Pisanie ma to do siebie, iż musi lub przynajmniej powinno mieć swój określony cel. Gdyż pisać, aby pisać to nie sztuka, sztuką jest nie robiąc wiele przemienić wodę w wino. I sztuka ta udała się autorce w doskonałym stopniu.
Tytułowa Lena – młoda, ambitna dziewczyna z zamożnego domu, która mogłaby mieć wszystko, a jednak wszystko pragnie osiągnąć własną pracą. Nie chcąc niczego zawdzięczać rodzicom. Jest szczęśliwa, inteligenta, radosna i nagle znika… Przepada bez wieści.
Joanna Opiat-Bojarska zaintrygowana pewnymi wydarzeniami z życia publicznego sięgnęła po temat, który jest godnym uwagi materiałem na powieść kryminalną. I przyznać trzeba, że potraktowała go w sposób, który nie tylko budzi podziw, ale sprawia też bardzo miłą niespodziankę w lekturze.
Dobrze napisana powieść musi mieć swój rytm. Doskonałe otwarcie, dzięki któremu wszystko to, co jest dalej jest tylko kwestią czasu. Poza tym nie bez znaczenia jest odpowiednie zarysowanie postaci. Zabieg ten z marszu sprawia, że w jakiś sposób utożsamiamy się z bohaterami.
Sprawa zaginięcia Leny spada na biurko podkomisarza Burzy Burzyńskiego, który od niedawna ma za partnera Młodego. I nie jest z tego faktu zadowolony. Można ująć to też inaczej – jest na tego młodzika skazany ze względu na fakt, że ktoś z Komendy Głównej Policji trzymał go do chrztu, a to oznacza, że nie ma przebacz.
(…) Przyglądała się sprzętom, wypełniającym wnętrze. Półka, na której oprócz kilku książek stały cztery doniczki ze storczykami, ulubionymi kwiatami Leny. Biurko z równo ułożonymi długopisami i podręcznika¬mi. Laptop. Szafa.
– Cholera jasna! – krzyknęła ze złością. – Czego nie widzę? Boże, pomóż mi to zobaczyć! Na pewno jest tu jakiś ślad, przeoczony przez policję. Malutka nitka, która doprowadzi mnie do córki!
Dorota nie mogła ani na chwilę pozbyć się uczucia skrajnej bezsilności. Nie mogła nic zrobić, by odnaleźć córkę. Starała się jak mogła. Prosiła o pomoc policję, licząc na ogromną akcję poszukiwawczą. W końcu chodziło o życie człowieka. Niestety... przeliczyła się. Została sama.
Miotała się, więc niczym mucha, która wpadła w pajęczą sieć. Próbowała się oswobodzić. Wmawiała sobie, że to, czy wyjdzie z tej sytuacji obronną ręką, zależy jedynie od niej. Musi działać. Traciła jednak siły. Paraliżował ją toksyczny jad pająka. Podejmowane próby, zamiast chociaż chwilowej ulgi pogłębiały uczucie rozpaczy. Bezsensownej. Niezrozumiałej.
Dorota Pietrzak, matka Leny, od samego początku robi wszystko, aby jak najszybciej odnaleźć córkę. Ma świadomość, że w jakiś sposób jest temu winna i niezależnie od poczynań policji stara się prowadzić własne śledztwo. Dosyć szybko w trakcie policyjnego śledztwa okazuje się, że nikt nie mówi prawdy, wszyscy kręcą, a zaginięcie Leny to wierzchołek góry lodowej biznesowo-kryminalnych koneksji Poznania.
Jak to czasem bywa, Gdzie jesteś, Leno?, czyta się z wyjątkową przyjemnością na jednym oddechu. Tutaj, jeśli czas pozwala jest świadomość czytania od deski do deski, bez wracania do niej, czy robienia sobie mimowolnej przerwy. Tutaj przy sprzyjających wiatrach jest to historia, która sama pragnie się nam opowiedzieć.
Joanna Opiat-Bojarska, Gdzie jesteś, Leno, Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2013 (Wydanie II/2016)
2 komentarze:
Chętnie przeczytam, jak będę miała okazję, gdyż jestem ciekawa co się stało z Leną :)
Polecam, warto sięgnąć po ten tytuł ;)
Prześlij komentarz