poniedziałek, 11 marca 2019

Kathleen Tessaro - Kolekcjonerka perfum

Zapachy, jak często zwracam na nie uwagę? Na ile świadomie bądź nie sięgamy po określony perfum, aby był to nasz osobisty zapach. Im bardziej oryginalny, tym lepiej. Im mniej znany, tym większa szansa, że nie pachnie nim już pół świata.

Dlaczego zwracam na to uwagę? Niby nic takiego, a jednak w tym krótkim wstępie ukrywa się istota niesamowitej pod każdym względem powieści, Kolekcjonerka perfum. Książka, która sprawi, że wasze postrzeganie zapachów ponownie się wyostrzy.
Już raz wybieraliśmy się do Grasse…

(…) Philippe pozwolił im na piknik wśród jaśminów. Potem podłożyli sobie pod głowy zwinięte żakiety i zasnęli. Słońce muskało im twarze, powietrze pachniało morską wodą, gorąco ziemią i jaśminem.
- To coś wyjątkowego – powiedział Valmont, obracając się ku Evie. – Rozumiesz teraz, prawda? To zapachy definiują świat, nie słowa, nie kształty, ani dźwięki. Wszyscy rozumieją języki woni, w tym rzecz.
Skinęła głową, nie chcąc otaczać się słowami, kształtami czy dźwiękami.

… i już wtedy była to podróż, której nie dało się zapomnieć. Po raz pierwszy od czasów Pachnidła pojawia się dzieło tak wyjątkowe, iż tylko uważna lektura pozwoli poznać jego niezwykły smak, czy może bardziej konkretnie w tym przypadku – zapach.
I oto pojawia się Kolekcjonerka perfum w opowieści zawieszonej pomiędzy dwoma kontynentami, w dużej mierze również pomiędzy trzema miastami. Gdyż to, co zaczęło się w Londynie i dokonało w Paryżu, wcześniej musiało nabrać właściwego kształtu w Nowym Jorku. W pozornie uporządkowane i szczęśliwe życie Grace Munroe wiadomość o spadku wdziera się jak lawina burząca cichy blask poranka. List z kancelarii prawniczej z Paryża wraz z załączonym biletem lotniczym nie budzi wątpliwości, że wydarzyło się coś ważnego. Tylko, co jeśli Grace nigdy nie słyszała o Madame Evie d’Orsey.
Od tego momentu wszystko, co dzieje się obecnie ma istotny wpływ na to, co wydarzyło się w przeszłości. A może to przeszłość ukształtowała teraźniejszość otwierając przy tym wrota przyszłości? Jakkolwiek jest proza Kathleen Tessaro nie pozostawia złudzeń, co do tego, że Kolekcjonerka perfum nie jest wypadkiem przy pracy, czy powieścią napisaną w chwili próżnego uniesienia. Wspominałem Pachnidło nie bez powodu – obie książki łączy nie tylko wyjątkowa historia, ale również, a może przede wszystkim świadomość dotykania zapachów w jedyny w swoim rodzaju sposób.
Sztuka rodzi się z pasji tworzenia i odkrywania tego wszystkiego, co wnosi do życia i świadomości artysty Muza. Bo to ona jest odbiciem lustrzanym jego duszy i to dzięki niej i jej obecności, to, co niezwykłe może nagle objawić się światu.

(…) Ujrzał ją znowu za trzy dni, po kolacji.
Stał w drzwiach do wielkiej hotelowej sali balowej zatłoczonej gośćmi.
Siedziała przy stoliku w towarzystwie sześciu innych osób. Przygrywała orkiestra, wiele par tańczyło, kelnerzy uwijali się z tacami szampana i półmiskami ostryg i kawioru.
Dziewczyna miała na sobie prostą sukienkę w kolorze srebra, skrojoną tak, że niczego nie odsłaniając, pokazywała dokładnie zarys jej ciała. Żadnej biżuterii, a na ustach jedynie delikatną smugę jasnej pomadki. Krótkie czarne włosy wydawały się potargane przez wiatr. Inne kobiety przy stoliku opływały w perły i brylanty, twarze miały uszminkowane i włosy pięknie ufryzowane; ona odbijała się czarującą, trochę dziką naturalnością. Odróżniała się od nich całkowitym brakiem pozy.

Kathleen Tessaro, Kolekcjonerka perfum, Wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2014

Brak komentarzy: