Filmów z tańcem w tle było już wiele, z reguły kolejne odsłony nie są lepsze i ciekawsze, niż te startowe, jednak od czasu Darty Dancing, a minęło 25 lat, jak mogliśmy go poznać nie dane mi było oglądać nic równie dobrego i wyjątkowego. I mówiąc wprost, wzruszyłem się.
W tego typu filmach sama historia, którą opowiada z reguły jest przewidywalna, na końcu mamy radość i uśmiech, ale zanim do tego dojdzie jesteśmy świadkami czegoś naprawdę wyjątkowego. Wydawać by się mogło, że oglądaliśmy już wszystko, a jednak The Mob otwiera nową płaszczyzną postrzegania i odkrywania tańca w jego jakże wiele wcieleniach, a także płaszczyznach.
Jestem pod wyjątkowo dużym wrażeniem zarówno setów tanecznych, jak i oprawy muzycznej, kompozycji obrazu i dźwięku, tego wszystkiego, czego jesteśmy świadkami przez blisko 100 minut. Jest w tym filmie sztuka, przez duże „S”, jest szczególna dawka emocji, które w widzu wywołuje taniec, właśnie taki, jaki pojawia się w filmie Step Up 4 Revolution. Jest w nim tak wielka energia, że roznosi nas w trakcie sensu, wreszcie siłą tego filmu jest jego naturalność, zderzenie dwóch światów w walce o ocalenie jednego z nich.
Co tu dużo mówić, wahałem się, czy poznać go w kinie, miałem pewne obawy, które bezpowrotnie minęły.
Z czystym sumieniem polecam. Film, w którym się zakochacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz