niedziela, 23 maja 2021

Mikołaj Łuczniewski - Berlingowcy w Powstaniu Warszawskim

Udział 1 Armii Wojska Polskiego w Powstaniu Warszawskim nie był do tej pory zbyt często omawiany we współczesnej literaturze dotykającej okresu okupacji i II wojny światowej. Do czasu publikacji Tadeusza A. Kisielewskiego, Janczarzy Berlinga nie działo się w tym temacie zbyt wiele. Dom Wydawniczy REBIS wydał ten tytuł w 70 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
 
Sześć lat później pojawia się książka Berlingowcy w Powstaniu Warszawskim Mikołaja Łuczniewskiego, która czerpie zarówno ze wspomnianej powyżej doskonałej pozycji dotykającej omawianego tematu, jak też z wielu innych mniej znanych lub zupełnie nieznanych czytelnikowi źródeł. Między okładki książki trafiła mądra, ciekawa i przemyślana praca magisterska, która rozbiera na czynniki pierwsze źródła i przyczyny niepowodzenia, a może raczej klęski tej operacji.
Pomimo faktu, że Stalin zabronił określonych działań sztab 1 Armii Wojska Polskiego postanowił działać i przyjść z pomocą walczącym powstańcom. Jednak czas, miejsce, okoliczności, użyte siły i środki, obszar działania bojowego, brak planowania strategicznego. To wszystko miało się zemścić i przynieść krwawe żniwo na obu brzegach Wisły. 

Przez cały sierpień 1944 r. żołnierze 1 Armii WP trwali na pozycjach nad Wisłą, na południe od Warszawy, walcząc w poświacie krwawej łuny widocznej nad stolicą. Nie zda­wali sobie sprawy, że Stalin nie zamierzał przyjść z pomo­cą Warszawie, jak tego od niego oczekiwali. Nie wiedzieli nic o szyfrogramie Stalina z 1 sierpnia 1944 r. do dowód­ców radzieckich frontów przetaczających się przez Polskę, który nakazywał nie tylko internować oficerów AK, ale też wcielać podoficerów i szeregowych do 1 Armii WP po wcześniejszym zbadaniu przez organy Informacji Wojsko­wej.

3. Dywizji Piechoty im. Romualda Traugutta weszła do działania praktycznie z marszu. Utworzona w marcu 1944 była jednostką młodą, bez określonego doświadczenia, którego nie była w stanie nabrać siedząc w okopach na przyczółku warecko-magnuszewskim. Jej jednostki siostrzane, 1 i 2 dywizja brały udział w wyzwalaniu wschodnich przedmieść Warszawy walcząc w pasie linii kolejowej Otwock — Warszawa, finalnie wyzwalając warszawską Pragę. Na tym etapie działania w dużej mierze spontanicznie przed przemieszczającą się szybkim marszem z Magnuszewa 3. DP postawiono zadanie bojowe forsowania Wisły, zdobycia przyczółka czerniakowskiego i pomoc walczącym ostatkiem sił, powstańcom.
Można zastanawiać się, czy można było zrobić coś lepiej, czy określone działania mogły przybrać lepszy obrót, gdyby określone czynniki były bardziej sprzyjające. Na wciąż niski poziom wody w Wiśle, po rekordowo niskim stanie wód na początku sierpnia, wpływu nie mieliśmy żadnego. To, na co mieliśmy określony wpływ, to niewykorzystaną szansę pierwszej nocy i zaskoczenia, jakie wtedy można było osiągnąć. Później pomimo określonych działań było tylko gorzej. Zarówno na jednym, jak też drugim brzegu Wisły.  
Pozostaje duży niedosyt zmarnowanej szansy, być może błędów w działaniu doświadczonego dowódcy dywizji, generała Stanisława Galickiego, najmłodszego generała w Wojsku Polskim. Nie można również zignorować faktu dobrego, dynamicznego działania artylerii, której użycie pozostawiało wiele do życzenia. Autor przeanalizował te aspekty bardzo skrupulatnie pokazując sposób działania żołnierzy 3 Dywizji Piechoty, działania powstańców, próbę współdziałania przy zupełnym braku doświadczenia w walkach miejskich żołnierzy 3DP. Wreszcie coraz gorsze nastroje powstańców i ludności cywilnej. 
Ci, którzy, jak się popularnie mówi nie zdążyli do Andersa licznie skropili krwią oba brzegi Wisły i warszawskie ulice. Pomimo braku wyszkolenia robili wszystko, aby nieść pomoc walczącej stolicy.

Mikołaj Łuczniewski, Berlingowcy w Powstaniu WarszawskimWydawnictwo Replika, Poznań 2020

Brak komentarzy: