środa, 9 stycznia 2019

Justyna Wydra - Esesman i Żydówka

R
ok wstecz poznałem historię, którą napisało życie. Wtedy esesman i Żydówka zbliżali się ku sobie w upiornym piekle Auschwitz. Historia, której długo nie byłem w stanie zapomnieć. Wtedy Czerń i purpura zaskoczyła mnie bardziej, niż mógłbym zdawać sobie z tego sprawę.
Justyna Wydra napisała powieść w zbliżonej konwencji, choć różniącą się w kilku aspektach. Powieść, którą poznałem prawie za jednym podejściem, gdyby nie fakt, że musiałem opuścić pociąg u kresu podróży byłaby to lektura od deski do deski bez chwili na oddech.
Esesman i Żydówka nie ma punktu odniesienia w określonych zdarzeniach historycznych, ale nie jest wykluczone, że odkrywana opowieść nie mogła mieć miejsca.
Dobro powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Dobro podarowane rannemu wrogowi we wrześniu 1939 roku procentuje ratunkiem po ucieczce z transportu zmierzającego wprost do Auschwitz. Od tej pory Debora-Żydówka ma anioła stróża w osobie oficera SS. Od teraz wszystko, co zaczyna się dziać między nimi coraz mocniej nasycone jest emocjami, których żadna ze stron długo nie chciała brać pod uwagę, choć nad uczuciami trudno zapanować.
W powieści przez długi czas gościmy w Krakowie, gdy po krakowskim gettcie nie ma już śladu. Później wędrujemy do Gliwic, rodzinnego miasta autorki, które w powieści ma do odegrania ważną i istotną rolę. To tutaj przetną się losy okaleczonego przez wojnę esesmana, a także pewnego Żyda, który właśnie w Gliwicach stał się panem życia i śmierci, kiedy wojna dobiegała końca i ocaleni mogli sądzić i skazywać swoich oprawców. Obu połączyła osoba Debory. 

Wstydziła się sama przed sobą, ale tym, za czym tęskniła najbardziej, było poczucie bezpieczeństwa, jakie dawała jej świadomość jego bliskości. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Dowiódł tego wielokrotnie, ratując ze śmiertelnie niebezpiecznych opresji. Zjawił się nieproszony i wyciągnął do niej rękę. 

Ta obyczajowa powieść okresu II wojny światowej jest lekturą godną uwagi z dobrze zarysowaną fabułą i postaciami, których nie da się nie lubić. Nawet Kramer, esesman w czarnym mundurze stara się robić wszystko, aby nie być w niczym podobny do swoich kolegów rozsmakowanych w mordowaniu. W konsekwencji właśnie temu zawdzięczał będzie swoje życie. Wojna i miłość... uczucia, które są ponad podziałami, które nie rozróżniają rasy, koloru oczu, czy włosów, tego, czy ktoś jest człowiekiem, a ktoś inny na to miano nigdy nie zasługiwał. Uczucia, które łączą Deborę-Żydówkę i dobrego Niemca Brunona Kramera.
I finalnie słówko od autorki, którą zapytałem o inspiracje, które kierowały nią w trakcie pisania powieści Esesman i Żydówka - Historię miłości osadzonej w realiach II wojny światowej stworzyłam trochę niezależnie od siebie – to ona do mnie przyszła, posadziła przed komputerem i powiedziała: „pisz!”. Nie odpuściła nawet wtedy, gdy skończyłam pisać. Oddała mi spokój dopiero, gdy do drzwi zapukał kurier z paczką z wydawnictwa.

Justyna Wydra, Esesman i Żydówka, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2015 

Brak komentarzy: