Subtelne
metafory kreślące dobitnie ważne prawdy życia. Pewna Dama poruszyła w
tym miejscu myśl, nie pierwszą, która porusza tłumy i zapewne nie
ostatnią, tę samą, która wędrując przez meandry mojego umysłu odczuwa
pewien lęk, czy pierwotny, tego nie wiem, ale chyba boi się rozwinąć w
życiową mantrę przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Nie, tak daleko
nie sięgam, bo tak naprawdę nie wiem nawet czy przekazana zostanie od
jednej osoby do drugiej, czy czytelnik w swej wspaniałomyślności szepnie
znajomemu słówko, o tym, co nagle u mnie odkrył, więc pisanie o
pokoleniach to wręcz bluźnierstwo, co nie zmienia faktu, że wielcy
doceniani byli na ogół po śmierci, to też nie ten kierunek, więc tym
bardziej zawracam.
Na
polu damsko-męskim nie mam wielu doświadczeń, rzekłbym, że mam ich tak
niewiele, że tak naprawdę trudno uwierzyć, że ten wiek i tak skromnie. A
jednak pozytywne aspekty mojego życia uczuciowego policzyć mogę na
palcach jednej dłoni, co zostanie, trudno powiedzieć. Jestem, jak
ostatni Mohikanin wśród wymarłych romantyków epoki Internetu i
skracanych do nieprzyzwoitości smsów. Szukam tej jednej, wyjątkowej
Istoty, która zawładnie mną bez reszty nie pozostawiając miejsca na nic
innego. Jeśli pojawi się Ona, nikt inny już się nie liczy i kilka lat
wstecz mogłoby być naprawdę pięknie, gdybym jak to ja… nie namieszał. To
jednak opowieść na zupełnie inną okazję.
A
ona jakby wciąż mnie omija. Czekam rok, drugi, trzeci, bo potrzebuje
czasu, bo musi się określić, bo musi coś zakończyć, bo wreszcie jest w
żałobie. Jestem uczciwy, aż do przesady, szczerość i zaufanie, to cenię,
ale w rewanżu bywa już różnie.
Ten
dłuższy wstęp ma na celu naświetlenie pewnego aspektu naszego życia, w
którym określone wartości, na jakich powinien być budowany związek
zupełnie idą na bok, gdyż poruszona w domyśle ważka myśl – Gdy suka nie da, pies nie weźmie – określa dobitnie wyjątkowe zapatrywania nowoczesnego społeczeństwa XXI wieku.
Kilka lat temu w pewnym tekście, który napisałem pojawiły się takie słowa – (…)
dziwna w sumie moda na suczki, sunie nastała jakiś czas temu łaszące
się do stóp Pana lub Pani, ale konkretną inspiracją tego właśnie tekstu
jest film „Ciemna strona Wenus”, który po raz kolejny obejrzałem z dużym
zainteresowaniem... – i jeszcze fragment dalej – (…) jestem
twoją suką, możesz zrobić ze mną wszystko, wystarczy wejść na dowolny
czat i spojrzeć na nicki, znów one, ale to właśnie nick i tu wiele
mówi.. uległość i dominacja, coraz rzadziej związek partnerski, chęć
poszukiwania większych wrażeń, chęć szukania dodatkowych bodźców,
wreszcie możliwość odkrycia wszystkich swoich, ukrywanych przed całym
światem fobii, perwersji, sięgania i ekscytowania się tym lub innym
fetyszem...
Tyle
fragment tekstu z 2006 roku. Jeśli wtedy mogło być to jakieś novum, to
teraz, siedem lat później nic już nie dziwi. Kobiety są złaknione tak
perwersyjnych i lubieżnych wrażeń i doznań, że bycie romantykiem, czy
może dżentelmenem przestaje mieć zastosowanie, choć ja jako wymierający
gatunek od zawsze jestem zdania, że o ile pierwsze nie przeszkadza, to
drugie jest zawsze nieodzowne, jest w cenie. A panowie chcąc być w
zgodzie z samym sobą ewoluują, aby sprostać oczekiwaniom partnerki i
czasem zrobić z niej swoją własność, zdaną w określonym momencie na
kaprys i wolę swego Pana, wtedy suka nie ma już nic do powiedzenia.
Choć
oczywiście nie stanowi to reguły, a jednak jest już bardzo szerokim
zjawiskiem, równie popularnym, jak odkrywanie w sobie pierwiastka Bi,
czy nawet zaskakującej skłonności do tej samej płci. Świat ewoluuje,
zmienia się, jestem tolerancyjny, ale nie wiem, czy wszystkie te zmiany
są mi na rękę i dobitnie określają mój światopogląd. Choć to już
zupełnie inny temat, być może na kolejne rozdanie Męskim okiem.
1. Męskim okiem
2. Męskim okiem - Quo vadis, człowieku?
3. Męskim okiem – Kobieto, idź i nie wątp więcej!
4. Męskim okiem – Miłość, prosta prawda przez życie
5. Męskim okiem – Ciemna strona Wenus
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz