poniedziałek, 3 września 2018

Piotr Głuchowski & Marcin Górka - Karbala


J
uż po napisaniu brudnopisu tego tekstu dotarło do mnie coś jeszcze, co w kontekście często używanego w książce słowa „misjonarz” ma szczególne i niebagatelne znaczenie, a są nią wyprawy krzyżowe XXI wieku…

Sądziliśmy, że akcja potrwa czterdzieści minut, może godzinę. Chociaż mieliśmy trochę czasu, nie zabraliśmy ani porządnych zapasów amunicji, ani jedzenia, ani więcej wody. I to był błąd.

Karbala wpisuje się doskonale w kontekst globalnych problemów migracyjnych z jakimi zmaga się obecnie Europa, przy biernej postawie bogatych państw Bliskiego Wschodu. Jest też doskonałym dowodem na to, co Wojsko Polskie robiło w Iraku i Afganistanie w trakcie swoich misji stabilizacyjnych.
W 1993 roku wojska amerykańskie miały do przeprowadzenia swoją krótką, szybką misję w Mogadiszu (we fragmencie własnej recenzji) - Prosta z pozoru akcja w stolicy Somalii, Mogadiszu, której celem było przechwycenie i uwięzienie dwóch ludzi odpowiedzialnych za wojnę domową, panujący głód i szerzący się terror, przeistacza się w walkę o przetrwanie, o powrót do odległej o kilka mil bazy i ratowanie życia kolegów. O jej przebiegu opowiada doskonały film Ridleya Scotta, Helikopter w ogniu. W trakcie walk zginęło 19 żołnierzy, a 73 zostało rannych... 
O akcji w Mogadiszu wspominam nie bez powodu. Przede wszystkim, dlatego, że żołnierz dostając określone zadanie wykonuje je, bo taki dostaje rozkaz. Bez zastanawiania się nad tym, co jest słuszne, a co nie. To wszystko ma istotne znaczenie, kiedy przyjrzymy się bliżej temu, co działo się w Iraku i co tak naprawdę robiła tam polska armia w pierwszej dekadzie XXI wieku. Temat Afganistanu nie jest bez znaczenia, ale nie jest myślą przewodnią tej książki, stąd pozostanie na marginesie wydarzeń.
Piotr Głuchowski i Marcin Górka, autorzy Karbali, podarowali nam dzieło niezwykłe, niesamowite, odważne i szczere do bólu. Bez pójścia na skróty opisali stopniowo, krok po kroku tamte realia przełamując tabu, jakie nad Irakiem zawisło przez wiele długich lat.
Czternasta rocznica tragedii WTC przypadająca za trzy dni w istotny sposób zbiega się z premierą filmu, Karbala, którego powstanie jest konsekwencją upartego przełamywania tabu i tego wszystkiego, co działo się w Iraku w trakcie stacjonowania tam polskiego kontyngentu, którego zakres działań zmieniał się z każdą kolejną zmianą. O ile film skupia się w dużej mierze na obronie City Hall w pierwszych dniach kwietnia 2004 roku, to sama książka dzięki doskonałemu opracowaniu autorów pokazuje temat misji stabilizacyjnych znacznie szerzej.
Ich celem jest wspieranie działań lokalnych władz w transformacjach ustrojowych, tworzeniu się prawowitego rządu, pomocy przy odbudowaniu i podnoszeniu państwa z ruin. Jednak, o czym się nie mówiło w polskich mediach w pierwszej dekadzie XXI wieku poza informacjami o ofiarach w polskim kontyngencie, misje stabilizacyjne miały swój zupełnie odrębny wymiar.
11 września, późniejsza seria zamachów w Hiszpanii, Londynie i inne działania terrorystyczne były zarzewiem tego, co zaczęło dziać się na Bliskim Wschodzie, a co kapitan Kaliciak i jego ludzie odczuwali każdego dnia atakowani i prowokowani przez różne grupy, które pod sztandarem wiary niosły nieustający terror bez zważania na okoliczności. Szybko okazało się że nie będą to „wojskowe ośrodki wypoczynkowe”, jak żartobliwie nazywano wcześniejsze misje stabilizacyjne, gdzie zupełnie nic się nie działo. 
Tu działo się tak dużo, iż tylko uważna lektura pozwoli to zrozumieć i ogarnąć, tego w najlepszy sposób nie da się opisać. Co również nie jest bez znaczenia w kontekście tego, nad czym zastanawiałem się przed laty i zapewne nie tylko ja. Co robimy w Iraku? Po co się tam pchamy? Żołnierz był na szarym końcu, gdyż wcześniej politycy widzieli tu wielkie, mlekiem i miodem płynące „województwo irackie”, które miało zapewnić olbrzymie inwestycje i gigantyczne przychody. Przez wiele lat żyliśmy w błogiej nieświadomości.
Karbala otworzyła mi oczy na zbyt wiele przemilczanych spraw, zbagatelizowanych zagadnień, na wszystko to, co było chlebem powszednim kapitana Kaliciaka i jego ludzi. Łącznie z największą bitwą polskiej armii od czasu II wojny światowej.

Gdy sytuację z ratusza w Karbali przeniesie się do komputera, do systemów symulacji pola walki, program ocenia ją, jako bezwyjściową, a jedynym ratunkiem jest poddanie się.
Podpułkownik Grzegorz Kaliciak, dowódca obrony City Hall

Tutaj nie było poddania się, tutaj przez trzy dni i trzy noce Polacy i Bułgarzy odpierali ciągłe ataki dziesięciokrotnie silniejszego przeciwnika. Tutaj nie było czasu na sen, odpoczynek, jedzenie. Tutaj konieczność ciągłej koncentracji i doskonałe wyszkolenie, a także doskonałe dowodzenie kapitana Kaliciaka (obecnie podpułkownika) przełożyło się na fakt, że nikt nie zginął, a tylko jeden żołnierz został ranny.
Książce panów Głuchowskiego i Górki zawdzięczam bardzo wiele. Doskonałe naświetlenie sytuacji geopolitycznej panującej na Bliskim Wschodzie na początku XXI wieku, konsekwencje ataku na World Trade Center, decyzje polityczne, a w konsekwencji wojskowe. Działania dziennikarzy, którzy chcieli przekazywać to, co działo się na Bliskim Wschodzie i przez co ginęli, tak, jak ostrzelany w samochodzie dziennikarz TVP Waldemar Milewicz.
Po lekturze książki wiem jedno – misja stabilizacyjna w Iraku w swoim najmniej przewidywalnym zakresie miała na celu powstrzymanie potopu, jaki od ponad dekady zalewa świat pod sztandarami Dżihadu. Dopiero teraz można w pełni zrozumieć, z czym zmagali się żołnierze polscy w trakcie drugiej, trzeciej i kolejnych zmian w Iraku, a także niezależnie od tego w Afganistanie. Już wtedy starano się przeciwdziałać temu, co obecnie nas otacza. Z jednej strony fanatycy, z drugiej masowe fale emigrantów przemieszczające się do Europy, gdyż bogate państwa Bliskiego Wschodu zamknęły przed nimi swoje granice. Nie mam też złudzeń, czy nasza obecność była potrzebna tam, czy też nie. Żołnierz polski staną na wysokości zadania robiąc to, co do niego należy bez plamy na swoim honorze.
O niej tak do końca nie da się opowiedzieć. Karbalę trzeba poznać, przeczytać, zrozumieć, docenić. Trzeba zmierzyć się z bólem, strachem i zmęczeniem obrońców City Hall, trzeba też wreszcie uzmysłowić sobie, jakie zagrożenie dla Polski i Europy niosą ze sobą milionowe fale emigrantów z północnej Afryki i Bliskiego Wschodu. Świat uronił łzę nad losem dziecka nie zastanawiając się nad tym, jaka przyszłość nas czeka, jeśli pozwolimy rozprzestrzenić się flagom z półksiężycem w tle.

Wiatr ustał. Noc się niedługo skończy. Ale jeszcze nie teraz. Smugi pocisków wciąż przecinają stężałe, czarne powietrze. Białe błyski, ciemne sylwetki, jaśniejsze plamy twarzy, srebrno-czerwone refleksy eksplodujących ładunków. Zwielokrotniony w odbiciach terkot prawie stu karabinów po obu stronach placu przypomina łoskot pędzącego po nierównych torach pociągu towarowego.

Piotr Głuchowski & Marcin Górka, Karbala, Wydawnictwo Agora, 2015 

Brak komentarzy: