niedziela, 31 stycznia 2021

Włoska robota (2003)

Wejść. Wyjść. Zyskać przewagę i wygrać.

Oglądając film Desperatki zwróciłem uwagę na nazwisko reżysera – F. Gary Gray. Dosyć oryginalne, nieprawdaż? Ale jakże oryginalny i nowoczesny jest jego styl. Jakiś czas później pojawił się widowiskowy Negocjator.
Przed nami The Italian Job (Włoska robota), a jeśli nie zmienią się plany dystrybucyjne zapewne nieco wcześniej poznamy A Man Apart. Czyli, według polskiego kalendarza, w przypadku pierwszego koniec września, drugi natomiast planowany jest jeszcze w sierpniu.
Tak, czy inaczej Włoska robota jest filmem, na który warto zwrócić szerszą uwagę, jest filmem, który przykuje waszą uwagę. Pomysły na to, jak ukraść złoto i co później z nim zrobić były różne. Mniej lub bardziej wyszukane. Tym razem jest to w zasadzie stary pomysł, ale odświeżony i zaadaptowany w jakże wyszukanej i nowoczesnej formie. Pomysł, który sprawia, że oglądając ten film bawimy się przednio.
Ale dobry skok, to zgrana i doborowa ekipa. Bezbłędny plan. Perfekcyjne wykonanie. Pomysłowa ucieczka. Jednak czasem pojawi się rysa, czarna owca, czy też bardziej potocznie – zdrajca. Jego trudno przewidzieć, jeśli każdy jest, jak rodzina, jeśli jesteśmy rodziną. Skok w Wenecji należał do perfekcyjnie wykonanych i zaplanowanych, lecz ktoś postanowił zmienić drużynę, zabijając przy okazji nie tylko szefa, ale przybranego ojca jednego z „kolegów”.
Jest jeszcze osierocona córka, nie mała dziewczynka, ale dorosła kobieta, która wie, czego chce. Teraz mając starą ekipę należy odzyskać złoto, nie biorąc pod uwagę zemsty, ale mistrzowskie odegranie się na zdrajcy. A stara ekipa to, fachowiec od materiałów wybuchowych, komputerowy magik, niezawodny kierowca i nasze „rodzeństwo”. Wyskokowy plan, w którym ukrywa się również odzyskanie złota i sposób ucieczki.
Nic nie jest pozostawione przypadkowi, wszystko, jak w szwajcarskim zegarku. Pomysł. Wykonanie. Ucieczka. Sensacja najwyższego polotu, nie pozbawiona pewnych, dowcipnych fragmentów. Film zrobiony w sposób prosty, logiczny, dobrze zmontowany i przemyślany. Tu nie tylko liczy się scenariusz, ścieżka dźwiękowa, która dosyć szybko wpada w ucho i jest dobrym dodatkiem do samochodu, wspomniana już reżyseria, ale w dużej mierze obsada.
Zestaw nazwisk, który jest magnesem sam w sobie. Ojciec i szef, Donald Sutherland, piękna córka z równie pięknym darem w rękach, czytaj: otwieranie sejfów, Charlize Theron, mózg operacji Charlie, Mark Wahlberg, wreszcie zdrajca, Edward Norton, mistrz kierownicy, znany chociażby z filmu Transporter, Jason Statham.
Nie sztuką jest dokonać zemsty, sztuką jest, dokonać zemsty, tak, aby była ona dodatkowo zaskakująca i zwalająca z nóg. Nie nazywając tego nawet zemstą, jedynie odzyskaniem swojego dobra i uzyskaniem satysfakcji z tego, co udało się wykonać. A jest na co popatrzeć!

Brak komentarzy: