Imiona na M. mają magiczną moc…
Są takie powieści, które nawet nie wiesz, kiedy pochłaniają cię bez reszty. Są też takie historie, które umiejętnie opowiedziane zaskakują bardziej, niż można zdawać sobie z tego sprawę. I tak jest właśnie z Zaciszem Gosi.
W trakcie lektury zestawiłem ją w jedno, ją, czyli powieść Katarzyny
Michalak, z trzema innymi powieściami, których poznanie swego czasu
sprawiło mi nieopisaną wręcz przyjemność. Urok Jeźdźca Miedzianego nie
przemija nigdy, Alibi na szczęście podarowało radość z lektury, a Malownicze. Wymarzony dom uniosło mnie wysoko.
Do samego nieba.
Tutaj słowa z lekkością delikatnej wyjątkowo muzycznej nuty spadają same ku nam dając radość i wzruszenie. Tutaj człowiek czuje, że doświadcza czegoś wyjątkowego, pięknego, urzekającego, czy wręcz kojącego. Jak dotąd nie miałem przyjemności obcowania z książkami, do których przyczyniła się Katarzyna Michalak. Zacisze Gosi to już krok dalej po Ogrodzie Kamili, który otworzył „kwiatową serię”, a chwilę przed Przystanią Julii. Znając środkową już czekam na początek tej historii, jak też na jej końcowe dopełnienie wiedząc już, że bieżące rozdanie przyniosło dramat, ale i coś więcej.
Do samego nieba.
Tutaj słowa z lekkością delikatnej wyjątkowo muzycznej nuty spadają same ku nam dając radość i wzruszenie. Tutaj człowiek czuje, że doświadcza czegoś wyjątkowego, pięknego, urzekającego, czy wręcz kojącego. Jak dotąd nie miałem przyjemności obcowania z książkami, do których przyczyniła się Katarzyna Michalak. Zacisze Gosi to już krok dalej po Ogrodzie Kamili, który otworzył „kwiatową serię”, a chwilę przed Przystanią Julii. Znając środkową już czekam na początek tej historii, jak też na jej końcowe dopełnienie wiedząc już, że bieżące rozdanie przyniosło dramat, ale i coś więcej.