wtorek, 18 grudnia 2018

Ałbena Grabowska - Stulecie Winnych (tom III sagi)

(...) Jeremi tak się bał, że ktoś mu zabierze ten z trudem zdobyty skarb, ukrywany przez ponad tydzień, że niemal nie spał ze zdenerwowania. Co noc do zwykłych koszmarów o wybuchu trzeciej wojny światowej dołączał inny, w którym któreś z jego rodziców albo rodzeństwa znajduje żelki i wyżera je po kryjomu. Ostatnie trzy dni były prawdziwą wojną z własnymi nerwami. Jeremi zaczął wpadać w żelkową paranoję, a oprócz koszmarów dołączyły się wizje, w których był aresztowany, sądzony i osądzony w więzieniu, chociaż tłumaczył się, że nie zrobił tego dla siebie, tylko dla kogoś, na kim bardzo, ale to bardzo mu zależało. Wszystko się jednak udało. Żelki i balonówki w kołdrze miały się dobrze i nikt nawet nie podejrzewał, że w dniu własnych urodzin Jeremi niesie w rajstopkach tak wielki skarb.

Tyle krótki cytat, za mną tylko albo aż 97 stron. Czytając powyższe w porannym autobusie musiałem bardzo mocno się powstrzymywać, aby nie wybuchnąć śmiechem. Nie miałem obaw, czy część trzecia, a zarazem ostatnia utrzyma poziom dwóch wcześniejszych, tego w żaden sposób nie brałem w wątpliwość. Zastanawiałem się, jak zostaną rozdane karty po dramatycznym zakończeniu drugiej części, jak dalej potoczą się losy Winnych w mojej już epoce. 

W nierzeczywistej materii realnego świata wszystko, co dobre zamknęło się w książce, a może raczej w książkach Ałbeny Grabowskiej. Nie zdawałem sobie sprawy, że można pisać tak pięknie i w tak niezwykły, a także emocjonujący sposób komponować słowa.
To, co przyszło ku nam w tych, którzy przeżyli stopniowo dopełniało się w tych, którzy wierzyli i uwierzyli. Wzruszenie, jak w trakcie przypływu dociera do mnie falami. Odkrywana stopniowo historia, która wkrótce się dopełni zamyka w sobie wszystko to, czego oczekujemy od literackiego arcydzieła. Powieści wybitnej, rodzinnej sagi odmalowanej na przestrzeni wieku, czy wreszcie niesamowitych relacji międzyludzkich, które podarowała nam autorka.
Zawsze byłem zdania, że najlepiej wypada wszystko to, co przekazuje się prostym słowem. Bez wydumanych myśli, czy górnolotnych, lecz pustych frazesów.
Zastanawiam się, jaki kształt przybierze ten tekst finalnie spisywany w trakcie podróży. Jakże wiele emocji sprawia, że co jakiś czas muszę sobie robić przerwę w lekturze, aby dać odetchnąć przepełnionej nadmiarem myśli, uczuć i doznań, duszy. I ta szczególna w swym względzie relacja Julii i Jeremiego. Zaczynająca się od dnia narodzin, od jednej wspólnej szpitalnej sali, aż po dorosłe życie.


Opowiadała i opowiadała, a on trzymał jej rękę w swojej i nic nie mówił, 
bo o czym tu opowiadać, skoro ona powiedziała, "tak".

W jakże urzekający sposób dopełniła się ta historia, jak pięknie odmalowane zostały losy rodu Winnych i jakże miło było dotrzeć do końca tej pasjonującej ze wszech miar opowieści. Kiedy czytałem pierwszy tom tej sagi nawet nie marzyłem, że finalnie piórem Ałbeny Grabowskiej dopełni się w tak doskonały sposób ta historia. Całość w trzech pięknie wydanych tomach stanowi jedno z najlepszych dokonań na polskim rynku wydawniczym panującego nam łaskawie XXI wieku.


Ałbena Grabowska, Stulecie Winnych. Ci, którzy przeżyli, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2014 
Ałbena Grabowska, Stulecie Winnych. Ci, którzy walczyli, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2015
Ałbena Grabowska, Stulecie Winnych. Ci, którzy wierzyli, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2015 

Brak komentarzy: