Tym razem dotknięty filmem wybitnym, wzruszającym, wreszcie filmem, który poruszył mnie do łez, czyli Cztery minuty. Zderzenie kobiety na skraju życia, kobiety przepełnionej bolesną, wojenną przeszłością z młodą dziewczyną odsiadującą wyrok w więzieniu. Agresywną buntowniczką, ale jednocześnie niebywale zdolną pianistką. Konfrontacja tych dwóch postaci pełnych sprzeczności połączonych muzyką tworzy obraz szczególny. Historię, która nie pozostawia wątpliwości, że na kilkanaście, a może kilkadziesiąt filmów średnich lub dobrych powstaje jeden wybitny, taki, który na zawsze pozostawia rysę w świadomości widza.
Kiedyś Blask i Geoffrey Rush, teraz Cztery minuty w niemieckim dramacie z 2006 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz