niedziela, 25 listopada 2018

Tammara Webber - Tam gdzie ty

Tak się akurat złożyło
, że w określonym miejscu i czasie swoją premierę miały dwie książki, które miałem i mam przyjemność objąć swoim patronatem. Stąd, aby sumiennie zająć  się jedną, a potem drugą pojawia się odpowiednia chwila, doskonały moment, aby zatrzymać się przed najnowszą powieścią Tammary Webber, Tam gdzie ty.
Do tej pory, a myślę tu o serii książek Tak blisko…, Tak krucho… i Tak słodko… było to fascynujące i urzekające spojrzenie na relację dwojga ludzi z dwóch perspektyw, dwóch biegunów, dwóch oddechów, bijących serc i rodzących się uczuć. Jedyne w swoim rodzaju yin i yang, które swego czasu ująłem w ten sposób:

Wspominam o yin i yang nie bez powodu, gdyż jeśli spojrzymy na znak graficzny mała czarna kropka, jaką jest „Tak blisko...” odnajduje się doskonale w znacznie większym białym polu. I co ważne można też na to spojrzeć odwrotnie, jednak sugerowałbym to pierwsze, znacznie ciekawsze doświadczenie. „Tak blisko...” opowiada historię relacji chłopaka i dziewczyny z perspektywy dziewczyny. To właśnie tutaj Jackie, chwilę później jednak Jacqueline, poznaje chłopaka o imieniu Lucas i to jemu zawdzięcza wybawienie z przykrej opresji. I już wtedy coś między nimi zaczyna się dziać...

Już wtedy, po fenomenalnym Tak blisko… Tammara Webber sprawiła, że oczekiwanie na każdą jej nową książkę było wyjątkowo trudne, bolesne, niecierpliwość tego, co może mnie spotkać, czym autorka może mnie zaskoczyć w kolejnej książce była i jest trudna do opisania. Choć paradoksalnie ta boleść była bardzo miła. I oto pewnego dnia pojawia się zupełnie nowa historia.
1 sierpnia swoją premierę wydawniczą miała książka, Między wierszami i to ona otworzyła zupełnie nowe rozdanie. Między wierszami pozostawiając miejsce na myśli, pragnienia, zaskakujące aż nadto w swej materii emocje. Między wierszami sprawiło miłą niespodziankę, ale tam gdzie ty tam muszę być też ja. Ta gra tytułami nie jest bez znaczenia dla szczególnego w swej materii radosnego zbliżenia dwojga młodych ludzi. Tych, którzy nie sądzili, że coś dobrego może z tego wyniknąć.
Jednak w przeciwieństwie do wcześniej zasygnalizowanej historii tu mamy rozdanie dla czterech graczy, cztery osoby wiodą prym w tych zmaganiach o miłość, w tej współczesnej adaptacji Dumy i uprzedzenia Jane Austen, która była osią przewodnią pierwszego spotkania, Między wierszami. To właśnie wtedy poznaliśmy subtelną Emmę, inteligentnego Grahama, pozbawioną skrupułów Brooke i Reida, który do aniołów nie należy.
Już wtedy pojawiły się pewne relacje, ktoś z kimś się przespał, ktoś miał dziecko, ktoś zaliczał co i kogo się da, ktoś również czekał na swoją miłość. Wiadomym też było, że nie ułożyło się tak, jakby wszyscy sobie też życzyli.

(...) Po drugiej stronie licznych pasów jednokierunkowych, przed moją bramką odlotów, stała dziewczyna z aparatem wycelowanym prosto we mnie. To nie była komórka ani turystyczny Kodak za trzysta dolarów. To był wielki, czarny i profesjonalnie wyglądający sprzęt. Niech. To. Szlag. Kiedy się odwróciłam, na jej twarzy pojawił się szczęśliwy, złowrogi uśmiech. Także się odwróciła i szybko zniknęła w przejściu na parking podziemny.

Wiedziałam, co właśnie zaszło między mną a Reidem: niewinny pocałunek. Wiedziałam także doskonale, jak to będzie wyglądało na każdym portalu plotkarskim, któremu ta dziewczyna zdoła sprzedać swoje zdjęcie.*

No właśnie, coś złego zaczyna się dziać, gdy pewien związek ma wyglądać poważnie, tak, jakby faktycznie istniał, a pewien musi czekać na swoją odpowiednią chwilę, aby można było powiedzieć światu, że łączy nas wielkie uczucie, że nic go nie zmieni, że nikt nie jest w stanie go zniszczyć. Choć bardzo, ale to bardzo próbuje.
Bo tam, gdzie ty, tam zawsze będę ja bez względu na to, co i kto zamierza zrobić i jak bardzo zamierza ingerować w to, co między nami się tworzy i rodzi. Dzięki lekkości słowa i swobodzie operowania nim autorka w czterech płaszczyznach narracji w fascynujący sposób pokazuje nam pragnienia, rozterki, uczucia, złośliwości młodych ludzi. Z różnym bagażem emocjonalnym i uczuciowym, swobodą poruszania się w świecie mediów, radzenia sobie z faktem, że do bycia celebrytą trzeba się urodzić. Choć nie każdy ma do tego predyspozycje i nie każdy do tego dąży, do sławy w blasku fleszy ponad wszystko.
Wydawać by się mogło, że są to powieści dla młodzieży, a jednak czytanie o magii uczuć nie zamyka się na wiek. W powieściach Tammary Webber nie odnajdą się wszyscy, co jest akurat normalne, ale nie należy się na nie zamykać myśląc, że to nie dla mnie. Bo tak akurat nie jest, warto dać sobie szansę, warto czerpać z tego źródła niesamowitości, warto sycić się słowem, jakim dzieli się z nami autorka. Warto mieć i być, mieć w ręku jej książkę i być poruszonym do głębi odnajdując między wierszami proste słowa i wyjątkowe uczucia

* - Cytowany fragment pochodzi z: Tammara Webber, Tam gdzie ty, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2016

Brak komentarzy: