środa, 29 kwietnia 2020

Biegnij, chłopcze, biegnij (2013)

W gmachu
Teatru Narodowego w Cottbus, gdzie odbywała się ceremonia otwarcia festiwalu, zgromadziły się osobistości świata filmu, polityki i biznesu. Po zakończeniu projekcji filmu „Biegnij, chłopcze, biegnij” na sali rozległy się trwające 15 minut oklaski na stojąco.

Nie byłem na tym seansie w Cottbus, nie wiem, jak wyglądał ten pokaz w tym miejscu, ale wiem, jak czułem się opuszczając małą, kinową salę. Klaskać nie wypadało samemu wśród kilku osób na sali, a jednak wrażenie było niezwykłe.
Ostatni raz w równie niesamowity sposób czułem się po premierowym seansie filmu Bandyta, to samo uczucie spełnienia, wgniatania w fotel, wreszcie emocji, które zawładnęły mną bez reszty. Oczekiwanie tego filmu było duże, ale i pokładane w nim nadzieje spełniły się bez reszty.
Kamil Tkacz dał się już poznać w genialnej roli w urzekającym filmie Chce się żyć i już tam można było dostrzec jego niezaprzeczalne zdolności aktorskie. Ale Kamil ma brata bliźniaka, Andrzeja i obaj pojawili się w tym filmie. Przez długi czas nie wiedziałem dlaczego, ale jeśli poznacie również napisy końcowe zagadka będzie rozwiązana.
Jednak zanim się one pojawią jesteśmy świadkami tego wszystkiego, co przeżył i czego doświadczył ośmioletni chłopiec, uciekinier z warszawskiego getta. Jego tułaczka ku wolności, jego stawianie czoła ciągłemu zagrożeniu życia, ale przede wszystkim jego wielka wola życia i dzielenia się nim z innymi. Pojawiają się na jego drodze różni ludzie, dobrzy i źli Polacy, również źli, ale i dobrzy Niemcy, którzy widzą w nim dziecko, a nie Żyda. Po filmie poznałem różne komentarze na pewnym portalu na temat tego filmu i w żaden sposób nie mogę się z nimi zgodzić.
Reżyser Pepe Danquart z dużą starannością zadbał o emocjonalny przekaz opowieści, którą napisało życie. Nie ma w tym filmie patosu, nie ma scen oderwanych od wojennej rzeczywistości. Jest historia chłopca, który stawia wszystko na jedną kartę, są też ludzie, którzy właśnie od niego uczą się, jak być dobrym człowiekiem, gdy wokół wciąż wojna.
Warto się przed nim zatrzymać doceniając nie tylko grę małych aktorów i też role kilku aktorów starszego pokolenia, choć zaskakuje w jakiś sposób Elizabeth Duda w roli życzliwej Polki. Odczułem pewną słabość tej kreacji aktorskiej, daleką od uprzedzeń, a jednak brakowało pewnej dozy naturalności w grze aktorskiej. Niezauważalny praktycznie cień w całej filmowej opowieści. Polecam z czystym sumieniem.

Brak komentarzy: