W trakcie lektury Zbrodni w szkarłacie coś przez długi czas mocno mnie niepokoiło. Czy to nazwisko autorki, czy też pewna zbieżność tytułów z książką, którą kilka lat wstecz miałem już okazję poznać. W pewien bliżej nieokreślony sposób zagadka sama znalazła swoje rozwiązanie: kiedyś błękit, a teraz dominuje szkarłat. Swego czasu mroźna zima, teraz jesień okrywająca swym złotym całunem pola i parki. Jednak tu i tam świetnie zarysowana intryga, która znajduje swój zaskakujący pod każdym względem finał.
Katarzyna Kwiatkowska, poznanianka, siostra po kądzieli innej swojej krajanki Joanny Opiat-Bojarskiej i tak jak ona poszukująca spełnienia w zbrodni doskonałej. Choć w przypadku pani na Jeziorach wszystko, co dobre tworzy i zamyka się w kryminale retro. Stąd nie bez kozery są to słowa piękne, delikatne, wymuskane, bielone koronką i przyprawione doskonałą malinówką.
Historia zawieszona na progu XX wieku. Rok 1900 prawie u kresu. Wielkie wydarzenie w Jeziorach wciąż przed nami. Za kilka dni zaplanowany jest ślub dziedziczki. Choć wszystko dopięte jest prawie na ostatni guzik jest coś, co wciąż nie daje spokoju. Skarbu dziadka, jak nie było tak nie ma, dwór tonie w długach, posag ślubny jest mocno zagrożony i żeby tego jeszcze było mało nagle w środku nocy pada strzał i ktoś umiera. Jednak obecność Jana Morawskiego tu i teraz nie wydaje się przypadkowa, a gdy jeszcze pojawi się pruski detektyw Joachim Engel zrobi się bez wątpienia bardzo ciekawie.
Odkryty przed laty klimat Zbrodni w błękicie pojawia się ponownie znacznie bardziej zaskakujący i urzekający. Coś, co wtedy sprawiło mi bardzo miłą niespodziankę w Zbrodni w szkarłacie utwierdziło mnie w przekonaniu, że oto objawiła się światu pierwsza dama kryminału retro. Bo, jak to sama ujęła:
Wiadomo, że liczba motywów literackich jest skończona, autorowi pozostaje zatem tworzenie z nich różnorodnych kombinacji. Poza tym na takich wyświechtanych trikach czytelnik najłatwiej się poślizgnie, dlatego właśnie, że są stare. Już jest pewien, że wszystko wie - zna przecież te numery na pamięć - przestaje myśleć, a tu niespodzianka. Coś poszło inaczej, niż oczekiwał.
I takie właśnie są książki pióra Katarzyny Kwiatkowskiej. U niej oddycha się stylem retro, u niej bogata warstwa faktograficzna pozwala śmiało i bez obawy czerpać z przebogatych możliwości epoki, do której nas zaprasza. I to jest w tym piękne, tak, jak piękna jest Helena, przyszła panna młoda. Przez chwilę trzy serca ku niej biją, przez chwilę nie jest wiadome z kim tak do końca stanie na ślubnym kobiercu.
Warto choć na chwilę zatrzymać się nad dumnym życiem Wielkopolan, którzy w sprytny zaiste sposób potrafili postawić się zaborcy. Na tyle sprytny, iż dzięki Katarzynie Kwiatkowskiej tajemnica po stu blisko latach ujrzała światło dzienne.
Katarzyna Kwiatkowska, Zbrodnia w szkarłacie, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz