czwartek, 17 września 2020

Angielski pacjent (1996)

Jest gdzieś taki świat, gdzie na dnie serca... mógłby powiedzieć poeta o wielkim, nieprzebranym morzu piasku, o największej ze znanych nam pustyń. To właśnie tam dotarliśmy wraz z hrabią Laszlo de Almasym, odkrywcą, podróżnikiem, badaczem. Wywodzący się z Węgier, po walkach w pierwszej wojnie światowej, przenosi się do Afryki. Krótki pobyt rozbudza w nim pasję poznania, zrozumienia, ogarnięcia potęgi Sahary.
Jego skomplikowane, kontrowersyjne, interesujące życie posłużyło za myśl przewodnią, dzięki której powstała w pierwszej kolejności książka, a chwilę później równie wspaniały film. Zarówno autor, jak i reżyser stworzyli dwie piękne opowieści, gdzie tytułowy Angielski pacjent u pierwszego jest tłem, wplątanym w życie młodej pielęgniarki, sapera, a także pewnego przyjaciela jej rodziny.
Na taśmie filmowej został przesunięty na pierwszy plan, co trochę zmieniło charakter opowieści, ale nie zachwiało jej piękna, uroku, także dramaturgii i napięcia, szczególnie związanego z bardzo niebezpieczną pracą sapera. Ekspedycje badawcze z grupą zaprzyjaźnionych osób, odkrywanie tajemnic pustyni, prace kartograficzne. To do wybuchu wojny, gdyż wtedy przyszły mniej sprzyjające czasy nauce, okres wielkich wyrzeczeń, pracy dla okupanta. Węgierski arystokrata, na włoskiej ziemi, trafił po ciężkim poparzeniu w ręce kanadyjskiej sanitariuszki. Gdzieś tam, w jednej z licznych, wielkich, opuszczonych willi „obejrzał” swoje życie, poznał jej na nowo, jakby pewne fragmenty nie były mu wcale znane. I tu i tam, w piaskach Sahary, towarzyszył mu egzemplarz dzieł Herodota - jego biblia, notatnik, pamiętnik, jedyna, ulubiona lektura, z którą się nigdy nie rozstawał. W niej zawarł swą miłość do kobiety, uczucie, które nie mogło się spełnić, gdyż przede wszystkim na drodze ich szczęścia stało jej małżeństwo.
Za sprawą jego tragedii i cierpienia, tego fizycznego i duchowego, okruchy utraconego uczucia zostały przelane na inne osoby, bezpośrednio z nim związane, tu w ogrodach Toskanii - Hannie, jego opiekunce i Kipowi, młodemu Hindusowi, który z dalekich Indii trafił do armii angielskiej, aby również mieć swój udział w tej wojnie, o której tak niewiele wiedział. Był saperem i tylko jedno go interesowało - zapewnienie bezpieczeństwa.

Brak komentarzy: