sobota, 2 lutego 2019

Elżbieta Rodzeń - Przyciąganie

Nie jest wykluczone, że opis książki przynosi ze sobą pewne skojarzenia. Nie jest wykluczone, że tak właśnie się dzieje, ale o ile znamy doskonale pewną historię, to tutaj jest to zupełnie odrębna sfera świadomości i na tym podobieństwa się kończą.


Nie pamiętam, jakie było moje pierwsze spotkanie z prozą Elżbiety Rodzeń. Nie pamiętam również, po jaką książkę wtedy sięgnąłem, choć w wypadku autorki wybór w tamtym momencie nie był zbyt obszerny. Pamiętam jednak, że właśnie wtedy dorosły mężczyzna wzruszył się niewymownie i długo nie mógł dojść do siebie. Swego czasu napisałem takie słowa:

Elżbieta Rodzeń nie należy do osób, które piszą, aby pisać. U niej słowa mają wartość większą, niż złoto. Bo po takiej lekturze ciężko milczeć, gdy cię nosi, gdy nadmiar emocji rozrywa twą duszę, gdy wreszcie serce przepełnione wzruszeniem przelewa się nieznacznie po brzegi kielicha.

Tak było wcześniej i tak jest również teraz. Ktoś również wspominał, że opis tej książki kojarzy mu się z innym znanym nam tytułem. Choć jest pewna zbieżność w konstrukcji fabuły, nie bez znaczenia jest fakt, że Garrett porusza się na wózku, a Nadia ma się nim zajmować. Na tym podobieństwa się kończą, a wszystko inne nabiera już zupełnie innego znaczenia i wprowadza nas w stan szczególnego mentalnego uniesienia.
Przyciąganie, świadomość bycia i istnienia dwóch odrębnych cielesnych bytów, dwóch osób, które los w określonym miejscu i czasie dotknął bolesną traumą. Przyciąganie, odkrywanie nowego w perspektywie rodzącej się z każdym dniem określonej relacji. Rozsypany w drobny proch świat Nadii, bolesna, brutalna przeszłość, przygniatający bagaż życiowych doświadczeń i praca, która ma pomóc stanąć jej na nogi.


(...) Nie miałam pojęcia, co mnie czekało, ale wiedziałam jedno. Przyciąganie między nami było tak silne, że nie mogłam go zignorować. Pragnęłam poddać się tej miażdżącej sile i przekonać na własnej skórze, jak to jest być z tym mężczyzną. Nie myślałam już o żadnych kosztach, które miałabym za to ponieść. Po prostu musiałam znaleźć się w jego ramionach.

Ten krótki fragment jest tylko małym przyczynkiem do tego, jak wielkie między nimi jest przyciąganie i jak wiele się dzieje w tej zaskakującej pod każdym względem relacji. Prawdą jest również stwierdzenie, że jest to Rodzeń, jakiej jeszcze nie znacie, gdyż autorce w doskonały, subtelny i wyjątkowo miły sposób udało się dotknąć erotycznej sfery budowania się tej relacji. Ponownie pewne skojarzenia będą nie bez znaczenia dla istoty odkrywania, zgłębiania, poznawania i dotykania tego inspirującego pod każdym względem literackiego dzieła.
Mógłbym powiedzieć, że to wszystko, co mam na jej temat do powiedzenia, mógłbym, ale bym skłamał. Mógłbym zapewne szukać wciąż nowych słów i zapewne bym ich nie znalazł. Mógłbym opowiedzieć o tym, jaką metamorfozę przeszła Nadia, jak dotknął jej czule i mentalnie Garrett, mógłbym sprawić, że poczujecie się mile połechtani wiedząc, że to już wszystko i nie poszukując dalej, mógłbym, ale to, co najważniejsze zawsze pozostawiam tobie, bo tylko wtedy słowa zaskakują bardziej, niż niejedna nic nie znacząca mowa. Nie trzeba sięgać daleko, szukać pięknych słów, wyjątkowych myśli, emocjonalnych relacji, nie trzeba sięgać po Colleen Hoover, czy może po wszystko to, co pięknie pisze i tworzy Tammara Webber, kiedy tuż obok nas przenikające serce i duszę historie rodzą się w umyśle Elżbiety Rodzeń.

Elżbieta Rodzeń, Przyciąganie, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2018

Brak komentarzy: