sobota, 4 sierpnia 2018

Mona Kasten - Begin Again

Begin Again ma w sobie wyjątkową siłę, już od pierwszych stron, od samego początku, od pierwszego rozdziału, a przede wszystkim od pewnej playlisty coś dobrego się dzieje i to Coś towarzyszy nam cały czas, buduje w nas emocje, nadaje im określone znaczenia.


Bardzo dużo dzieje się tej zimy. Emocje przybierają różne kształty, różną formę, jakże szeroki ich wachlarz niejednokrotnie przywracać może o zawrót głowy, a jednak nikt i nic nie jest w stanie odsunąć ich ode mnie. Mógłbym sięgnąć ponownie po pewną myśl, która świadomie bądź nie powraca do mnie, jak bumerang, jednak tym razem swoje myśli, pragnienia i uczucia wyrazić pragnę w sposób, do którego być może dojdę w momencie, gdy postawię ostatnią kropkę w tym tekście.
Wydawać by się mogło, że w nurcie New Adult nic już nie może nas zaskoczyć, bo przecież wszystkie życiowe scenariusze zostały przerobione, przepisane i ponownie pokazane w tej lub innej formie. Jednak, czy tak jest w istocie? Czy każda forma relacji międzyludzkich została już ograna i wykorzystana? Mona Kasten bez większego wysiłku udowadnia, że jeszcze wiele jest do napisania i przekazania. Tej zimy, która już przewrotnie pachnie wiosną  Begin Again otwiera nową formułę literackich doznań.

Żadne z nas się nie poruszyło. Zamiast tego leżeliśmy wpatrzeni w siebie, aż powieki zaczęły mi ciążyć. Otulona jego przyjemnie korzennym zapachem, ciepłem, które od niego biło, z jego historiami w uszach, zasnęłam.

Nie bez powodu sięgam po właśnie ten fragment. Pozornie niepozorne trzy krótkie zdania, kamień milowy w pewnej znajomości, czas i miejsce, nieprzewidziane okoliczności, jedność zmysłów w zatrzymanej chwili. Jakże wiele jednak musiało się wcześniej wydarzyć i jak dużo miało jeszcze nastąpić zanim Allie i Kaden znaleźli się w tym właśnie miejscu w czasie. Ostatni akapit pewnego rozdziału, który w trakcie lektury z marszu zapisał się w mym umyśl, aby do niego wrócić, aby się nim posłużyć, aby świadczył o tym, jak nietuzinkowa i niebanalna jest to historia, jak wiele emocji podarowała nam Mona Kasten.
Begin Again ma w sobie wyjątkową siłę, już od pierwszych stron, od samego początku, od pierwszego rozdziału, a przede wszystkim od pewnej playlisty coś dobrego się dzieje i to Coś towarzyszy nam cały czas, buduje w nas emocje, nadaje im określone znaczenia. One rosną w nas coraz szerzej i coraz dalej docierając na krańce ludzkiej świadomości, odkrywania w lekturze nigdy wcześniej nieodkrytych zjawisk.
Allie Harper postawiła wszystko na jedną kartę, przemierzyła pół świata samochodem, pragnęła rozpocząć studia w wybranej przez siebie uczelni, pragnęła w przyszłości uczyć, dzielić się dobrem, zrozumieniem, pomagać i słuchać ludzi. Taki postawiła sobie cel. Spontaniczność ma jednak swoją cenę, a było nią szybkie poszukiwanie swojego miejsca na ziemi, czytaj: taniego mieszkania, bo na miejsce w akademiku było już stanowczo za późno. Woodshill w Oregonie miało do zaproponowania jakże wiele pięknych widoków i jakże niewiele mieszkań, które były jeszcze do dyspozycji i ewentualnego wynajęcia. O ile ktoś się zgodzi i da jej szansę. I gdy wszystkie możliwości zostały już wykorzystane ostatni na jej liście pojawił się nijaki Pan White.
Kaden White, druga strona tego medalu New Adult, we współczesnej wersji pięknej i bestii. Choć porównanie może odrobinę na wyrost to jednak pierwsze spotkanie obu stron bez wątpienia do delikatnych nie należało. Później bywało różnie, później było o jeden most za późno, jeśli o most chodzi to jednak było za daleko, choć o nie most tu idzie, ale relacje międzyludzkie. O długą listę zasad i mierzenia się z nimi, oto, jak być i mieć, mieszkać z nim pod jednym dachem i nie być mu wrogiem.
Begin Again to dopiero początek, to doskonałe otwarcie, bo już za moment, tygodni kilka Feel Again trafi w wasze dłonie, stąd coś jeszcze zostawię sobie na później.

Mona Kasten, Begin Again, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2018

Brak komentarzy: