Pierwotnie miałem w planach pokazać jedną, a później drugą. Oddzielić je krótką przestrzenią czasu, tym samym dać czas do refleksji i przemyśleń. Jednak kończąc lekturę drugiej powieści miałem już świadomość, że nie tędy droga. Choć obie żyją swoim odrębnym rytmem i tak naprawdę, jeśli nie poznamy Wieku deszczu, wieku słońca nie stanie się nic, gdy sięgniemy po Powrót do domu, to jednak warto zaczynając od tej pierwszej skończyć właśnie na tej drugiej.
Mógłbym napisać, że nie upłynęło wiele wody w Narwi, a podobne emocje bardzo długo mnie nie opuszczały. Mógłbym wspomnieć na pewną historię, która swego czasu zaskoczyła mnie bardziej, niż mógłbym przypuszczać, mógłbym, jednak pozwolę każdej z nich spokojnym nurtem dryfować w swoją stronę. Wspomnę jedynie, że obie sagi są dziełem kobiety, obie ujmują i zaskakują, onieśmielają i wzruszają. I na tym się zatrzymam. Uważny czytelnik wyłapie bez chwili wahania, co umysł mój wypełnia i dokąd myśl ma ulatuje lekka.
Pojawiają się myśli lekkie, swobodne, nieskrępowaną radością serce wypełniające. Bez nijakiego wahania odkrywana lektura maluje w świadomości czytelnika bogate we wzruszenia pełne ujmującej szczerości pragnienia. Historia Janki zawieszona w realnej przestrzeni czasowej, historia rodzinna, historia rodzinnego matecznika autorki od pierwszych stron poruszyła męską duszę.
Zanurzając swe dłonie w chłodnej, iskrzącej się w słońcu Narwi zanurzamy się coraz głębiej w polską, jakże swojską, urzekającą swym ciepłem i pogodną nutą, historię. Z pamiętnika Janki i rodzącej się wokół niej polskiej historii skalanej wybuchem wojny, ciągłym zagrożeniem życia i cierpieniem, przenika odradzająca się powoli Polska. Nie wszystkim dano było wrócić do domu, nie wszyscy odnaleźli go tam, gdzie przed laty zostawili, znaczna większość już nigdy miała nie ujrzeć rodzinnych pól, zagród, rodzinnego sadu.
Wieku deszczu, wieku słońca ma swój niezaprzeczalny klimat. Osobowość Janki, młodej dziewczyny z AK, na której wojna odcisnęła swoje niezaprzeczalne piętno, kształtowała ona sama, wojna, ale też wydarzenia, które nastąpiły już później, po wyzwoleniu. Osobisty, młodzieńczy dramat miał się już zawsze pokrywać cieniem na jej życiu w chwilach zadumy przynosząc smutną, gorzką refleksję. Jednak na szczęście nie było ich zbyt wiele, gdyż Janka pragnęła nade wszystko żyć i cieszyć się życiem, otrząsnąć się z powojennego piekła, kochać i być kochaną… i los miał dla niej do rozdania jakże korzystne karty w osobie Leszka, Cezaryny, przyjaciół i rodzeństwa.
Zastanawiam się, co czuła autorka pisząc i opowiadając o własnej matce, ojcu, rodzicach, którzy bardzo długo szukali swojego miejsca na ziemi, co jakiś czas zmieniając adres i miejsce pobytu. Aby w konsekwencji osiąść tam, skąd się wywodzi, tak Janka, jak też jej córka, Kasia. Przyznam się również, że o ile Wieku deszczu, wieku słońca zaskoczył mnie bardzo mile, to Powrót do domu budził wątpliwość przez chwilę. Bo jakby pisany inną ręką, innym rytmem, w inny, odmienny sposób malowany słowem.
I nawet przez chwilę nie szukając odpowiedzi na wszystkie pytania chciałem odłożyć ją na półkę. Jednak chwila wahania równie szybko minęła, jak się pojawiła. Zbliżał się czas, kiedy sam osobiście mogłem odkrywać i konfrontować swoje refleksje i wspomnienia, dni szare, ponure, nijakie, ale i radosne, słoneczne lata dotykające beztroską, które wraz z uregulowaną Narwią bezpowrotnie przeminęły pozostając jedynie na kartach tej książki. A może raczej książek.
Dramat Cezaryny, historia miłości Michaliny i Tadeusza, drobne miłostki i wielkie uczucia, podróże te małe, ale też te duże za chlebem na obczyznę. Katarzyna Droga w wyjątkowy sposób odmalowała losy swoje, ale też bliskich jej osób. Historia niebieskiego Fiata urzekła mnie szczególnie. Fragment, choć obszerny wart jest przytoczenia:
Kasia popatrzyła na niego z zachwytem. Uznanie w oczach kobiety, nawet jeśli jest to tylko mała, niezbyt ładna cioteczna siostra, jest ważne. Wojtek przekręcił kluczyk i udowodnił, że rzeczywiście umie. Kasia zachichotała radośnie.
- Umiem też ruszać z jedynki – poinformował ją dwunastoletni pogromca szos. Pokręciła głową, że nie wierzy.
- A pod górkę dasz radę wyjechać? Na pewno nie – buńczucznie zapytała Kasia. Pamiętała, że ojciec zawsze klął na błoto drogi pod górkę.
- Pewnie! – powiedział Wojtek i delikatnie zaczął manewrować samochodem po podwórku.
- Nie dasz rady, nie wyjedziesz! – policzki Kasi pałały z emocji.
- Jak to nie?! – powiedział Wojtek.
Sięgał nogami pedałów, na szczęście żadna fura nie jechała z lewej ani z prawej strony wyjazdu z podwórka dziadka, więc Wojtek dodał gazu i wyjechał nowiutkim samochodem rodziców poza rodzinną zagrodę.
- Umiem też ruszać z jedynki – poinformował ją dwunastoletni pogromca szos. Pokręciła głową, że nie wierzy.
- A pod górkę dasz radę wyjechać? Na pewno nie – buńczucznie zapytała Kasia. Pamiętała, że ojciec zawsze klął na błoto drogi pod górkę.
- Pewnie! – powiedział Wojtek i delikatnie zaczął manewrować samochodem po podwórku.
- Nie dasz rady, nie wyjedziesz! – policzki Kasi pałały z emocji.
- Jak to nie?! – powiedział Wojtek.
Sięgał nogami pedałów, na szczęście żadna fura nie jechała z lewej ani z prawej strony wyjazdu z podwórka dziadka, więc Wojtek dodał gazu i wyjechał nowiutkim samochodem rodziców poza rodzinną zagrodę.
Co w konsekwencji wynikło z tej młodzieńczej podróży pachnącym nowością dużym Fiatem warto przekonać się samemu. Tak w tej przygodzie, jak też w wielu radościach i dramatach rodziny Borengów. Czytać i nie czekać, nie myśleć o tym, czy zrobić to za dzień, dwa, czy za miesiąc. Nie odkładać na później, gdyż wystarczy raptem kilkanaście stron „Wieku deszczu, wieku słońca”, a przepadliście z kretesem. W tym najkorzystniejszym pod każdym względem, kontekście.
Katarzyna Droga, Pokolenia. Wiek deszczu, wiek słońca, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2014
Katarzyna Droga, Pokolenia. Powrót do domu, Wydawnictwo Helion, Gliwice 2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz