Literatura okresu okupacji od zawsze jest mi bardzo bliska. Stąd zawsze w tej lub innej księgarni półki z literaturą historyczną, tej poświęconej II wojnie światowej oglądam i wertuję starannie i bez pośpiechu. Od czasu do czasu wpada w rękę perełka. Książka, którą czytam i odkrywam z dużym zainteresowaniem.
Martyrologia narodu polskiego ma szczególny wymiar. Naród zabijany i bezczeszczony zarówno przez brutalnych nazistów, jak też równie rozmiłowanych w dziele zabijania czerwonych siepaczy. Stąd nie bez powodu pojawia się określone skojarzenie na grafice - Palmiry, polski Katyń.
Mariusz Nowik stworzył dzieło ważne, dobre, czy może wręcz wybitne. Jego opracowanie czyta się jak poruszającą i wzruszającą powieść, choć tak naprawdę jest to barwny, mroczny, pełen bolesnych świadectw dokument. To głębokie spojrzenie w czeluści palmirskich grobów, to świadectwo tych bardziej znanych, wybitnych, zasłużonych dla narodu Polaków, jak Janusz Kusociński, czy Maciej Rataj, ale też wielu, zwykłych, młodych i starszych, choć niezwykłych w swym męczeństwie Polaków.
Polski wrzesień 1939 roku i składnica amunicji w Palmirach. Liczne walki w okolicy, w Puszczy Kampinoskiej, przebijanie się do Warszawy. Może już wtedy Niemcy upodobali sobie to miejsce tworząc również w okolicy swój skład amunicji. Tej samej, która przyczyniła się do udokumentowanej śmierci, licznych powojennych ekshumacji, 2204 córek i synów Polski i tej jednej, która w cudowny sposób ocalała na dziedzińcu Pawiaka.
Mariusz Nowik, Palmiry. Zabić wszystkich Polaków, Prószyński i S-ka, Warszawa 2021
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz