wtorek, 13 kwietnia 2021

Imogen Edwards-Jones - Air Babylon

D
la tych, którzy choć raz lecieli samolotem to, co się dzieje na lotnisku przed podróżą, w jej trakcie i po przylocie nie jest już szczególnego rodzaju zagadką. Jest to pewien proces, który opiera się na pewnych standardach obsługi klienta, nie zawsze takich samych i rzadko, kiedy doskonałych, jeśli w grę wchodzą coraz tańsze linie lotnicze. 
Ci z was, którzy w samolotach i na lotniskach spędzają coraz więcej czasu zapewne wiele już wiedzieli, zaobserwowali, zobaczyli. Czasem sytuacje dziwne, czasem dowcipne, ciekawe, czy również te mniej miłe, a może wręcz tragiczne. Jednak konfrontacja rzeczywistości, nawet dla osoby, która też poznała kilka lotnisk, była w kilku miejscach na świecie, latała różnymi liniami, z tym, co odsłania przed nami Air Babylon, to jak sięgnięcie do puszki Pandory i otwarcie jej bez świadomości tego, co możemy w niej znaleźć. 
A sama książka zaskakuje od pierwszej do ostatniej strony i tak naprawdę nie tylko warto ją poznać i się z nią zmierzyć, ale mieć świadomość, czego nie jesteśmy świadkami, co nas omija i co tak naprawdę do nas nie dociera. To lekcja na kolejne loty, te krótkie, ale i te dłuższe, choć każdy rządzi się tymi samymi prawami, jednak nie każdy może wyglądać w ten lub inny sposób. 
Imogen Edwards-Jones dokonała odważnego kroku i zarówno ten pierwszy, jak i kolejne przyniosły jej nie tylko rozgłos, ale też literackie uznanie. Z reporterską dociekliwością rozmawiając poufnie z wieloma ludźmi odkrywała już wcześniej zakulisowe posunięcia hoteli, tego, co dzieje się w branży muzycznej, czy też modowej. W tym przypadku z pomocą Anonimowego Autora pozwoliła odkryć i posmakować 24 godziny z życia anonimowej linii lotniczej gdzieś na Wyspach Brytyjskich na równie anonimowym lotnisku... 
Książka, która odkrywa wszelkie słabości, która szokuje swą bezwzględnością w obnażaniu wszelkich złych prawideł, czy posunięć. Wreszcie książka, która od pierwszej do ostatniej strony zaskakuje, bawi i przywołuje tak wielkie zdziwienie na twarzy czytelnika, że jeszcze długo po skończonej lekturze trudno mu się otrząsnąć. 

(…) - Słyszałem, że ktoś zgubił koło?
- Nie ktoś. My.
- A.
- Nic na to w tej chwili nie możemy poradzić. (Podnosi swoją kanapkę i bierze gryza)
- Mmm. Super... Musimy poczekać, aż zrobi się jasno, i rzucę okiem przez okno, może uda się zobaczyć, które to. Jeśli nie, będziemy musieli przelecieć nisko nad wieżą w Dubaju i oni się nam przyjrzą.
- Aha. Czyli nic na serio?
- Jeśli to koło podwozia głównego, wszystko w porządku. Jeśli przednie, to mamy przejebane.

Wystarczy jeden, krótki, ale wymowny fragment, aby mieć świadomość, czego tak naprawdę możemy być świadkami. Jednak taka jest właśnie cała książka, no przecież to, że samolot gubi koło w trakcie lotu, to nic takiego. A jednak mogą się zdarzyć jeszcze gorsze rzeczy. I niestety zdarzają się, a biedni pasażerowi nie zdają sobie zupełnie z tego sprawy. 
Następnym razem, zanim wdacie się w ostrą wymianę zdań w trakcie odprawy na lotnisku pomyślcie, czy warto? Miłego lotu.

Imogen Edwards-Jones, Air Babylon, Wydawnictwo Pascal, Bielsko-Biała 2011 

Brak komentarzy: