Jeśli tak myślisz, to jesteś w wielkim błędzie. Życie to dwa żury, pięć sznurówek sprzedanych w ciągu długiego, męczącego dnia. Życie to robienie z siebie błazna na oczach świata w dziwacznym przebraniu, aby zarobić liche pieniądze dla siebie i rodziny, życie...
Wbrew temu, co podpowiada dystrybutor w opisie film, Co słonko widziało nie stanowi konwencji trzech odrębnych nowel, nie ma tu podziału na odrębne opowieści. Jest to natomiast szczególna opowieść o trójce ludzi, którzy pragną w każdy możliwy sposób zrealizować swoje małe, duże marzenia.
Seba, młody chłopak, który szuka swojego sposobu na życie sprzedając z ojcem czosnek, żur i sznurówki, Marta, która bezgranicznie, za wszelką cenę pragnie wyjechać do Norwegii, wierząc, że tam ziszczą się jej marzenia i wreszcie Józef, skazany na drwinę i błazenadę, aby zadośćuczynić żonie za pewien wypadek i związane z tym problemy.
Tak, jak Z odzysku, tak również, Co słonko widziało wpisuje się wyjątkowo pięknie na listę polskiego „kina moralnego niepokoju”. Film, który warto i należy docenić za jego bezpośredniość, prostotę przekazu w dotykaniu zmagań dnia codziennego. Nie jest to kino uśmiechnięte, radosne, pogodne, obraz refleksyjny, smutny, nostalgiczny, a jednak jest w nim szczególna siła przekazu, gdyż szczęśliwi są przede wszystkim ci, którzy nie mają nic albo mają bardzo niewiele.
Z perspektywy tych trzech osób przebija obraz Polski, która wciąż szuka swojego sposobu na to, aby życie prostych ludzi było lepsze, ciekawsze, weselsze, aby nie była to gonitwa za każdą ciężko zapracowaną złotówką. Aby życie w naszym kraju miało lepszy, coraz lepszy charakter, aby było w nim więcej uśmiechu, pogody ducha, lecz do tego wciąż daleko. Gdyż wciąż robi się z nas klownów, ubiera w dziwne przebrania, każe robić z siebie pośmiewisko, bezgranicznie obdziera z godności traktując, gorzej niż zwierzęta. Z premedytacją uderzam w wysokie tony, tak jest i pewnie jeszcze długo będzie, w tej konwencji, Co słonko widziało jest dla tych wszystkich, którzy czują się nieszczęśliwi, że nie mają kolejne pary spodni, najnowszych adidasów Nike, tej lub innej gry, nieszczęśliwi, bo mają za mało i dlatego w głowach im się miesza.
Polecam każdemu ten skromny, polski film ku refleksji i zastanowieniu, aby żyło nam się lepiej i aby to, co pokazał Michał Rosa nie przeszło bez echa. Dzięki temu, każdy z nas będzie miał wpływ na to, aby Słonko widziało tylko uśmiechniętych i szczęśliwych ludzi, a nie zabieganych, zapracowanych żebraków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz