Udział 1 Armii Wojska Polskiego w Powstaniu Warszawskim nie był do tej
pory zbyt często omawiany we współczesnej literaturze dotykającej okresu
okupacji i II wojny światowej. Do czasu publikacji Tadeusza A. Kisielewskiego, Janczarzy Berlinga nie działo się w tym
temacie zbyt wiele. Dom Wydawniczy REBIS wydał ten tytuł w 70 rocznicę wybuchu
Powstania Warszawskiego.
Sześć lat później pojawia się książka Berlingowcy w Powstaniu Warszawskim Mikołaja Łuczniewskiego,
która czerpie zarówno ze wspomnianej powyżej doskonałej pozycji dotykającej
omawianego tematu, jak też z wielu innych mniej znanych lub zupełnie nieznanych
czytelnikowi źródeł. Między okładki książki trafiła mądra, ciekawa i
przemyślana praca magisterska, która rozbiera na czynniki pierwsze źródła i
przyczyny niepowodzenia, a może raczej klęski tej operacji.
Pomimo faktu, że Stalin zabronił określonych działań sztab 1 Armii
Wojska Polskiego postanowił działać i przyjść z pomocą walczącym powstańcom.
Jednak czas, miejsce, okoliczności, użyte siły i środki, obszar działania
bojowego, brak planowania strategicznego. To wszystko miało się zemścić i
przynieść krwawe żniwo na obu brzegach Wisły.
Przez cały sierpień 1944 r. żołnierze 1 Armii WP trwali na pozycjach nad Wisłą, na południe od Warszawy, walcząc w poświacie krwawej łuny widocznej nad stolicą. Nie zdawali sobie sprawy, że Stalin nie zamierzał przyjść z pomocą Warszawie, jak tego od niego oczekiwali. Nie wiedzieli nic o szyfrogramie Stalina z 1 sierpnia 1944 r. do dowódców radzieckich frontów przetaczających się przez Polskę, który nakazywał nie tylko internować oficerów AK, ale też wcielać podoficerów i szeregowych do 1 Armii WP po wcześniejszym zbadaniu przez organy Informacji Wojskowej.
3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta weszła do działania
praktycznie z marszu. Utworzona w marcu 1944 była jednostką młodą, bez
określonego doświadczenia, którego nie była w stanie nabrać siedząc w okopach
na przyczółku warecko-magnuszewskim. Jej jednostki siostrzane, 1 i 2 dywizja
brały udział w wyzwalaniu wschodnich przedmieść Warszawy walcząc w pasie linii
kolejowej Otwock — Warszawa, finalnie wyzwalając warszawską Pragę. Na tym etapie
działania w dużej mierze spontanicznie przed przemieszczającą się szybkim
marszem z Magnuszewa 3. DP postawiono zadanie bojowe forsowania Wisły, zdobycia
przyczółka czerniakowskiego i pomoc walczącym ostatkiem sił, powstańcom.
Można zastanawiać się, czy można było zrobić coś lepiej, czy określone
działania mogły przybrać lepszy obrót, gdyby określone czynniki były bardziej
sprzyjające. Na wciąż niski poziom wody w Wiśle, po rekordowo niskim stanie wód
na początku sierpnia, wpływu nie mieliśmy żadnego. To, na co mieliśmy określony
wpływ, to niewykorzystaną szansę pierwszej nocy i zaskoczenia, jakie wtedy
można było osiągnąć. Później pomimo określonych działań było tylko gorzej.
Zarówno na jednym, jak też drugim brzegu Wisły.
Pozostaje duży niedosyt zmarnowanej szansy, być może błędów w
działaniu doświadczonego dowódcy dywizji, generała Stanisława Galickiego,
najmłodszego generała w Wojsku Polskim. Nie można również zignorować faktu
dobrego, dynamicznego działania artylerii, której użycie pozostawiało wiele do
życzenia. Autor przeanalizował te aspekty bardzo skrupulatnie pokazując sposób
działania żołnierzy 3 Dywizji Piechoty, działania powstańców, próbę
współdziałania przy zupełnym braku doświadczenia w walkach miejskich żołnierzy
3DP. Wreszcie coraz gorsze nastroje powstańców i ludności cywilnej.
Ci, którzy, jak się popularnie mówi nie zdążyli do Andersa licznie
skropili krwią oba brzegi Wisły i warszawskie ulice. Pomimo braku wyszkolenia
robili wszystko, aby nieść pomoc walczącej stolicy.
Mikołaj Łuczniewski, Berlingowcy w Powstaniu Warszawskim, Wydawnictwo Replika, Poznań 2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz