wtorek, 5 lutego 2019

Charles Belfoure - Paryski architekt

Zanim ją poznałem
moją uwagę przykuła okładka, która w bliżej nieokreślony sposób wytyczyła już w mojej świadomości ścieżkę określonego postępowania. Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, ale właśnie ta okładka sprawiła, że obok Paryskiego architekta nie potrafiłem przejść obojętnie.
Nadal szukam określonego literackiego punktu odniesienia, choć umysł mój z całą pewnością nie kieruje się w stronę Dziennika Anne Frank. Jest to zupełnie inna literatura i choć pomiędzy obiema książkami w żaden sposób nie można postawić znaku równości, to jednak bezmiar emocji płynących z tej książki w niczym nie ustępuje temu, co na kartach swego dziennika zapisała Anne Frank.
Okres okupacji w każdym zakątku Europy kładł się cieniem na życiu i egzystencji Żydów. Choć można powiedzieć, że poziom bólu i cierpienia w Paryżu był zgoła odmienny od tego, czego doświadczali Żydzi na terenie okupowanej Polski. Jednak zarówno nad Wisłą jak też nad Sekwaną ich los był przesądzony.
Lucien przez długi czas nie zwraca uwagi na to, co dzieje się wokół niego. Jest świadom, że trwa wojna, sam nawet przez jakiś czas brał w niej udział siedząc bezpiecznie za Linią Maginota, jednak tak naprawdę liczą się dla niego jedynie praca i liczne rozrywki. Chęć pozostawienia po sobie czegoś trwałego, zrealizowanego projektu architektonicznego, momentami staje się ważniejsza, niż rozsypujące się małżeństwo, brak jedzenia, czy terror na ulicach Paryża.
Widać na tych stronach swobodną rękę autora, dbałość o detale, zmysł artystyczny, duszę artysty. Charles Belfoure, architekt, syn Polki, której życiorys został wpisany w czas holocaustu z życia własnej rodziny mógł czerpać inspirację do napisania, Paryskiego architekta. Jego bohater stopniowo i wbrew sobie ulega szczególnej metamorfozie. Z jednaj strony coraz bardziej zażyłe, zawodowe kontakty z Niemcami, kolejne projekty i kolejne fabryki, z drugiej tajna misja, w której jego talent jest źródłem dodatkowych dochodów. Jednak, jak to często w życiu bywa nic nie dzieje się bez przyczyny, stąd i sumienie ma coraz więcej do powiedzenia.
Charles Belfoure napisał przenikliwą, emocjonalną, a także bardzo osobistą powieść. Paryski architekt tchnie wiarą w lepsze jutro, w ciągłe wyzwania stawiane przed człowiekiem, kiedy zamiast fabryki amunicji trzeba zaprojektować schowek, który komuś może ocalić życie. Przemiana Luciena, jego wątpliwości, ciągły strach przed mackami Gestapo, kobiety, które są, które odchodzą, które również się pojawiają i wreszcie mały Pierre, który w duszę architekta wleje zupełnie nowego ducha.
Okupacyjną noc nad Paryżem rozświetlają latarnie dobrych uczynków i płomienie miłości rozpalające, co jakiś czas serca zlęknionych ludzi. A czasem pomoc z zupełnie nieoczekiwanej strony. Finał zaś... ale to już pozostawiam osobistej ocenie. Mnie bezsprzecznie ujął i sprawił miły uśmiech.
 


Charles Belfoure, Paryski architekt, Wydawnictwo Znak, Kraków 2016 

Brak komentarzy: