W nieustannie padającym śniegu, w mrocznych uliczkach Londynu znikają młode kobiety. Ktoś, kto najwyraźniej doskonale się przy tym bawi, wykrada im dusze, przeobrażając w pozbawione uczuć, lalki. Czy ten ktoś ma słaby punkt? Czy dzięki temu uda się go złapać i przerwać niekończący się koszmar?
Potrzebowałem dłuższej chwili, aby do niej wrócić po lekturze. Aby mój wzrok ponownie powędrował ku Lalkom, aby wreszcie sięgnąć po te myśli, które za sprawą odpowiednio dobranych słów podkreślą szczególny walor tej pasjonującej w każdym szczególe historii.
Gdyż jest to thriller, który odbiera się może nie na jednym oddechu, choć jeśli się postaramy i nadmiar emocji nie weźmie górę, zmierzenie się z nią w jednym podejściu jest bez wątpienia możliwe, a także słuszne. James Carol proponuje czytelnikowi książkę przewrotną, oryginalną, zaskakującą. Tutaj Zło (bez względu na jego rozmiar) stanie do konfrontacji z godnym siebie przeciwnikiem. Śledztwo, w które zostanie włączony, a może raczej do niego zaproszony profiler Jefferson Winter, nie pierwsze i zapewne nie ostatnie, jest jednak inne, niż wszystkie poprzednie.
I to nie, dlatego, że ma wsparcie w osobie zmysłowej, subtelnej, wręcz seksownej sierżant Sophie Templeton. Piętno ojca, który lata wstecz stał po bardzo ciemnej stronie mocy odcisnęło w świadomości małego Jeffa bardzo wyraźny ślad. Może właśnie dlatego wybrał drogę, po której teraz kroczy ze słowami ojca odbijającymi się każdego dnia w jego duszy.
(…) Templeton spiorunowała mnie wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, już leżałbym martwy na stole sekcyjnym. Wyglądała jak inna osoba. Mundur dodawał jej autorytetu, a ciemna peruka i brązowe soczewki stanowiły ukłon w stronę uległej sprawczyni. Kiedy popatrzy na nią, pomyśli o swoich lalkach. Informacja, że jedna z nich nie żyje, będzie stanowić dla niego ogromny cios. Jeśli usłyszy o tym od kogoś, kto wygląda, jak jedna z jej zabawek, cios będzie jeszcze cięższy. A im cięższy cios, tym większą presję odczuje…
Lalki tchną geniuszem, lekkością słowa, świadomością, że pisarz dobrze się bawił pisząc tę książkę. Kilka początkowych stron sprawia, że szybko chcemy wiedzieć, co będzie dalej i jak to, czego jesteśmy świadkami rozwinie się chwilę później. Śledztwo, które zatacza coraz szersze kręgi coraz bardziej zaskakuje, choć Wintera trudno zaskoczyć, nie co inaczej ma się to do lokalnej policji. Jednak, jeśli dotykało się zbrodni w prawie każdym zakątku ziemi nikt w cieniu Wintera nie może czuć się swobodnie.
Choć Kuba Dłubacz upatrzył już sobie nową ofiarę…
James Carol, Lalki, Wydawnictwo Imprint, Warszawa 2014
Gdyż jest to thriller, który odbiera się może nie na jednym oddechu, choć jeśli się postaramy i nadmiar emocji nie weźmie górę, zmierzenie się z nią w jednym podejściu jest bez wątpienia możliwe, a także słuszne. James Carol proponuje czytelnikowi książkę przewrotną, oryginalną, zaskakującą. Tutaj Zło (bez względu na jego rozmiar) stanie do konfrontacji z godnym siebie przeciwnikiem. Śledztwo, w które zostanie włączony, a może raczej do niego zaproszony profiler Jefferson Winter, nie pierwsze i zapewne nie ostatnie, jest jednak inne, niż wszystkie poprzednie.
I to nie, dlatego, że ma wsparcie w osobie zmysłowej, subtelnej, wręcz seksownej sierżant Sophie Templeton. Piętno ojca, który lata wstecz stał po bardzo ciemnej stronie mocy odcisnęło w świadomości małego Jeffa bardzo wyraźny ślad. Może właśnie dlatego wybrał drogę, po której teraz kroczy ze słowami ojca odbijającymi się każdego dnia w jego duszy.
(…) Templeton spiorunowała mnie wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, już leżałbym martwy na stole sekcyjnym. Wyglądała jak inna osoba. Mundur dodawał jej autorytetu, a ciemna peruka i brązowe soczewki stanowiły ukłon w stronę uległej sprawczyni. Kiedy popatrzy na nią, pomyśli o swoich lalkach. Informacja, że jedna z nich nie żyje, będzie stanowić dla niego ogromny cios. Jeśli usłyszy o tym od kogoś, kto wygląda, jak jedna z jej zabawek, cios będzie jeszcze cięższy. A im cięższy cios, tym większą presję odczuje…
Lalki tchną geniuszem, lekkością słowa, świadomością, że pisarz dobrze się bawił pisząc tę książkę. Kilka początkowych stron sprawia, że szybko chcemy wiedzieć, co będzie dalej i jak to, czego jesteśmy świadkami rozwinie się chwilę później. Śledztwo, które zatacza coraz szersze kręgi coraz bardziej zaskakuje, choć Wintera trudno zaskoczyć, nie co inaczej ma się to do lokalnej policji. Jednak, jeśli dotykało się zbrodni w prawie każdym zakątku ziemi nikt w cieniu Wintera nie może czuć się swobodnie.
Choć Kuba Dłubacz upatrzył już sobie nową ofiarę…
James Carol, Lalki, Wydawnictwo Imprint, Warszawa 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz