środa, 23 stycznia 2019

Kristin Hannah - Słowik

Dziś swoją światową premierę ma adaptacja tej niezwykłej książki, choć o samym filmie nie ma zbyt wielu informacji. Również o tym, kiedy i czy w ogóle pojawi się w polskich kinach. Poniżej napisane swego czasu słowa.

Pierwotnie miało być to poetyckie spojrzenie na pewien filmowy tryptyk. Jednak musi poczekać. Ta noc, 6 rano, gdy lektura wciąż trwa i ze względu na dzień pracy spotka ją krótka lub dłuższa przerwa. Jakkolwiek będzie Słowik zyska trzy moje spojrzenia.
I jak to już bywa ostatnie jest pierwszym, a to będzie ostatnim. Pewna chronologia, która nabrała już określonego sensu. Zbyt długo czekała na swoją dobrą chwilę. Po drodze pojawiały się lektury lepsze lub gorsze, a tak naprawdę powinienem rzucić wszystko i sięgnąć właśnie po nią. Kristin Hannah napisała podobno wiele powieści, faktem jednak jest, że nie znam innych oprócz tej, którą teraz czytam.

Isabelle poczuła coś tak nowego, że nie umiała tego określić. Wiedziała, że jest piękna. Często jej to mówiono. Widziała, jak mężczyźni gapią się z nieskrywanym pożądaniem na jej włosy, zielony oczy, pełne wargi, a zwłaszcza na piersi. W oczach kobiet również widziała odbicie swej urody, na przykład u koleżanek ze szkoły, które nie chciały, by przebywała zbyt blisko ich chłopaków, i przyklejały jej etykietkę aroganckiej, zanim jeszcze powiedziała bodaj słowo.

-------------------------------------------

Dziś rano dotknąłem czule ostatnich stron powieści, która w pewien sposób skojarzyła mi się z Jeźdźcem Miedzianym, przynajmniej z częścią tej historii. Dziś również uświadomiłem sobie, że gdyby to ode mnie zależało do roli Isabelle wybrałbym bez wahania Blake Lively, choć 29 lat to odrobinę więcej, niż miała Isabelle, jednak dziewczęca świeżość Blake jest tu bezsprzecznie atutem. Każdy kto poznał Wiek Adeline bez wątpienia się ze mną zgodzi. Druga rola też nie podlega wątpliwości. Sophie Nélisse oczarowała nas swoją rolą w filmie Złodziejka książek, w swoim dorobku ma już inne godne uwagi role. Stąd zagranie swej literackiej imienniczki to wybór najlepszy z możliwych. Bardzo jestem ciekaw jak to wszystko się potoczy.

Wtedy w zapadającym z wolna zmierzchu Gaëton po raz pierwszy ujrzał Pireneje.
Poszarpane, oprószone śniegiem szczyty strzelały w ołowiane niebo, niknąc w chmurach.
- Cholera... Ile razy przebyłaś te góry?
- Dwadzieścia siedem.

- Jesteś niesamowita - uznał.
- Faktycznie - przyznała z uśmiechem.


-------------------------------------------

Nikt jej nie szkolił, a jednak wielokrotnie dokonała niemożliwego, choć cena, jaką przyszło jej później zapłacić była ogromna. Mamy w historii taką kobietę, o niej jednak w pierwszym, ale też jednocześnie ostatnim spojrzeniu na Słowika.

Elżbieta Zawacka, Zo, bo o niej właśnie myślę, kobieta ze spadochronem, jedyna kobieta cichociemny w gronie wielu mężczyzn, którzy tak, jak ona walczyli z okupantem. Choć jej rola była zupełnie inna, jednak jakże zbieżna z tym, czym zajmowała się Isabelle.
Zostawiając jednak za nami tę krótką dygresję pragnę zatrzymać się jeszcze na chwilę przy tej, która ujęła mnie od pierwszych stron tej niezwykłej i pełnej emocji książki. Autorka w piękny sposób odmalowuje portret rodziny, która dopiero dzięki wojnie jest w stanie choć trochę zbliżyć się ku sobie. I paradoksalnie lata w odrzuceniu przez rodzinę, dorastanie w trudnych warunkach, buntowniczy charakter nastolatki, to wszystko miało swój wydźwięk w poczynaniach młodej kobiety, dla której nie istniały żadne przeciwności losu, choć jak wspomniałem cena, którą przyszło jej zapłacić była ogromna.

Pojawił się esesman i powoli przeszedł między rzędami więźniarek, świdrując jedną po drugiej groźnym wzrokiem. Wydawało się, że prześwietla je oczami na wylot, widzi pod warstwami szmat ogolone czaszki, czerwone ukąszenia wszy, sine, odmrożone palce, wyłuskuje z tłumu specjalne trójkątne naszywki na obozowych drelichach Żydówek, lesbijek, więźniarek politycznych. Z daleka dochodził głuchy huk eksplozji.

Te blisko 550 stron to lektura, której trudno się oprzeć, która dotyka do żywego, która wreszcie wypełnia wrażliwą duszę po same brzegi. Jakże wiele emocji, jakież poruszające staje się dotykanie ostatnich stron tej historii. Śpiew Słowika, któremu trudno się oprzeć.

Kristin Hannah, Słowik, Świat Książki, Warszawa 2016

Brak komentarzy: