sobota, 13 października 2018

Moje Indie No. 02

Delhi, 10:23, 29°C
Katowice, 06:53, 3°C


Ta mała niebieska kropka to ja. A może raczej miejsce, dzielnica, osiedle, okolica, w której się zatrzymałem na czas mojego pobytu w tym mieście, w którym komunikacja może przyprawić o zawrót głowy.

Pomimo niedzieli ruch już intensywny. Kilka podróży po mieście i wczorajsza do Tadż Mahal uświadomiło mi, że choć lubię jeździć, prowadzić auto, choć od dłuższego czasu nie mam ku temu zbyt wielu możliwości to tutaj jeżdżenie samochodem ociera się o samobójstwo. Gdyż tak naprawdę przepisy ruchu drogowego praktycznie nie istnieją. Używanie klaksonów jest na porządku dziennym i w sumie też nocnym. Przejście przez ulicę graniczy z cudem. Nikt nie zwalnia, nie zwraca uwagi na to, że w zasięgu wzroku pojawia się pieszy. Totalna komunikacyjna abstrakcja.
Z drugiej strony kierowca, z którym jeździliśmy jest niepiśmienny, zasadniczo analfabeta, choć z angielskim, z którym się chyba rodzą i za kółkiem radzi sobie dosyć dobrze. Pojawia się pytanie w jaki sposób uzyskuje się tu prawo jazdy, jeśli ktoś nie potrafi się podpisać, nie rozumiejąc również, co podpowiada mu nowoczesny GPS.
Ilustracją do tych słów miał być mały żółto-zielony pojazd pełniący tutaj funkcję taksówki, jednak takowy nie pojawił się jeszcze w kadrze mojego telefonu. Ale wszystko przede mną. Jak też zapewne kolejne refleksje, którymi będę mógł uzupełnić ten wątek.

Brak komentarzy: