało mi się jeszcze zaobserwować, ale wszystko przede mną, bo to dopiero niespełna 70 godzin w tym mieście. Książka, do której być może jeszcze wrócę, teraz jednak niech przemówi sama dzieląc się dobrym słowem. 

Trzask rwanej tkanki wodnej właściwe nie dociera do współczesnego ucha. (...) Tylko widok kobiet, które w naszym nowoczesnym mieście zbierają wodę dla swoich rodzin z kapiących rur i kałuż na jezdni, zmusza nas jeszcze, byśmy wspomnieli majestat dawnych snów i wielkich dzieł, podejmowanych dla ich realizacji. 

Rana Dasgupta, Delhi. Stolica ze złota i ze snu, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016

Brak komentarzy: