piątek, 5 lutego 2021

Marcin Mastalerz - Miasto 44

Literackie dopełnienie filmowej wersji. 

Minął niespełna tydzień od momentu, w którym dane mi było poznać filmową wersję Miasta 44. Jednocześnie na tydzień przed jego oficjalną premierą, kiedy świadomie będzie można skonfrontować filmowe dzieło Jana Komasy z literackim rozwinięciem scenariusza Marcina Mastalerza. I przyznać trzeba, że oba dzieła noszące wspólny tytuł, Miasto 44 wzajemnie się dopełniają, a dzięki temu jest to podwójna dawka wyjątkowych pod każdym względem emocji.

Stefan nie zamierzał walczyć. Chciał tylko spokojnie doczekać końca wojny będąc pod wpływem nadopiekuńczej matki i znacznie młodszego brata. Jednak środowisko, w które nagle wkroczył, dziewczyny, którym chciał zaimponować, wreszcie ostatnie chwile spokojnego lata – podjęcie decyzji nie było łatwe. Z upływem dni to Biedronka stanie się jego bratnią duszą i to ona na przekór od dawna zakochanej w nim Kamie będzie miała na Stefana znacznie większy wpływ. Żadne z nich nie zdaje sobie jednak sprawy, co przez te blisko sześćdziesiąt dni stanie się ich udziałem.

Powyższe słowa pojawiły się w filmowym spojrzeniu, są dzięki temu doskonałym punktem wyjścia do przyjrzenia się książce. Na ogół podłożem scenariusza jest określone dzieło literackie, w tym przypadku dzieje się odwrotnie. Marcin Mastalerz sięgnął po scenariusz pióra Jana Komasy i sprawił, że wszystkie te wątki, które w filmie pozostawiały pewne niedopowiedzenie nabrały znacznie szerszego znaczenia. Dzięki temu znacznie lepiej możemy poznać Stefana, Kamę, czy wreszcie Alicję, która przybrała powstańczy pseudonim, Biedronka. 
Miasto 44 to powieść, która nie opowiada losów konkretnych osób, dowódców, czy też walczących w powstaniu oddziałów. Choć, punktem odniesienia całej opowieści jest szlak bojowy Zgrupowania „Radosław”, które rozpoczynało powstanie na Woli (zdobycie magazynów SS i jednolite panterki), dociera na Starówkę, aby po ewakuacji kanałami do Śródmieścia w ostatnich dniach powstania walczyć na Czerniakowie. Dzięki temu mamy zmieniające się miejsca, nastroje, emocje. 
Historia umęczonego koszmarem wojny miasta, które 1 sierpnia z uśmiechem na ustach stanęło do walki z okupantem. Miasta reprezentowanego przez bardzo młodych, młodych i trochę starszych ludzi. Wszystkim wydawało się, że potrwa raptem kilka dni i będzie po wszystkim. Jednak, jak wiemy rzeczywistość była zupełnie inna i jakże brutalna. 
I tak naprawdę Miasto 44 w jego literackiej odsłonie warto poznać dopiero po konfrontacji z jego filmową wersją. Można oczywiście zrobić odwrotnie, jestem jednak przekonany, że w tym przypadku film, a później jego literackie rozwinięcie, w tej kolejności będzie to niezwykła w swej treści i formie literacka podróż. 
Ważnym elementem w trakcie lektury powieści jest rozdział będący wycinkami wrześniowych nastrojów po obu stronach frontu. Fragmenty depesz i dzienników z września 1944 roku dobitnie świadczą o tym, jakie było morale i jakie były nastroje w walczącej Warszawie, jak też wiele kilometrów od niej. I tutaj jakże istotny jest krótki meldunek z 14 września 1944 roku generała Tadeusza Bora-Komorowskiego do Londynu: 

Ponosimy duże krwawe straty i wystrzeliwujemy ostatnie naboje. Od kilku dni nie jemy chleba, głodujemy. Obietnice i ich odwoływanie załamują ducha u żołnierzy i ludności. 

14 września 1944 roku działania powstańcze miały już miejsce w ostatniej reducie powstańczej – Czerniakowie, jakże blisko brzegu Wisły, która jednak nie przyniosła upragnionego ratunku. Pięknie wydana powieść z liczną, obszerną oprawą zdjęciową z filmu jest wyjątkowym pod każdym względem wydawnictwem opowiadającym w formie powieści o powstaniu warszawskim. Wydawnictwem, po które nie tylko warto sięgnąć, ale warto je mieć na swojej półce nawet, jeśli do tej pory temat ten nie wzbudzał w nas żadnego aplauzu. Miasto 44 znacząco może to zmienić.

Marcin Mastalerz, Miasto 44, Wydawnictwo PWN, Warszawa 2014 
 

Brak komentarzy: