Nie bez znaczenia są te wszystkie słowa, o które otarło się moje oko zanim na kartach książki odkryłem Caddy i Rosie. Jeśli chcecie zrozumieć czym jest Przyjaźń przez wielkie P to właśnie one, Caddy i Rosie mogą was do tego przekonać. Do tego, co w ich życie wnosi ta relacja, która trwa prawie przez całe ich życie. Nic jednak nie wystawia w tak szczególny sposób siły przyjaźni na próbę, jak pojawienie się w ich galaktyce ślicznej, szalonej i bardzo tajemniczej Suzanne.
Jeśli do tej pory wszystko wydawało się normalne, to chwilę później, jeden krótki oddech dalej, kolejny poranny przypływ więcej, powoli i stopniowo burzy się wszystko, co jeszcze chwilę wcześniej wydawało się nie być niczym zagrożone. Do głosu zaczyna dochodzić ciemna strona natury Suze, co nie pozostawia bez konsekwencji poczynań zarówno Caddy, jak też Rosie. Ale to Caddman przekroczy swój uporządkowany, spokojny rubikon nie zdając sobie zupełnie z tego sprawy. Na refleksję, czy powrót do normalności będzie już za późno.
Sara Barnard napisała bardzo dojrzałą, emocjonalną powieść, która choć pozornie adresowana do nastolatek, o czym wspomniałem powyżej, może przypaść do gustu również starszemu odbiorcy. Gdyż tak naprawdę autorka dotyka relacji, która nie zamyka się na wiek, czy płeć, choć oczywiście młodszy odbiorca odnajdzie się w niej znacznie łatwiej, niż dorosły, dojrzały czytelnik. Nie zmienia to jednak faktu, że powinien dać jej szansę, gdyż nawet dorosły wiele może się jeszcze nauczyć od Rosie, Caddy i Suze, choć może najmniej od tej ostatniej, paradoksalnie najbardziej i najboleśniej doświadczonej przez życie.
Sara Barnard, Piękne złamane serca, Wydawnictwo Insignis, Kraków 2017
2 komentarze:
Bardzo miło wspominam ten tytuł. Jedna z lepszych książek jakie czytałam.
Ja również ;)
Prześlij komentarz