wtorek, 28 lutego 2023

Maria Nurowska - Bohaterowie są zmęczeni

W morzu nieopisanego cierpienia, którego doświadczył Ludwik morze, polskie morze było jedyną drogą, którą trzeba było pokonać, aby poczuć się wolnym...

Obaj działali w konspiracji, jednak to Ludwik był znacznie lepiej poinformowany, niż jego brat Leon.

Obaj walczyli w Powstaniu Warszawskim i choć Leon przemierzał kanałami kilometry nosząc broń walczącym kolegom Ludwik już przed jego wybuchem wiedział, że skazane jest na porażkę. Jako „rachmistrz” AK miał świadomość każdej sztuki broni w Warszawie i tego, jak jest jej mało i jeszcze ubyło na kilka dni przed 1 sierpnia. Wiedział również o tym, że nie wszystkie skrytki udało się opróżnić. Walka ze świadomością klęski nie mogła być łatwa. A jednak, to, co planowano na dwa, trzy dni trwać miało ich sześćdziesiąt trzy i to jest powód do dumy bez względu na okoliczności.
Po powstaniu los połączył Leona z wielkim strategiem II wojny światowej generałem Pattonem (był jego osobistym szoferem). Był moment już pod koniec jego życia, w którym Leon Niemczyk żałował, że nie dane było mu go zagrać, bo nikt, nawet nagrodzony Oscarem George C. Scott, nie zrobiłby tego lepiej od niego. Ludwik nie mógł przypuszczać, że kiedy w obozie jenieckim rotmistrz Pilecki  zwróci się do niego słowami, „Panie Kolego”, sprawiając mu w ten sposób wielki honor, że kilka lat później tego wielkiego bohatera będzie odprowadzał w jego ostatnią drogę.
Nie osobiście, co prawda, ale w tamtym momencie obserwując przez okienko więzienne, jak rotmistrz Witold Pilecki znika w małym domku, że jest to jego ostatnia droga. Obaj, Ludwik Niemczyk i rotmistrz Witold Pilecki byli bardzo boleśnie maltretowani, katowani, upodlani do granic, których ludzki rozum w żaden sposób nie ogarnie. Obaj za swoje przekonania (Ludwik wbrew namowom brata po aresztowaniu przyznał się, że walczył w AK) i odwieczne oddanie sprawie Polski, nawet za cenę życia.
Kiedy poznałem fascynujący rys biograficzny, o jaki pokusiła się Maria Nurowska pragnąc przynajmniej na kartach swojej książki połączyć już po śmierci dwóch braci, nie zdawałem sobie wcześniej sprawy, jak niezwykłe były to życiorysy i jak wiele obaj musieli doświadczyć w życiu. I nie bez znaczenia było odszukanie, poznanie i skonfrontowanie z książką filmu Tomasza Sianeckiego Kurier, który w 2005 roku otworzył cykl, Wielkie ucieczki. Ten fabularyzowany dokument opowiada o losach Ludwika Niemczyka, jego działalności, jako kuriera, aresztowaniu, ale przede wszystkim jest to żywy zapis rozmowy zarówno z Ludwikiem, jak też z jego bratem Leonem.
Przyznać muszę, że o ile świadomość dorobku twórczego Leona Niemczyka była jako taka, choć nie zdawałem sobie spawy, że zagrał w blisko 400 filmach!, to o jego bracie Ludwiku, a także dwóch innych braciach nie miałem praktycznie żadnej wiedzy. Aktor był przez wiele lat przyjacielem autorki i to ich rozmowy stanowią awers tej pasjonującej książki. Wspomnienia, opowieści, anegdoty Leona Niemczyka, jego pełne przygód i odkrywania kina i teatru, życie.
Rewers natomiast stanowią wspomnienia, które pewnego dnia po miesiącach oczekiwań dotarły na biurko Marii Nurowskiej. Ludwik Niemczyk zawarł na tych kartach całe swoje życie łącznie z jego kresem wśród kanadyjskich Indian, którym poświęcił kilkadziesiąt lat swojego życia. Spektakularna ucieczka do Niemiec nigdy nie miała sobie równych, choć była też wielkim sprawdzianem woli walki i hartu ducha. Nie wszyscy wyszli z niej z podniesionym czołem.
Bohaterowie są zmęczeni budzi podziw, skłania do refleksji, pozwala poznać zwykłych ludzi w sytuacjach ekstremalnych, niezwykłych, dalekich od normalności. I choć autorka przyzwyczaiła nas do powieści z mocną zarysowaną raną na duszy, „Bohaterowie…”, którzy choć nie są powieścią, są lekturą, o której długo po dotarciu do końca nie jesteśmy w stanie zapomnieć. W ciszy kontemplując dwa życiorysy wielkich Polaków. Puentą tej historii są dokumenty IPN, które wyjaśniają to, czego obaj bracia nigdy nie poznali, bo tak być może mogliby sobie wybaczyć. 
 
Maria Nurowska, Bohaterowie są zmęczeni, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2016

Brak komentarzy: