piątek, 27 marca 2020

Joël Dicker - Księga rodu z Baltimore

Rzadko się zdarza
, aby powieść miała tak niesamowitą konstrukcję, aby historia, którą opowiada wypełniała w tak szczególny sposób świadomość i duszę czytelnika, iż racjonować sobie trzeba dawki lektury, aby nadmiar doznań nie przyprawił o zawrót głowy, czy też, co gorsza – zawał serca.

Tymi właśnie słowami komplementowałem pierwszą poznaną przeze mnie powieść autora, Prawda o sprawie Harry’ego Queberta. Po drodze pojawiła się jeszcze doskonała powieść historyczna dotykająca okresu okupacji, Ostatnie dni naszych ojców. Natomiast Księga rodu z Baltimore chwilę musiała poczekać, abym mógł po nią sięgnąć i ponownie jest to dzieło doskonałe, które nie pozostawia złudzeń, co do tego, że Joël Dicker może nazywać się dumnie Pisarzem przez wielkie "P". 
Marcus Goldman jest łącznikiem pomiędzy tym, co było, a co obecnie nam się objawiło, choć wbrew pozorom są to dwie zupełnie odmienne historie, stąd cykl: Harry Quebert nie do końca jest słuszny. Nie zmienia to jednak faktu, iż poruszająca i niezwykła historia klanu Goldmanów ma w sobie potencjał, któremu trudno sprostać, któremu trudno się oprzeć, wreszcie któremu nie sposób odmówić uwagi cennych minut i godzin.
Od zawsze świat Marcusa dzielił się na dwa określone poziomy emocjonalne. Ten lepszy, bardziej elegancki, wytworny i pełen przepychu, który reprezentowała jego rodzina z Baltimore i ten powszedni, codzienny, szary, niczym specjalnym się nie wyróżniający, jego świat z Montclair. I Tragedia, która jest osią przewodnią tej opowieści. Stąd określona kompozycja książki podzielona na dekady, przełomy, lata. Budowanie zażyłości z kuzynami i z Alexandrą, dorastanie, dojrzewanie, do czasu Tragedii i jakiś czas po niej.
To, co się dzieje, jak się dzieje, jak o tym czytamy, jak o tym wszystkim, czego jesteśmy świadkami opowiada Marcus, jak dojrzewa do pewnych decyzji, jak dzięki niemu rozwija się twórczo Alexandra i on sam, to niesamowity kunszt autorski, dzięki któremu Joël Dicker zyskał już dawno moje uznanie i tak, jak niedawno Alex Marwood, tak też on należy do tych autorów, po których książki mogę już sięgać w ciemno i jestem przekonany, że się nie zawiodę.

Joël Dicker, Księga rodu z Baltimore, Wydawnictwo Albatros, Poznań 2017

Brak komentarzy: