sobota, 29 grudnia 2018

Moje Indie No. 04

Delhi, 20:02, 33°C
Katowice, 16:32, 9°C


Za mną cztery dni w tym szczególnym miejscu, dla zainteresowanych trzy kartki z podróży, z którymi można i warto się zapoznać. Jako, że pojawia się szósta, zapewne pojawią się kolejne dwie przed nią, aby określony porządek rzeczy został zachowany.
Tuk-tuk.
Żółto-zielony pojazd, którym nie miałem okazji się poruszać i chyba się nie zanosi, gdyż moim przewodnikiem jest kierowca, który podwozi mnie w określone miejsce, a później z niego odbiera. Chyba nie wyobrażam sobie pieszej wycieczki po tym mieście. Nie wiem, czy byłbym w stanie dotrzeć bezpiecznie z punktu A do punktu B.
Tuk-tuk.
Jest ich tak wiele w tym mieście, choć równie wiele jest wszelkiej maści samochodów, motorów, motorowerów i wreszcie, choć nie tak dużo, jak myślałem, rowerów. W trakcie podróży samochodem po mieście staram się robić zdjęcia, stąd to drugie, prezentujące akcję, którą pierwszy raz widziałem w tym mieście. Smog wczoraj i dziś miał na szczęście zielony alert, ale takie akcje, jak ta, gdy stoi się na światłach 3 do 5 minut nawet mają na względzie ograniczenie i tak nadmiernej już emisji spalin.
Tuk-tuk.
Wbrew obawom jedząc i pijąc to, co dobre i sprawdzone czuję się doskonale, choć zamiast oczyścić i zrelaksować umysł śnię jakże dziwny polski koszmar. Mam jednak nadzieję, że po raz pierwszy i ostatni w tym miejscu. Zwiedzam, oddycham tym miastem, czerpiąc z niego na tyle obszernie na ile umożliwiają mi to czas, miejsce, okoliczności i nazbyt upierdliwi ochroniarze, jak miało to miejsce wczoraj, gdy kupuję bilet za 30 rupi, a nie jak przystało na turystę za 500 rupi. Ale skoro jest pewna możliwość, to czemu nie, prawda? Obecny przelicznik to 1000 rupi - 14 euro. Stąd szybko można sobie policzyć, ile kosztuje zwiedzanie w tym mieście.
Kartka z podróży No. 05 zapewne pojawi się wkrótce. Mam taką nadzieję. Miłej lektury.

Brak komentarzy: