niedziela, 28 lipca 2019

Powstanie Warszawskie (2014)

Z
ałóżmy przez chwilę, że Powstanie Warszawskie nigdy nie miało miejsca. Armia Krajowa doszła do wniosku, że nie warto go robić, że nie jesteśmy do niego odpowiednio przygotowani. Brakuje broni, siły niemieckie są w stolicy zbyt duże. Ogólnie rzecz biorąc warto się skupić na innych zadaniach. Hitler z Warszawy postanawia zrobić miasto-twierdzę i bronić jej do ostatniego żołnierza, a Stalin nie pozwala sobie grać na nosie.
W ten sposób mamy drugi Stalingrad, wojna trwa ponad pół roku dłużej. Los mieszkańców Warszawy jest przesądzony. Mordowani bezustannie przez okupanta, ciągłe rosyjskie naloty nie pozostawiają złudzeń, że nie pozostanie kamień na kamieniu. Trwa gehenna Warszawiaków, końca egzekucji nie widać.
Piszę o tym nie bez powodu. Pomijam milczeniem komentarze sceptyków, które również pojawiły się w formie obszernych książek na temat tego, czy było warto, czy powinno mieć miejsce. Po seansie jestem poruszony, wzruszony i oniemiały i wciąż nie wiem, czy słowa, po które sięgam są tymi właściwymi. Powstanie Warszawskie to film bez precedensu w historii nie tylko polskiego, ale też światowego kina. 85 minut jedynej w swoim rodzaju relacji z pola walki, którym było każde podwórko, każda piwnica, piekarnia, punkt opatrunkowy. Dzięki pracy dwóch braci, operatorów powstańczych kronik, jesteśmy świadkami życia codziennego walczącej Warszawy, ale też ich ciągłego poszukiwania znacznie ważniejszego tematu, niż wszystko to, co do tej pory udało im się nakręcić.
W efekcie jest pierwsza linia frontu, oddział, do którego udaje się im przeniknąć, obrazy, których się nie zapomina, słowa, które nie milkną w ich komentarzach. Dubbing i udźwiękowienie, te dwa elementy sprawiły, że nie oglądamy tego filmu, jesteśmy jego częścią. Przenosimy się w czasie siedemdziesiąt lat wstecz, być może właśnie do warszawskiego kina „Palladium”, które przez długi czas pokazywało kręcone na bieżąco powstańcze materiały.
Dział A (Informacyjno-filmowy) Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej ZWZ-AK miał w czasie Powstania Warszawskiego zadanie szczególne. To właśnie im, operatorom i montażystom tych 63 dni zawdzięczamy efekt, jakim jest obecnie film Powstanie Warszawskie. Z sześciu godzin zachowanego oryginalnego materiału kronik filmowych wyłonił się dopracowany do perfekcji dramat wojenny non-fiction, którego wydźwięk emocjonalny nie ma sobie równych.
Koloryzacja i udźwiękowienie, te dwa zabiegi, dzięki zastosowaniu najnowszych technik przetwarzania obrazu, umożliwiły wydobycie na światło dzienne materiału, który wskrzesza zmarłych, daruje im na nowo dusze i to dzięki nim, bohaterom filmu Powstanie Warszawskie jesteśmy w stanie przeżywać coś niezwykłego, jedynego w swoim rodzaju. Rozmowy braci, treść listów wysyłanych do matki, korespondencja, która dzięki działaniu Poczty Polowej miała szansę istnieć, listy od matki i dziewczyny jednego z nich, w tych słowach ukrywa się najlepszy komentarz do oglądanego filmu. Aż po ostatnie, najtrudniejsze dni. Jednak w jakiś sposób wśród wielu pozytywów nie można przejść obojętnie nad mnogością komentarzy Karola i Witka, rozmów dwóch braci zza kamery. Niejednokrotnie wydawać by się mogło, że nie tylko są nie na miejscu, ale zupełnie nie pasuję do tej epoki, do tej chwili, do tego czasu. Na tym etapie twórcy niestety przekombinowali, a to psuło zamierzony efekt. Film nic by nie stracił, a wręcz by zyskał, gdyby tych „dialogów” zza kamery było przynajmniej o połowę mniej.
Szukam słów, aby nadać moim myślom odpowiedni kształt, aby poruszony obrazem przekazać świadomie to, czego byłem świadkiem. I choć szukam usilnie dobre słowa do mnie nie przychodzą, one są wciąż we mnie. Ona pojawiły się wcześniej w formie krótkiego wiersza, zanim jeszcze poznałem Powstanie Warszawskie
I niech on posłuży za puentę tego tekstu:

Zatrzymałem się w ciszy
płaczącej ulicy nad losem miasta,
któremu ostał się ino gruz,
choć serce w nim nie zgasło
i dusza też nie zgasła...

choć cierpień zadano mu wiele
krzywd, których nikt nie zliczy
uniosła głowę wysoko
dumna, walcząca Stolica.

Brak komentarzy: