poniedziałek, 14 stycznia 2019

C.W. Gortner - Mademoiselle Chanel


Do momentu, w którym zetknąłem się z najnowszą powieścią C.W. Gortnera, Mademoiselle Chanel, moja świadomość, kim była i co wniosła do świata mody Gabrielle ‘Coco’ Chanel nie była zbyt wielka. Coś nie coś wiedziałem, jednak lektura książki uświadomiła mi, że moja wiedza na temat tej pasjonującej pod każdym względem postaci była nazbyt skromna.

Jak dotąd autor dał się poznać, jak twórca powieści historycznych dotykających dworów królewskich, przebiegłych intryg, spisków i ciągłych knowań. Teraz jest to niesamowita historia osoby, która nie mając nic zyskała wszystko. I co bardzo lubię u C.W. Gortnera to opowieści w pierwszej osobie. Tutaj czuję, jakby to sama Coco prowadziła nas ścieżkami swojego życia, które przynajmniej na początku nie były proste, ani łatwe do pokonania.
Wywodziła się z wielodzietnej ubogiej rodziny, w której mówiąc wprost nigdy się nie przelewało. Ojca nigdy nie było, a jak się pojawił wracając ze swojego handlu obwoźnego nie tryskał miłością wobec rodziny. Matka odeszła zbyt wcześnie i w ten sposób Gabrielle wraz ze swoim rodzeństwem zostali pozostawieni sami sobie. Zdani na to, co zgotuje im los. W konsekwencji Gabrielle wraz z siostrami trafiła do zakonu, a może raczej do zakonnej szkoły, która brała pod swój dach dotknięte przez los młode panny dbając o ich los do osiemnastego roku życia. W tym okresie zaczął kształtować się twórczy talent Coco. Dzięki ciotce zaczęła od tworzenia kapeluszy, aby w ciągu lat i dzięki bardzo ciężkiej pracy rozszerzać i budować swoje imperium. Nie bez znaczenia w tym wszystkim byli mężczyźni, którzy pojawiali się na jej drodze. Czasem dając jej to, czego od nich oczekiwała, innym razem pozostawiając po sobie ból i cierpienie.
Nie jest moją intencją w kilku akapitach streścić sześćset stron tej pasjonującej pod każdym względem książki. Chciałbym jednak podkreślić, jak wiele autor włożył w nią serca i z jak wielką fascynacją opowiada o osobie, która interesowała go od zawsze. Poza tym to, o czym wspomniałem powyżej – fakt, że tak naprawdę Coco opowiada sama o sobie dzieląc się z czytelnikiem wszystkim, co kocha, czego pragnie, czym się otacza i czego się uczy, to dodatkowo podkreśla niesamowity walor tej książki.
Więzi rodzinne miały dla Gabrielle bardzo istotne znaczenie. Choć z braćmi po rozdzieleniu nie utrzymywała kontaktów. Natomiast siostry wspierała, pomagała im, one również pomagały rozwijać się przedsiębiorczej Coco. W określonym momencie jej życia ważną rolę zaczęły odkrywać zapachy i nie bez znaczenia jest poniższy fragment, który nie tylko podkreśla lekkość słowa C.W. Gortnera. W tych kilku zdaniach zawiera się esencja tego, czym był i czym wciąż jest Chanel No. 5.

Beaux podał mi buteleczkę z numerem pięć. Ta cyfra była moim talizmanem, który dostrzegałam na kamiennych płytach w Aubazine i w symbolach gwiazd. Zamierzałam właśnie pochylić się nad kolejną próbą, kiedy usłyszałam w tyle głowy głos przeoryszy, tak głośny, jakby stała tuż przy mnie w swoim gabinecie:
'Wiatr, ziemia, ogień. woda i najważniejszy spośród nich: duch. Wszystko, co wokół siebie widzimy, składa się z tych pięciu żywiołów. Piątka na najświętsza cyfra na firmamencie.'
I wtedy wciągnęłam powietrze.
Trwało to dosłownie chwilę. Coś się we mnie poruszyło, rozbudziły się na nowo wspomnienia wykrochmalonej pościeli ułożonej w szafkach w Aubazine, ługowego mydła, którego nadal używałam, chłodnego lasu Compiègne, po którym jeździłam z Balsanem, charakterystyczną świeżość Emilienne. Nagle zadrżałam i gwałtownie przysunęłam dłoń do twarzy, żeby ukryć napływające mi od oczu łzy. Poczułam kuszący zapach skóry rozgrzanej pożądaniem - mój własny zapach w tamtych chwilach, gdy Boy wypełniał całe moje jestestwo.
- To właśnie to - wyszeptałam. - Ten zapach.

Życie Gabrielle ‘Coco’ Chanel napędzała praca. Od najmłodszych lat bardzo dużo czytała, co zresztą pięknie pokazane jest przez autora w książce. Jej ciągły głód wiedzy, odkrywania nowego, uciekania od monotonii klasztornego życia. Poszukiwania inspiracji w pierwszych ściegach, które już tam się pojawiały i pozwalały zrozumieć otaczającym ją siostrom, że to dziecko ma talent.
Nie mam żadnych wątpliwości, że książka Mademoiselle Chanel jest najlepszą w dorobku autora. Podarował nam powieść, którą się czyta jednocząc się myślami z wyjątkową bohaterką i z jej perspektywy obserwując zmiany zachodzące wokół niej w świecie. Zmiany w modzie, stylu, ale i polityce. Wybuch I wojny światowej, krótki okres pokoju i chwilę później kataklizm II wojny światowej. 
Pięć aktów, w których rozpisana jest książka, pięć istotnych etapów życia ‘Coco’ Chanel i tak naprawdę najbardziej przełomowy okres, w którym świat poznaje Chanel No. 5. Później już wszystko nie było takie samo.

C.W. Gortner, Mademoiselle Chanel, Wydawnictwo Między słowami, Kraków 2015 

Brak komentarzy: