Zastanawiam się, czy tym razem Leonardo DiCaprio zyska uznanie Akademii i piąta już nominacja zamieni się upragnionego Oscara. Gdyż bez cienia wątpliwości całkowicie na nią zasłużył swoją być może życiową rolą, choć w wieku czterdziestu lat wciąż wiele równie fascynujących ról przed nim.
Chwilę trwało zanim poznałem Wilka z Wall Street, ale jestem kontent, że do tego doszło, bo po raz kolejny poraził mnie aktorski geniusz Leonardo. Nie bez znaczenia jest też fakt, że dawno temu Martin Scorsese dostrzegł w młodym, zadziornym chłopaku wieki talent powierzając mu rolę Amsterdama Vallona w filmie Gangi Nowego Jorku. Od tamtej pory minęło dwanaście lat w trakcie których Leonardo został pierwszoplanowym aktorem Scorsese pojawiając się kolejno w czterech jego filmach łącznie z Wilkiem z Wall Street jako Jordan Belfort.
Dosyć niedawno wyłapałem opinię w mediach, której autor stwierdza, że pewne sceny w tym filmie powinno zostać ocenzurowane. Rzekomo jest zbyt odważny i zbyt wiele jest w nim nagości. Nie pamiętam słów, jakich użył autor w tym krótkim artykule, aby je zacytować, jednak niestety nie miał racji.
Film, choć długi, od pierwszej do ostatniej minuty zaskakuje swą szczerością, przenikliwością, bez kompleksów przełamując wszelkie tabu. Nie pozbawia złudzeń, jak wielka jest żądza pieniądza i jakie używki królują, gdy się ma ich wystarczająco dużo. Sztuka tkwi w geniuszu, a genialny w stu procentach był Jordan Belfort. Sprzedaj mi ten długopis! - to jego życiowe motto. To słowa, które w pewnym momencie otwierają tę opowieść i które bez cienia wątpliwości, jak wielka jest ich siła, również ją zamykają.
Kiedy po krachu na giełdzie trafia do miejsca, w którym być może nigdy nie powinien się znaleźć, do miejsca, w którym królują akcje firm za kilka centów, gdzie trudno zarobić jakąkolwiek fortunę właśnie tu upadek przeistoczył się w sukces. I tak naprawdę od tego momentu notowania Jordana Belforta błyskawicznie zaczęły iść w górę. Wraz z grupą pokręconych, jak on przyjaciół stworzył biznes, który przeszedł już do legendy.
Duet Scorsese & DiCaprio to od zawsze świadomość kina na wysokim poziomie. Dorastający DiCaprio zapatrzony w Roberta De Niro chyba nigdy nie spodziewał się, że stanie się aktorem tej klasy, jak jego idol. A jednak 'Chłopięcy świat pokazał, że nie jest wykluczone, że za jakiś czas uczeń doścignie swojego mistrza. Od tamtej pory minęły bez mała dwie dekady.
Nie sądzę, by ktoś powiedział, że nie chcę go dostać. To na pewno byłoby kłamstwo. Szczerze mówiąc, nigdy nie oczekiwałem, że kiedykolwiek dostanę Oscara. Nagroda nie motywuje mnie do grania w filmach.*
Mówi się, że Akademia nie przepada za DiCaprio, mówi się również, że kiedyś podobno jej podpadł. Trudno powiedzieć, co jest powodem tego stanu rzeczy, faktem jest jednak, że jego kreacje aktorskie już dawno zasługiwały na to wyróżnienie.
Prawda jest też taka, że Wilk z Wall Street daje niezłego kopa. I nie krępuję się tutaj użyć takiego stwierdzenia, gdyż wódka leje się strumieniami, narkotyki znikają i pojawiają się non stop. Również nagość nie dziwi nikogo. Wszyscy, jakby na to nie patrzeć chodzą tak najarani, że aż trudno uwierzyć, iż nie ma granic. Scena z białym Ferrari, zresztą genialna, daje Jordanowi świadomość, że dotknął określonej granicy, która chyba po raz pierwszy dała mu do myślenia. Nie bez znaczenia było też FBI depczące mu coraz bardziej po piętach. W określonym momencie czara goryczy się przelała i Jordan Belfort stanął przed sądem. Świadomość winy była nieunikniona.
Czy miał kiedykolwiek skrupuły, że postępuje źle? Tak, na samym początku drogi, przez jedną krótką chwilę. Później skrupuły równie szybko minęły, jak się pojawiły. Od samego początku robił to, co umiał najlepiej - w tempie błyskawicznym rozmnażał pieniądze i świetnie się przy tym bawił.
165 minut niezapomnianej imprezy z ważnym morałem w tle.
Cytat z książki: Douglas Wight, DiCaprio. Tajemnica sukcesu, Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz