niedziela, 24 lutego 2019

Stanisław M. Jankowski - Dawaj czasy! czyli wyzwolenie po sowiecku

Nie ma nic piękniejszego, niż doskonale napisana książka historyczna. Książka, która dotyka tego wszystkiego, co działo się tak niedawno, a co znamy z seriali, Czterej pancerni i pies oraz Stawka większa, niż życie. Jednak ta historia ma się nijak do tej prawdziwej, namacalnej, brutalnej, podłej, koszmarnej, przerażającej. Do historii wyzwolenia, którego 72 rocznica będzie obchodzona za kilka dni.

Żyjemy w błogiej nieświadomości, łącznie z obrońcami czołgu w Gliwicach. Ta batalia sprzed kilku miesięcy, to woła o pomstę do nieba. Symbol męczeństwa ponad tysiąca mieszkańców Gliwic, bez względu na to, co głosi tablica pod nim umieszczona. Symbol wyzwolenia, pamiątka po polskiej armii, jakkolwiek jest nie zmienia to jednak faktu, że Gliwice, a także inne miasta, miasteczka, wsie były palone, plądrowane, grabione, dewastowane. Miasta, które wyszły bez szwanku z działań wojennych po przejściu frontu płonęły, rosyjskie żołdactwo rozsypało się po kraju i na dobre w nim zostało. Próżno szukać drugiego takiego państwa, które wyzwolone zostało ponownie na dziesiątki lat zniewolone.
Dawaj czasy! czyli wyzwolenie po sowiecku Stanisława M. Jankowskiego to dzieło wybitne, wgniatające w ziemię, dzieło, które odkrywa bezmiar bezsilności, jaki w tamtym okresie zapanował na ziemiach polskich. Tych przed Wisłą, za Wisłą, na Ziemiach Odzyskanych, na Warmii, Mazurach, Pomorzu. Nieznacznie temat przybliżyła Magdalena Grzebałkowska w swoim 1945 roku, jednak dopiero niniejsza publikacja jest misterium męki narodu polskiego. XXXVI rozdziałów, w tym VII i VIII szczególnie dedykowane mieszkańcom Gliwic, trzydzieści sześć ludzkich dramatów, tych pojedynczych, ale też tych zbiorowych. Liczne odniesienia do meldunków z tamtych dni, krótkie wywiady, jakie autor przeprowadził z ludźmi dogłębnie znającymi temat. Historie walk, ucieczek, masowych dezercji, Majdanka i Oświęcimia, wyzwolonych obozów, które dosyć szybko znalazły swoje nowe zastosowanie.
Trudny do ogarnięcia i zrozumienia czas. Dni, miesiące, lata, bo i 1944, 1945 i zapewne odrobinę jeszcze trwało zanim sytuacja zaczęła wracać do normy. Choć tak naprawdę trudno nazwać "normą" to, co nastało później. Śląsk, niemiecki terytorialnie, szczególnie w tym okresie było doświadczony, boleśnie i krwawo okupił winy, których nie zawinił. Bestialstwo nie miało końca. Historia, którą warto docenić i warto poznać. 

Stanisław M. Jankowski, Dawaj czasy! czyli wyzwolenie po sowiecku, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017

Brak komentarzy: