środa, 24 lipca 2019

Nina George - Lawendowy pokój


Nie tak dawno ocean myśli otoczył moje serce, nie tak dawno dzięki słowom płynącym z Hopeless moja dusza wypełniła się radością i szczęściem. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy, że o uczuciach, miłości, tęsknocie, żalu, czy wreszcie głupocie człowieka można mówić jeszcze piękniej wypełniając duszę życiodajnym tlenem.

Chwilę czekała, abym po nią sięgnął, a kiedy to się stało uchyliwszy drzwi Lawendowego pokoju znalazłem się w zupełnie innym świecie odmieniony już na zawsze. Miłość, złudna materia przyobleczona w skryte pragnienia młodzieńczego serca, miłość wypełnia czystym pragnieniem poranne spojrzenie drugiego człowieka.
Nina George dostąpiła zaszczytu dotykania ludzkich serc w tak niesamowity i niezwykły sposób, że musi wydarzyć się kosmiczna materia bilionów słów, aby nagle w kosmosie wpadło nam w rękę dzieło na miarę Lawendowego pokoju:

(…) Muszę być z Jeanem, bo stanowi męski element mnie samej. Patrzymy na siebie i widzimy to samo.
Z Lukiem stoimy obok siebie i patrzymy w tym samym kierunku.

Z premedytacją nie mówię, nie piszę o tym, że on z nią, a ona z nim, bo jeszcze był on i wydarzyło się wiele lat nieszczęść. Jean Perdu miał jedno, małe pragnienie, które kiedyś zamknął w Lawendowym Pokoju. Dzięki kobiecie odkurzył po latach miłość do innej kobiety. Jego Literacka Apteka była w stanie uleczyć każdą zbolałą duszę, jednak jego dusza potrzebowała czegoś więcej. Potrzebowała wstrząsu, który przyniósł list o treści tak niezwykłej, że trzeba było rzucić cumy i popłynąć „Lulu” w górę Sekwany, aby odnaleźć spokój duszy i uleczyć skołatane serce. (Nie bez znaczenia jest fakt, że „Lulu” to barka, na której od lat prosperowała Literacka Apteka w samym centrum Paryża).
Przypadkiem w tę szaloną podróż zabierze się też młody, zagubiony pisarz Max, który cierpi z powodu braku słów. Rejs na południe, w którym przyjdzie brać mu udział odmieni wiele zagubionych i zbolałych dusz. (Nie bez znaczenia jest również fakt, że w podróży biorą udział Kafka i Lindgren, czyli dwa niezwykłe koty.)
Dawno już, jakże dawno nie spotkałem się z tak urzekającą magią słowa. Tutaj każda strona, prawie każdy akapit tchną niespotykaną mądrością, życiową przenikliwością, tutaj litery tańczą w rytm tanga:

(…) Wieczorna bryza. Nocny biegacz. Dziecko lata. Przekora. Widzę małą dziewczynkę w fantazyjnej zbroi, która walczy ze wszystkim, co jej przeszkadza. Dzielna, drobna i cicha. Mała wojowniczka. Przekora naprzeciw ciemnej mocy rozumu.
- To są słowa, o które można się skaleczyć – mruknął Cuneo. Jakby ktoś włożył do ucha i na język żyletkę. Dyscyplina. Dryl. Albo generał Rozum.

Tutaj słowa same spadają na powieki. Tutaj niebiańska rozkosz z lektury nie ma sobie równych. Tutaj wreszcie miłość bez nazywania jej w określony sposób jest materią czystą, piękną, urzekającą, cieszącą umysł, duszę i ciało. Lawendowy pokój to poezja smaku we wszystkich odcieniach literackiego uniesienia. Raz rozpoczętej lektury nie będziesz chciał kończyć, chyba, że serce miłości pełne nie udźwignie wrażeń odkrywanych niespiesznie nad brzegiem Sekwany.

Nina George, Lawendowy pokój, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2014

Brak komentarzy: