Jest w tym filmie odrobina G.I.Jane, coś również z serialu J.A.G. też by się znalazło, a deszczu tyle, iż nawet w Deszczowej piosence tyle nie wiedzieliście, jednak jest to fabuła wysokich lotów. I choć w rolach głównych przede wszystkim wymieniany jest John Travolta oraz Samuel L. Jackson to bezapelacyjnie, po raz drugi, Connie Nielsen gra pierwsze skrzypce. A jeśli już o skrzypcach mowa, to film zaczyna się i kończy szczególnym tematem, Bolerem Maurice'a Ravela, co z jednej strony jest oryginalnym rozwiązaniem, z drugiej zaś, mówiąc wprost, podoba mi się.
Connie Nielsen, drapieżna, intrygująca, zmysłowa, ma w sobie coś z Sharon Stone, o której od dłuższego czasu zupełnie nie słychać. Role Nielsen, obecnie na ekranach amerykańskich kin możemy oglądać ją w dwóch filmach, również w The Hunted, są pełne wigoru i polotu. Jest kobietą, nie przysłowiową „blondynką”, obdarzoną dużą inteligencja, zmysłem szybkiego analizowania sytuacji. Posiadającą wszechstronny warsztat aktorski, posługującą się biegle sześcioma językami, w wielu filmach stworzyła interesujące kreacje. Znamy jej twarz z obrazów Gladiator, Adwokat diabła, Misja na Marsa. Teraz, jako pani kapitan, w agencji śledczej armii Stanów Zjednoczonych, stąd skojarzenie z „J.A.G.”, musi przeprowadzić śledztwo w sprawie śmierci pewnego sierżanta. Niezbyt lubianego przez podwładnych, jak to sierżanci, twardego, w maksymalnym stopniu wykorzystującego swoją władzę.
Do pomocy przełożony wyznacza jej swojego znajomego, a może nawet przyjaciela, byłego Rangera, więc znającego środowisko, w którym działał sierżant West (Samuel L. Jackson), byłego agenta sekcji antynarkotykowej, ostatnio zaprzyjaźnionego lekko z butelką, nijakiego Hardy’ego, (John Travolta). Czy to, że kiedyś „maczał” palce w narkotykach, to tylko przypadek?
Jak łatwo sobie wyobrazić początki współpracy nie należą do najlepszych, jednak z czasem, choć jest to jedynie długa, ulewna, bardzo wietrzna noc, zaczynają się rozumieć i sobie pomagać. Jak daleko dotrą po wymianie telefonów? Okazuje się, że jest pewna bariera, jednak nie jest nią brak wzajemnego zainteresowania, lecz... I tu można być powiedzieć za dużo, więc zatrzymajmy się na tym.
Pomimo tego, że prasa amerykańska obeszła się z rodzimą produkcją niezbyt przychylnie, nie oceniając jej dosyć wysoko, pomimo tego, że w synopisie, czyli wprowadzeniu do filmu postać pani kapitan zasadniczo nie istnieje, a to ona jest na pierwszym planie, film jest zrobiony w sposób dobry i przemyślany, jest zręcznym thrillerem, który miło się ogłada. Zdziwienie i zaskoczenie budzić może również finał, ale oto właśnie chodzi, aby był jak najbardziej wyszukany i pomysłowy, przy tym jednak nie powinien być odbierany, jako banalny.
A jeśli wspomnę jeszcze, ze reżyser John McTiernan „popełnił” wysoko budżetowe błędy w postaci dwóch części Szklanej pułapki, Polowania na Czerwony Październik, Afery Thomasa Crowna, to akurat film trochę innej natury, jednak równie interesujący, to chyba dodatkowa rekomendacja nie jest konieczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz