niedziela, 13 stycznia 2019

Marzena Rogalska - Gra w kolory

Zastanawiam się od jakiej myśli zacząć, po jakie słowa sięgnąć. Wiem jedno, każdy, kto choć na chwilę zanurzył się w Wyprzedaży snów chwilę później zatonął w niej na zawsze. Gra w kolory stanie się już za moment, dni kilka raptem wyczekiwanym od dawna mentalnym spełnieniem, kołem ratunkowym. Historią, która ponownie zburzy spokój duszy. I pewien akapit tego, co już było, co swego czasu już się wydarzyło.

Nacisnęła "wyślij". W ośmiu telefonach jednocześnie zabrzmi sygnał, wiadomość, że zrobili dla niej wielką rzecz. Wierzyła, że nie zawiodą, że pojawią się u niej, że będzie jak dawniej. I wiedziała, że ma wobec nich dług, który trudno będzie jej spłacić.

Tak to się wtedy zaczęło, choć nie był to początek i nie była to dziesiąta strona.

---------------------------------------------------

Jakiś czas temu tymi właśnie słowami oddawałem mój zachwyt nad pewnymi słowami, nad prozą lekką, pogodną, zaskakującą w swej treści i tonie. Nie jest wykluczone, że poniższe słowa znajdą wkrótce odniesienie w zupełnie innym kontekście.

G E N I A L N A!

Choć lektura jeszcze trwa, to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że z całą pewnością i bez cienia wątpliwości widzę ją w swojej piątce najlepszych książek minionego roku. Miałem obawy, jakiś czas czekała, może zbyt długo. Marzena Rogalska dokonała niemożliwego tworząc z prostej pozornie historii opowieść tak niezwykłą, urzekającą, pełną radości, pasji i miłości, że aż daleką do ogarnięcia ludzkim rozumiem, umysłem, świadomością. Od pierwszych stron dotknęło mnie coś szczególnego i nadal mnie to dotyka i niech nie mija... jestem poruszony, wzruszony, onieśmielony i wciąż chcę więcej.

Historia Agaty i jej przyjaciół od dawna nie miała i nie ma sobie równych. Dobrze się też stało, że pojawiło się coś jeszcze, coś, o czym więcej już wkrótce.

---------------------------------------------------

W morzu lektur, w oceanie nieskończonych emocji ta jedna, a dosyć niedawno druga, dusza wypełniona po same brzegi, świadomość, że coś, co jeszcze trwa za chwilę może się skończyć i pozostanie niedosyt, równie głęboki, jak Wielki Kanion.
Dlatego nie potrzebowałem wiele, kilka stron Wyprzedaży snów wystarczyło, aby poruszyło się coś we mnie, aby wszystko, co było wokół było nieistotne. Emocje szybko wzięły górę. Emocje, które dzięki autorce, dzięki jej wrażliwości przemieniły słowa w szczególną w swej materii opowieść.

Zamarła. Zrobiło się jej gorąco, ręce zaczęły się trząść z wrażenia. Przecież to niemożliwe, niemożliwe... Przecież tamto już nie istnieje, wszystko zniszczyła, zostawiła za sobą spaloną ziemię, czego nie przestała żałować, a tutaj.

A tutaj wydarzyło się tak wiele dobrego, że te proste kadry nigdy nie będą w stanie w pełni tego wyrazić. Co nie zmienia faktu, że próbować warto.

---------------------------------------------------

Staram się unikać notowania w trakcie czytania. Staram się czerpać z lektury wszystko, co najlepsze dając szansę każdej książce, przynajmniej jej początkowym pięćdziesięciu stronom. Choć bywa i tak, że czasem trudno dotrzeć do trzydziestu, jak to było dosyć niedawno z pewną lekturą. Jest również tak, że znając jedną pozycję autora niecierpliwie oczekujemy następnej, choć nie zawsze jesteśmy pewni tego, że kolejna się pojawi.
Stąd informacja, którą w określonym miejscu i czasie odkryłem z marszu sprawiła, że bez cienia wątpliwości tak szybko, jak to będzie możliwe chciałem zagrać w kolory. Ponownie spotkać się z Agatą, z jej intrygującym światem, z jej odkrywaniem piękna i budowania relacji z otaczającymi ją ludźmi.
Rozsypany na drobne kawałki świat trudno będzie pozbierać, a co za tym idzie starannie posklejać. Najpiękniejsza klejona filiżanka już nigdy nie będzie taka sama. Rozsypane w drobny mak życie to nie filiżanka, a jednak określone życiowe dramaty w istotny sposób kreślą na nowo sens życia i istnienia. Choć wszystko, co dobre może jeszcze nastąpić.

---------------------------------------------------

Poniedziałki i kolory, wschody i zachody słońca, oczekiwanie, niepewność jutra, historia, która nie ma początku i końca też nie ma. Dodająca wiary w lepsze jutro relacja międzyludzka, świadomość bycia i istnienia wśród przyjaciół, w gronie, które wzajemnie się uzupełnia i zawsze wspiera. Sny podarowane, dobre uczynki spełnione, kolory życia, uśmiechu i oparcia w tej drugiej Osobie. Nawet, jeśli jej już nie ma.

Jeszcze raz pochyliła się i dotknęła płyty. Nie czuła żalu ani radości. Tylko spokój i cieszę. Odwróciła się i wolno, wolno poszła ku cmentarnej bramie. W uszach nadal rozbrzmiewał jej ten nieprawdopodobny, niesłychany temat, który Kostek grał, gdy po raz pierwszy i ostatni po długiej rozłące zagrał dla niej w ich pierwszą i ostatnią wspólną noc. Słyszała go długo, schodząc nad otuloną gęstą mgłą Wisłę, coraz cichszy i cichszy, aż zgasł zupełnie.

---------------------------------------------------

Sobotni poranek, pora jeszcze wczesna, godzina 07:01, zimowy dzień niezbyt przyjazny dla ciała i czasem również dla duszy. Rytm dnia odmierza podróż z miasta A do miasta B, by wieczorem bieg ten odwrócić. Z sensem, czy nie wszystko ma swój cel.

Wszystko jest po coś. Zrozumiała, dlaczego ojciec czytał jej wtedy ukochanego Herberta i co znaczą te słowa. Zakopać zmarłych nie za głęboko, nie za płytko. Nie zapomnieć o nich całkowicie, ale także nie żyć tylko samą przeszłością. Jego zakopała zbyt głęboko, starała się zapomnieć, by nie czuć bólu. Kostka - zbyt płytko, zdawało się jej, że już nic, że już nigdy, bo Kostek.

Dzień się budzi w kolorze słońca, w otwartych bramach miast czas czasem zwalnia, pląsa. I jeszcze kadrów kilka byśmy doszli do końca.

---------------------------------------------------

Ukryta w człowieku tajemnica. Wszystko jest po coś. Wszystko ma swój sens, nawet, jeśli myślimy, że go nie ma. Słowa, pragnienia, uczucia. Być i mieć, a jednak samo być nic nie znaczy. Wplatam słowa pewnego wiersza, szukam myśli prostej, szukam określonego spojrzenia. Dziś, wczoraj. Zawsze.
Proza, której dotykam, którą się dzielę, która wnosi do mojej świadomości coś prostego, zwiewnego, intensywnego. Historia Agaty, która kusi, pobudza do myślenia, odkrywania miasta. Dotykania tego wszystkiego, co ma ładunek mentalny, emocjonalny. Pisanie obszernych recenzji nie przychodzi mi ostatnio zbyt łatwo, odnalazłem się jednak w tych, krótkich intensywnych, emocjonalnych formach, a skoro jesteśmy bliżej, niż dalej warto zostawić sobie jeszcze coś na finał.

---------------------------------------------------

Szukam puenty i pewne jej nie znajdę. Dzielę się jedną, ale też drugą. Zdaję się na intuicję, spontaniczne działanie, jedno krótkie spojrzenie na tę lub inną stronę. Stąd teraz ten jeden akapit. A później tylko finał. Kropka nad i. Kilka ostatnich spojrzeń na kilka dni przed premierą.

Zniknęła ostatnia przeszkoda, ostatni opór przed spotkaniem z przyjaciółmi. Można spokojnie i radośnie spędzić dzień. Postanowiła zajść na śniadanie do Dagi i tym razem za nie zapłacić. Pogadać z nią chwilę, przywitać się z Krystyną, posłuchać jej mruczenia i wygłaskać futerko. A potem pójść na Rynek. To niewiarygodne, ale jak dotąd nie było na to czasu. Widziała codziennie znad Wisły przykrytą baniastym hełmem wieżę ratuszową, dwie wieże kościoła Mariackiego, a obok, choć w rzeczywistości jakieś dwieście-trzysta metrów dalej, w połowie Grodzkiej, potężną, odbijającą się czerwienią cegieł od ciemnej ściany drzew bryłę kościoła Świętych Piotra i Pawła, z monumentalną, ciemną plamą kopuły i bielą fasady jeszcze dobrze widocznej przez bezlistne drzewa i codziennie powtarzała sobie, że już następnego dnia wieczorem... Dzisiaj już na pewno. 

Kraków. Płonące lampy w pustym mieście. Cisza i ciemność. Spokój w nas. Chwilę później jeszcze jeden kadr.

---------------------------------------------------

Imieniny Agaty.
Tej literackiej, tej, której dała życie Marzena Rogalska, ale też tej tuż obok Ciebie. Choć tak naprawdę nie wiem, ile razy w roku obchodzi swoje imieniny. Jakkolwiek jest 5 lutego to dobry dzień.

Na to, aby słowo się dopełniło, aby historia znalazła swój koniec, aby obudzić też w tobie pragnienie sięgnięcia po tę niezwykłą książkę. Tak jedną, jak też drugą. Doskonały czas na sięgnięcie po Wyprzedaż snów zanim swoją premierę będzie miała Gra w kolory.

To tyle, nie za dużo, ale też nie za mało. Myślę, że w sam raz. Dziękuję za uwagę.


Marzena Rogalska, Wyprzedaż snów, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016
Marzena Rogalska, Gra w kolory, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018
Marzena Rogalska, Druga miłość, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018

Brak komentarzy: