Jeden z najbardziej elastycznych tematów na film, książkę, rzadziej sztukę teatralną – II wojna światowa. Jeden z najbardziej popularnych i wciąż, pomimo pół wieku od jej zakończenia, niewyczerpanych nurtów w światowej kinematografii. Wielkie epopeje radzieckie Mosfilmu, cała gama produkcji amerykańskich, europejskich, w tym wiele głośnych filmów polskich.
W przypadku Wojny Harta nie ma wspaniałych scen batalistycznych, porywających zdjęć, tysięcy statystów kroczących i biegnących po polach, czołgów, artylerii. Tego wszystkiego tu nie ma, jest natomiast Stalag VI, obóz jeniecki gdzieś na terenach Niemiec, gdzie po bitwie o Ardeny, trafiali zarówno szeregowcy, jak też oficerowie. Zasadniczo stalag był obozem jenieckim dla żołnierzy, natomiast jego odpowiednikiem był oflag, gdzie przebywali oficerowie.
Porucznik Thomas W. Hart (Colin Farrell), oficer sztabowy, syn senatora, który do momentu przykrej dla niego krótkiej podróży, nigdy wcześniej nie walczył, nie wąchał prochu, nie odczuł na swej skórze śmierci. Gdy wpada w zasadzkę, a mózg kapitana siedzącego obok niego, rozpryskuje się na jego twarzy, wtedy uświadamia sobie, że faktycznie trwa wojna! Jednak jest słaby, przede wszystkim psychicznie i w trakcie przesłuchania nie wytrzymuje.
Gdy z grupą kilku tysięcy żołnierzy po przerażającej podróży w bydlęcych wagonach, nalocie własnych samolotów, które nie wiedziały, kogo ostrzeliwują, długim marszu, trafia do obozu próbuje zachować twarz. Jednak pułkownik William A. McNamara (Bruce Willis) jest starym, frontowym lisem, który nie kupuje jego bajeczki. Przyłapany na kłamstwie, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, porucznik Hart zostaje odstawiony na boczny tor, musi zamieszkać z żołnierzami, musi walczyć o przetrwanie. Gdy do baraku, w którym mieszka i którym „dowodzi” z polecenia pułkownika trafia dwóch czarnoskórych pilotów jego sytuacja jest już beznadziejna.
Paradoksem jest, iż broniąc jednego z czarnoskórych pilotów, oskarżonego o zabójstwo, liczyć może tylko na siebie i ewentualną pomoc komendanta obozu. Pułkownik Werner Visser (Marcel Iures), oficer starej szkoły, jednocześnie miłośnik jazzu, dobrej literatury i do tego adept Yale, jest gotów pomóc „koledze” z tej samej uczelni, zezwalając na pokazowy proces, który jest zasadniczo tylko przykrywką, ważniejszej rozgrywki...
Film Wojna Harta jest adaptacją książki Johna Katzenbacha pod tym samym tytułem. Jest świetnie skrojonym świadectwem zarówno warunków panujących w obozie, zasad postępowania, jak też wzajemnej zależności, współpracy, starszeństwa. Rola, jaką miał do odegrania Bruce Willis jest skrajnie odmienna od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Noc poprzedzającą rozpoczęcie zdjęć spędził wraz z kilkoma aktorami w obozie. Temperatura na zewnątrz spadła poniżej zera. Następnego dnia zjawiliśmy się na planie i zobaczyliśmy, jak z pryczy zwleka się Bruce Willis... – wspomina reżyser.
Choć sam jest jeńcem, jest jednocześnie najstarszym stopniem oficerem, któremu podporządkowani są wszyscy osadzeni tam żołnierze. Jest głosem Boga, jest jedyną, niezachwianą wyrocznią, jest osobą, która rzuca wyzwanie młodemu porucznikowi. Pragnie go upokorzyć, przygnieść do ziemi, jednak robi to z gracją.
Mimo wszystko porucznik Hart z podniesionym czołem przyjmuje wyzwanie. Stara się rozwiązać zagadkę śmierci sierżanta za wszelką cenę pragnąc uratować życie swojego brata, innego oficera. Jest to walka z wiatrakami, gdyż rasizm był nieodłącznym elementem tamtej wojny w wojsku amerykańskim. Czarny oficer był tylko „czarnuchem”, był inny, był gorszy, bez względu na to, że miał gwiazdki na pagonach. Podobnie zarysowany problem pojawił się jakiś czas temu w filmie Siła i honor, gdzie zagrali w parze Cuba Gooding, Jr. oraz Robert De Niro.
Gregory Hoblit, wcześniej miał już okazję robić film „sądowy”. Jego Lęk pierwotny był doskonałym thrillerem, który odkrył młodego aktora, Edwarda Nortona. Wśród swoich dokonań ma również W sieci zła z Denzelem Washingtonem, a także kilka seriali, m.in. Nowojorskich gliniarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz