Jakiś czas temu wpadła w moje dłonie pewna książka. Zanim ją poznałem miałem wrażenie, że jest to być może kolejna polska powieść. Jedna z wielu, które miałem okazję poznać i chwilę później o nich zapomnieć.
A jednak stało się coś dziwnego, coś szczególnego, coś zupełnie nieracjonalnego, coś, co poruszyło we mnie wszystkie wrażliwe struny rozlewając w mej duszy ocean emocji. Właśnie wtedy światło wypełniło bez reszty mój umysł, a jedyną w swoim rodzaju przyjemność dało odkrywania perypetii kilku uroczych bohaterów.
Ten obszerny wstęp nie pojawia się bez powodu, gdyż światło ponownie przeniknęło nasze dusze, rozświetliło umysł, z wyjątkową łatwością przenikając każdy atom naszego ciała.
A jednak stało się coś dziwnego, coś szczególnego, coś zupełnie nieracjonalnego, coś, co poruszyło we mnie wszystkie wrażliwe struny rozlewając w mej duszy ocean emocji. Właśnie wtedy światło wypełniło bez reszty mój umysł, a jedyną w swoim rodzaju przyjemność dało odkrywania perypetii kilku uroczych bohaterów.
Ten obszerny wstęp nie pojawia się bez powodu, gdyż światło ponownie przeniknęło nasze dusze, rozświetliło umysł, z wyjątkową łatwością przenikając każdy atom naszego ciała.
Krystyna Mirek zaprosiła ponownie swoich czytelników do Willi pod Kasztanem, do miejsca, gdzie coś dobrego się zaczęło i być może mogło trwać dalej w duszy i umyśle Bianki, ale też Magdy z jej miłosnymi przeprawami z Konstantym. W męskich sercach Michała, Antka i Bartka. I choć jest to kolejne spotkanie z bohaterami autorka w wyjątkowy sposób prowadzi swą poetycką opowieść. Ta zaskakująca swoboda myśli i słowa, jedność zmysłów i czasu. Określone nawiązanie do tego, co było i co się wcześniej wydarzyło, to historia bez początku i bez końca, to lektura, która ma w sobie urok najlepszego deseru, którym delektujemy się bez pośpiechu.
Każdy, kto choć na chwilę zajrzał do Willi pod Kasztanem, kto został ugoszczony przez babcię Kalinę, pragnie zostać tam chwilę, kilka minut dłużej, otoczony ciepłem płynącym z kominka, ugoszczony herbatą i ciastem drożdżowym, otwiera swój umysł na tę emocjonalną i piękną historię. Gdyż po raz drugi jest to malowniczy Kraków, który odbiera i zatrzymuje w sobie te wszystkie emocje pędzących przed siebie młodych ludzi, ich pragnienia, poszukiwania i aspiracje.
Ale jest też Bianka, żywcem wyjęta z okładki książki, której życiowe rozterki, smutki i radości, jej szczery uśmiech i zniewalająca uroda są punktem zwrotnym tej opowieści. To od niej w jakiś sposób ta historia się zaczyna i na niej w szczególny sposób się kończy.
Krystyna Mirek, Światło o poranku, Edipresse Polska, Warszawa 2018
Krystyna Mirek, Światło w Cichą Noc, Edipresse Polska, Warszawa 2017
Każdy, kto choć na chwilę zajrzał do Willi pod Kasztanem, kto został ugoszczony przez babcię Kalinę, pragnie zostać tam chwilę, kilka minut dłużej, otoczony ciepłem płynącym z kominka, ugoszczony herbatą i ciastem drożdżowym, otwiera swój umysł na tę emocjonalną i piękną historię. Gdyż po raz drugi jest to malowniczy Kraków, który odbiera i zatrzymuje w sobie te wszystkie emocje pędzących przed siebie młodych ludzi, ich pragnienia, poszukiwania i aspiracje.
Ale jest też Bianka, żywcem wyjęta z okładki książki, której życiowe rozterki, smutki i radości, jej szczery uśmiech i zniewalająca uroda są punktem zwrotnym tej opowieści. To od niej w jakiś sposób ta historia się zaczyna i na niej w szczególny sposób się kończy.
Krystyna Mirek, Światło o poranku, Edipresse Polska, Warszawa 2018
Krystyna Mirek, Światło w Cichą Noc, Edipresse Polska, Warszawa 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz